Kobiety odniosły premierowe zwycięstwo, zaś mężczyźni ograli niepokonanych do tej pory rzeszowian.
Obydwie ekipy znad Warty, debiutujące w tym sezonie w najwyższych klasach rozgrywkowych, postawiły przed sobą ambitne cele. Panie chcą zakończyć rozgrywki na bezpiecznym miejscu w tabeli, zaś panowie mają chrapkę na co najmniej brązowe medale. O dotychczasowym przebiegu sezonu i planach na najbliższą przyszłość rozmawialiśmy z czołowymi zawodnikami obydwu zespołów.
Trzy pytania do Marty Smętek, pingpongistki Gorzovii Medbud
1. Pani dotychczasowy bilans to dwie wygrane i jedna porażka. Mogło być lepiej?- Tak, ale z powodu choroby nie zagrałam w wyjazdowym meczu w Nadarzynie. Kibice pytali, czy nie mam żalu do trenera z powodu wystawienia mnie w pierwszym spotkaniu z częstochowiankami tylko do jednego pojedynku. Otóż nie, bo taka była decyzja całej drużyny.
2. We wtorek wreszcie wygrałyście. Jak smakuje pierwsze zwycięstwo w ekstraklasie?- Wybornie, choć mamy świadomość, że Kazimierza Wielka to najsłabsza drużyna w elicie. Przed sezonem myślałyśmy, że o utrzymanie będziemy się biły właśnie z tym zespołem oraz Stawigudą. Teraz uważamy, że stać nas także na pokonanie wrocławianek i krakowianek, a w konsekwencji bezpieczną lokatę w środku tabeli.
3. Nie przeszkadza pani, że do Gorzowa trafiła z GLKS Lidzbark Warmiński, który został przez gorzowianki pokonany w letnich barażach o ekstraklasę?- To tylko sport. Z Gorzovią przegrałyśmy, bo rozchorowała się wtedy nasza Chinka. A że teraz dojeżdżam dziesięć godzin pociągiem z Krakowa do Gorzowa? Widać los tak chciał...
- Dziękuję.
Trzy pytania do Dariusza Kiełba, pingpongisty Gorzovii Romusa
Dariusz Kiełb. Ma 36 lat, pochodzi ze Stalowej Woli, gdzie też mieszka. Bilans w barwach Gorzovii: trzy wygrane i dwie porażki. Żonaty z Iwoną, ojciec 7-letniej Niny, 3,5-letniej Róży oraz 5-miesięcznego Dawida.
(fot. fot. Aleksander Majdański)
1. Który mecz będzie pan bardziej pamiętał: wtorkową wygraną w Rzeszowie, czy też porażkę na swoim stole z Trzebinią?- Zdecydowanie bardziej ten pierwszy. AZS jest naszym konkurentem w walce o czołową czwórkę, grałem w tym zespole przez dwa ostatnie sezony, więc bardzo się sprężyłem. I nie zawiodłem, bo zdobyłem decydujący o zwycięstwie punkt. A z Trzebinią? Wiem, że zawaliłem. Człowiek nie zawsze znajduje się w optymalnej dyspozycji. Wyciągnąłem z tej porażki wnioski, zmieniłem okładziny i wszystko jest już OK.
2. Nie przeszkadza panu, że trenuje w Stalowej Woli i Rzeszowie, a z resztą drużyny spotyka się tylko podczas mistrzowskich spotkań?- Mam tutaj wszystko dograne. Ćwiczę tak samo solidnie, jak koledzy, więc o swoją sportową formę jestem spokojny. Nie może być inaczej, bo pod względem organizacji i finansów Gorzovia to jeden z trzech najlepszych klubów w ekstraklasie. Byłbym nie w porządku wobec działaczy, gdybym nie podchodził do swoich obowiązków równie profesjonalnie, jak oni.
3. Na co stać gorzowską drużynę w tym sezonie?- Naszym podstawowym celem jest zakwalifikowanie się do play offów czołowej czwórki, a potem powalczenie o co najmniej brązowe medale. Podobne ambicje mają zespoły z Rzeszowa i Ostródy. Poza zasięgiem wszystkich rywali wydają się być ekipy z Grodziska Mazowieckiego i Ostrzeszowa. Nie oddamy im jednak za darmo żadnej gry.
- Dziękuję.
Robert Gorbat
0 95 722 69 37
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?