Pod wodzą Czesława Jakołcewicza gorzowianie nabrali nowego blasku, który tylko na chwilę przyćmiła porażka z Zagłębiem Lubin. Niestety, mimo ambitnej postawy i zakusów na zwycięstwo, nie zdobyliśmy pełnej zdobyczy i w tabeli ciągle jesteśmy pod kreską.
Przed meczem gospodarze wydawali się łakomym kąskiem. Przedostatnie miejsce i słaba forma w ostatnim czasie, to były argumenty na korzyść GKP. Spokoju w naszym obozie nie zmącił nawet brak kontuzjowanego Macieja Malinowskiego i chorego Łukasza Maliszewskiego. Gospodarze byli za to na większej "świeżości", bo nasi czuli przecież w kościach zaległy mecz. Ponieważ we wtorek słabiej spisał się etatowy bramkarz Dawid Dłoniak, trener gości zdecydował się na zmianę i w podróż sentymentalną zabrał Dariusza Brzostowskiego, który w przeszłości grał w Turze.
TUR TUREK - GKP GORZÓW 0:0
TUR TUREK - GKP GORZÓW 0:0
TUR: Janicki - Grabowski, Madera, Kiczyński, Derbich - Olszewski, Łagiewka, Hyży (od 71 min Kubowicz), Bieniek (od 71 min Pruchnik) - Cichos, Imeh.
GKP: Brzostowski - Michalski, Gaca, Więckowski, Petrik - Ruminkiewicz, Sawala, Łuszkiewicz (od 69 min Kaczmarczyk), Kaczorowski - Ruszkul (od 69 min Szałas), Drozdowicz.
Żółta kartka Grabowski. Sędziował Albert Smalcerz (Sosnowiec). Widzów 1.200.
- Miło wrócić na "stare śmieci", ale teraz bronię barw GKP, więc nie było odpuszczania - tłumaczył nasz zawodnik. - Cieszę się, że zachowałem czyste konto i mam nadzieję, że dostanę kolejną szansę.
Pierwsza połowa zaczęła się od huraganowych ataków gospodarzy, którzy zamknęli gorzowian na ich połowie. Świetną partię rozgrywał Benjamin Imeh. Po kwadransie gra się wyrównała i do szturmu ruszyli niebiesko-biali. Ale ani jedni, ani drudzy nie dali się zaskoczyć, bo w najważniejszych momentach brakowało zimnej krwi.
Podobnie było po zmianie stron. Ambicja i wola walki nie wystarczyły, by przechylić szalę na swą korzyść, bo armatom nadal brakowało prochu. Gorzowianie próbowali do końca, ale nawet ofensywne wejścia obrońcy Josefa Petrika nie przyniosły pożądanego skutku. Czech ostro się starał i był widoczny przez 90 minut. - To nie był mecz najwyższych lotów, ale jeśli nie można wygrać, to należy chociaż zremisować. To nam się udało, choć niedosyt pozostał - podsumował pomocnik GKP Paweł Kaczorowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?