Marian Więcławski z Zielonej Góry jest amatorem pieczywa. Uwielbia chleb, bułki, chałki czy drożdżówki. A właściwie uwielbiał… - Bo od kilku lat nasze pieczywo jest po prostu niestrawne. Tego nie da się jeść bez obrzydzenia - twierdzi.
Podobnie uważają inni nasi Czytelnicy, którzy już kilka miesięcy temu zgłaszali nam ten problem. Wtedy napisaliśmy, że pieczywo, które można kupić w zielonogórskich sklepach, jest badane np. przez inspekcję handlową. Pod lupę PIH trafiły bułeczki oraz popularne gatunki chleba. Zwykły, razowy, na miodzie i tostowy. On jako jedyny nie spełniał wymagań - stawianych już nawet wyłącznie na oko. Reszta była w porządku.
- Ale to było przed kryzysem - zauważa nasz Czytelnik. - Teraz piekarze chcą tyle samo zarobić, ale boją się podnosić ceny, dlatego sypią pewnie "chemii" bez umiaru.
Czy tak rzeczywiście jest? Zapytaliśmy o to w instytucji, która bada jakość naszego jedzenia. Ostatnio wzięłi pod lupę właśnie pieczywo.
- Nie dzieje się z nim nic, co odbiegałoby od wcześniejszych wyników, tych sprzed kryzysu - powiedział nam wczoraj Bogdan Karwowski, wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno - spożywczych.
Więc jak to w końcu z tym naszym chlebem jest?
Trzeba znaleźć swój smak
Specjalista ds. piekarnictwa z Państwowej Inspekcji Handlowej Romuald Fiodorowicz opowiadał mi kiedyś, że smak chleba jest kwestią gustu. Co jednemu smakuje, drugi nie przełknie...
Dlatego metodą prób i błędów trzeba odnaleźć najlepsze pieczywo dla siebie. Najlepiej kierować się jego wyglądem, bo np. w przypadku chleba poznaje się po skórce. Niektórzy lubię niedopieczoną, ale ogólnie powinna być złocista i lekko popękana. Najlepiej w takie kółeczka sześciokątne - są gwarancję, że chleb jest wyrośnięty, jak się patrzy. Skórka nie może być jednak gruba, szczególnie ta dolna. Można wtedy podejrzewać, że chleb zbyt długo leżakował w piecu.
Z kolei ten zbyt miękki jest dowodem na to, że cały proces wypieku był nie do końca dopracowany albo zawiódł sposób przechowywania pieczywa.
- Wbrew powszechnej opinii po naciśnięciu palcem skórka powinna lekko odskoczyć, a potem szybko powrócić do pierwotnego stanu. Jeśli pozostanie dziurka, spodziewajmy się z kolei pieczywa wilgotnego albo z zakalcem - zdradził mi jeszcze fachowiec.
Chemia brzydko wygląda
A co z tą dodawaną do pieczywa "chemią", której tak bardzo obawiają się nasi Czytelnicy? Są różnego rodzaju dodatki, na których wyrasta. Przepisy wyraźnie mówią jednak, ile i czego można dodać. A jak nawet piekarz sypnie za dużo, to chleb nam to …zdradzi. Taki przedobrzony rozpływa się albo jest gliniasty.
Po prostu brzydko wygląda. Warto zapamiętać producenta takiego "smakowitego" produktu i na drugi raz omijać z daleka wypieki z jego piekarni. Nawet jeśli na sprzedawanych luzem bochenkach nie będzie metki z nazwą firmy, znajdziesz ją przy regale. Zgodnie z przepisami tam właśnie musi znajdować się ogólna wywieszka z nazwą piekarni.
Jeśli jednak chleb jest zapakowany w woreczek foliowy, to właśnie na nim musi znaleźć się: nazwa producenta i wyrobu, masa oraz jego skład surowcowy. Podaje się go od składnika, którego użyto w największej ilości do najmniejszej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?