Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tenis stołowy: Zwycięstwo Pełcza Diamant

Redakcja
Paweł Płatonow wielokrotnie wychodził obronną ręką po trudnych zagraniach rywali
Paweł Płatonow wielokrotnie wychodził obronną ręką po trudnych zagraniach rywali fot. Katarzyna Chądzyńska
Pojedynek Wosia z Szarmachem trwał prawie godzinę.

Już przed meczem w obozie gospodarzy widać było pełną mobilizację. - Liczymy na sukces. Razem trenujemy, więc znamy się jak łyse konie. Zobaczymy kto lepiej poznał słabe strony przeciwnika - tłumaczył skupiony Alan Woś.

Jego optymizm był uzasadniony. Gospodarze po raz pierwszy w tym sezonie zagrali w pełnym składzie. Jedyną niewiadomą była tylko dyspozycja grającego po chorobie Pawła Płatonowa. Ale nasz kapitan nie zawiódł. Nie dość, że wygrał wszystkie swoje pojedynki, to przez cały mecz udzielał wskazówek kolegom z zespołu. - Paweł był ojcem sukcesu - twierdzili po spotkaniu kibice.

W pierwszym pojedynku naprzeciwko siebie stanęli Białorusin i drugi w ligowym rankingu Bartosz Szarmach. - Paweł go zmiażdży - przekonywał sąsiada jeden z fanów.

.

I chociaż Płatonow wygrał w trzech partiach, łatwo nie było. W drugiej grze Bogusław Koszyk nie sprostał Patrykowi Chojnowskiemu. - Na ostatnim treningu połamał swoją ulubioną rakietkę. Jest ona już posklejana, więc to kwestia czasu, aby Boguś wrócił do swojej normalnej dyspozycji - bronił zawodnika kierownik drużyny Jerzy Koszyk.

Najwięcej emocji towarzyszyło walce Wosia z Karolem Szarmachem. To była decydująca partia meczu. Prowadzenie w niej zmieniało się jak w kalejdoskopie. W piątym secie przy stanie 11:10 dla przeciwnika nasz zawodnik znalazł się pod ścianą. Chyba mało kto wtedy wierzył, że Alan go wygra. A jednak górkowianin wytrzymał ciśnienie! Obronił ważną piłkę, zdobył trzy oczka z rzędu i z pojedynku wyszedł obronną ręką. - Będzie dobrze - krzyczał szczęśliwy Woś. I było! Gdy w grze deblowej grający po raz pierwszy ze sobą Płatonow i Woś pokonali braci Szarmachów, byliśmy już bardzo blisko pierwszych punktów w sezonie.

W ostatniej odsłonie spotkania emocje sięgnęły zenitu. - Dawaj Plati, dawaj! - dopingował kolegę z trybun junior Pełcza Michał Kowalski. I Paweł posłuchał młodszego kolegę. Tylko na początku miał problemy, a potem grał już jak z nut. A potem były już tylko brawa, uściski i zadowolone twarze. Nie ma się co dziwić. Wracamy do gry!

PEŁCZ DIAMANT GÓRKI NOTECKIE - MORLINY OSTRÓDA 4:1Płatonow - B. Szarmach 3:0 (11:7, 12:10, 12:10), Koszyk - Chojnowski 1:3 (11:13, 11:8, 7:11, 9:11), Woś - K. Szarmach 3:2 (9:11, 18:16, 12:10, 11:13, 13:11), Płatonow, Woś - B. Szarmach, K. Szarmach 3:1 (11:9, 9:11, 11:5, 13:11), Płatonow - Chojnowski 3:1 (9:11, 11:8, 12:10, 11:6).

Paweł Tracz
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska