Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tego pan Bóg nie wymyślił - nasz raport o GMO

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
(fot. Paweł Janczaruk) Zmodyfikowane genetycznie pomidory lepiej znoszą transport.
(fot. Paweł Janczaruk) Zmodyfikowane genetycznie pomidory lepiej znoszą transport.
Są ziemniaki, które zabiją stonkę, są pomidory, które nie psują się miesiącami... To wszystko dzieło człowieka, który w ciągu kilka lat wprowadził zmiany, do jakich ewolucja w ciągu milionów lat nie była zdolna.

Przeczytaj też: W naszych sklepach jest coraz gorsza żywność

Genetyczne modyfikacje roślin, czyli GMO, to gałąź nauki, która rozwija się tak szybko jak żadna inna. Biznes wykłada ogromne pieniądze na tę działalność, bo wyniki pracy naukowców przynoszą horrendalne zyski. Każda firma chce wyhodować odmiany, dające obfite plony o dobrej jakości, odporne na choroby i szkodniki. Jak na razie nie wyhodowano odmian roślin uprawnych odpornych na owady metodami klasycznymi. A w przypadku GMO tak. Dlatego wypierają one odmiany hodowane metodą tradycyjną. Przykład: soja. Około 80 proc. upraw to już GMO.

Równie dynamicznie rozwija się uprawa modyfikowanej kukurydzy, rzepaku czy ziemniaków. - Pieniądz rządzi światem - przypomina starą maksymę prof. Tadeusz Adamski, z Instytutu Genetyki Roślin Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu. Wykłada też w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Sulechowie. - I nie ma co udawać, GMO rozwija się dzięki ogromnym funduszom. Zwłaszcza z firm farmaceutycznych, które poszukują patentów przydatnych w leczeniu.

Polscy naukowcy mają też swój udział, choć skromny. Np. opracowany przez zespół prof. Jana Szopy-Skórkowskiego, biochemika z Uniwersytetu Wrocławskiego, len transgeniczny. Powstał dzięki wprowadzeniu do DNA lnu, genów pewnego grzyba i roślin dziko rosnących z Ameryki Południowej. Len służy do wytworzenia bandaży, które przyspieszają gojenie ran, do produkcji tkanin wyjątkowo odpornych na brud, gniecenie, moczenie, a jednocześnie wciąż zachowuje cechy naturalnego włókna. Podlega biodegradacji.

Wymyślone w Ameryce pomidory z "uszkodzonym” genem dojrzewania i mięknięcia owoców doskonale znoszą transport i mogą być przechowywane tygodniami bez obawy, że zgniją lub spleśnieją. Modyfikacje pomidora dotyczą także wielu innych cech. Obecnie 80 proc. odmian tego warzywa na świecie – to GMO. W Europie istnieje zakaz ich uprawy. Mimo to, podobno kilka lat temu do Polski nielegalnie były uprawiane przez polskich ogrodników.

Nasiona przywieziono z USA. Kraju, który przoduje na świecie w modyfikacjach genetycznych, Amerykanie jedzą najwięcej takiej żywności. Obecnie strach przed karami podobno całkowicie wyeliminował te odmiany w naszym kraju. Osiągnięcia naukowców wydają się takie przyjazne człowiekowi, ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Każda ingerencja w świat roślin ma też minusy. Dlatego GMO podzieliło świat naukowy i mieszkańców Ziemi.

Przeczytaj też: Żywność podrożeje

Nie ma jak dotąd twardych dowodów na to, że ta żywność nie szkodzi, lub jest zgubna dla naszego zdrowia. Jeśli jacyś naukowcy znają tę prawdę, dotąd jej nie ujawnili. - W Polsce ponad 80 proc. paszy dla zwierząt hodowlanych pochodzi z GMO. Gdyby z niej zrezygnować, mięso podrożałoby o 40 proc. Kogo byłoby na nie stać? Tak wyprodukowane mięso nam nie szkodzi - uważa prof. Adamski. - Jednak co do żywności nieprzetworzonej, dopóki będę miał taką możliwość, nie będę kupował jej modyfikowanej genetycznie wersji dla moich bliskich.

Podobnie jak staram się kupować żywność z gospodarstw ekologicznych a nie z upraw przemysłowych. Wiem, że tą wypowiedzią narażam się biotechnologom i genetykom, bo nie ma przesłanek naukowych, by żywności pochodzącej z GMO się bać. To tylko mój wybór. Nie ma ucieczki od GMO, nawet jeśli Polska jej zakaże. - W przypadku rozszerzenia się upraw GMO w Europie, nasi "tradycyjni” rolnicy zbankrutują, bo ich produkcja będzie droższa od tej z innych państw - podkreśla Adamski.

Przeciwnicy GMO alarmują o zagrożeniu dla zróżnicowania fauny i flory. Jest faktem, że geny z roślin zmienionych genetycznie mogą uciekać do środowiska poprzez krzyżowanie się z chwastami i same też ulegają ponownym przeobrażeniom (mutacjom). Stanowią też realne zagrożenie dla bioróżnorodności. Przykład z życia. W Szkocji rozpowszechniły się w błyskawicznym tempie przywleczone tam z innych stron świata różaneczniki, piękne kwitnące krzewy, ale one "zabiły” porastającą na wzgórzach miejscową roślinność. Zniszczyły więc bioróżnorodność występującą na tych terenach. Okazały się pięknym mordercą.

Wyniki badań, które wykazały bezpieczeństwo danej modyfikacji, mogą po jakimś czasie być nieaktualne. Trzeba je nieustannie ponawiać. Przeciw GMO w Polsce jest dr Katarzyna Lisowska, biolog molekularny: - Dla mnie rośliny zmodyfikowane zagrażają egzystencji naszych rolników. Żeby to zrozumieć, trzeba zobaczyć realia rolnictwa w Ameryce Południowej, które uzależniło się od upraw GMO, głównie soi. Ona statkami płynie do reszty świata, a do Ameryki w zamian płyną statki z żywnością, która kiedyś była tam uprawiana. Teraz nie, bo wielki biznes najpierw uzależnił od siebie rolników poprzez umowy na uprawę GMO, potem wykupił ziemię i dziś dawni właściciele pracują jako najemnicy. Wycinane są coraz większe połacie lasów pod nowe uprawy.

Lisowska podkreśla, że z takich powodów zakaz chcą utrzymać największe rolnicze kraje Unii - Niemcy i Francja. A żywność z zawartością GMO? Biolog zaznacza, że jako klienci mielibyśmy wybór, gdyby wszyscy producenci przestrzegali uczciwie znakowania żywności. Ale tego nie robią, a kontrole są zbyt rzadko.

Przeczytaj też: Zamiast mięsa jemy wodę i sól!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska