Przed laty gmina kupiła nieruchomość w Żelechowie. Robiąc ukłon w stronę osób bezdomnych oddała go na coś w rodzaju noclegowni. Pomieszczenia są zamieszkane przez osoby, które wcześniej nie miały dachu nad głową, a wszelkie koszty pokrywa gminna kasa.
Osiem lat temu do lokalu w Żelechowie trafił S. Rogowski. - Miałem problemy rodzinne, rozwód i w rezultacie wylądowałem na bruku, bez mieszkania - wspomina.
Lokal w Żelechowie był dla niego zbawieniem. Małą izdebkę z kuchnią zagospodarował wspólnie z konkubiną i jej córką. - Było ciężko, ale jakoś dawaliśmy sobie radę - opowiada S. Rogowski.
Musi się ukrywać
Kiedy pomieszczenia potrzebowała kolejna osoba, Sławomir dogadał się z gminą. - Oddaliśmy kuchnię, a sami przenieśliśmy się do jednego pokoiku - dodaje.
Sławomir przeprowadził remont. W pokoiku zamontował umywalkę, zrobił maleńką kuchenkę. I tak sobie dalej mieszkali. Córka konkubiny z czasem przeprowadziła się do babci w Łagowie.
Od pewnego czasu Sławomir niestety ukrywa się. Przed kim? - Przed urzędnikami z pomocy społecznej, którzy straszą mnie policją - mówi ze łzami w oczach.
Kłopoty zaczęły się gdy ośrodek pomocy społecznej do domu w Żelechowie skierował bezdomną kobietę.
- Mam się wynieść z pokoju, który umeblowałem i wyremontowałem i oddać go tej pani - wyjaśnia S. Rogowski. Kilka dni mieszkali z nową lokatorką. - Ta pani pije, nie dba o higienę, a ja nie jestem lumpem - mówi płacząc. Zapewnia też, że przed remontem gmina obiecywała mu ten lokal.
To tylko zamiana
W ośrodku pomocy społecznej problem Rogowskiego jest dobrze znany. - Faktycznie dołożyliśmy tam jeszcze jedną osobę, dlatego pan Rogowski ma przenieść się do pomieszczenia zajmowanego przez mężczyzn - wyjaśnia szefowa OPS Maria Adamska.
Wtedy z konkubiną Sławomira zostanie nowa lokatorka. Rogowski podkreśla jednak, że ta kobieta nadużywa alkoholu. - Wiemy o tym, ale tam wszyscy stale nadużywają alkoholu - mówi M. Adamska.
Kierowniczka OPS podkreśla, że lokale zajmowane przez bezdomnych nie są na własność. Ich mieszkańcy powinni wychodzić z bezdomności, szukać pracy i zacząć się utrzymywać. - Prawda jest taka, że ludzie tam mieszkają za darmo, ile tylko się da - dodaje M. Adamska.
Pracownicy socjalni obawiają się też, że w domu dla bezdomnych kiedyś dojdzie do tragedii.
- Boję się, że kiedyś ktoś z nich po pijaku wywoła pożar i będą ofiary - przyznaje M. Adamska.
Mimo wszystko gmina utrzymuje lokale. - To są ludzie i mają takie same prawa jak my wszyscy - mówi szefowa OPS. Miesięczne rachunki za dom kosztują gminną kasę ok. 1 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?