Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz zapłacimy najmniej

Kamil Jasiński, (wow)
– To już last minute na first minute, ostatnia chwila na pierwszą chwilę – podkreśla Filip Nogieć.
– To już last minute na first minute, ostatnia chwila na pierwszą chwilę – podkreśla Filip Nogieć. fot. Kazimierz Ligocki
Hitem ostatnich lat jest północna Afryka. W wakacje lubimy też jeździć do Grecji i Turcji. Właśnie kończą się najtańsze oferty biur podróży. Potem albo zapłacimy najwięcej, albo poczekamy na last minute.

Najniższa cena i decyzja podjęta kilka miesięcy wcześniej? A może niska cena i pełen spontan? Głowa może zaboleć nie tylko od ofert biur podróży - na cenę wyjazdu ma też bowiem wpływ czas podjęcia decyzji. - Lubimy wszystko robić na ostatnią chwilę - zauważa Filip Nogieć z Juventuru. A to błąd.

First minute, czyli dla zdecydowanych

Podejmując decyzję kilka miesięcy wcześniej, możemy skorzystać z oferty first minute. Jakie są plusy? Sporo. Wycieczki zarezerwowane wcześniej są nie tylko tańsze, ale można wówczas wybierać w ofertach. - Jest większy wybór hoteli, pokoi, są one większe, są duże rabaty, rozdajemy gadżety - wylicza Filip Nogieć.

Inne zalety? Gwarancja niezmienności ceny. Kwota wpisana w dniu zawarcia umowy nie może już się zmienić. Nie musimy też wpłacać całej sumy za wyjazd jednorazowo. - Najczęściej jest tak, że zaliczka wynosi około 30 proc., a resztę płacimy dopiero miesiąc przed wyjazdem - podkreśla Filip Nogieć. - Firstowe promocje z roku na rok są coraz dłuższe, trwają nawet do końca marca - zachęca Radosław Wachnik z biura podróży Itaka. - Promocje first są porównywalne cenowo z last, jednak oferują najbardziej atrakcyjne zniżki, nawet do 40 proc.

Jest jednak pewna niedogodność. - Za takimi wyjazdami trzeba jednak rozglądać się już od października - mówi Radosław Wachnik. A to oznacza, że trzeba znać z wyprzedzeniem termin, zaplanować urlop, a nie każdy może sobie na taki luksus pozwolić.

Last minute, czyli na spontanie

Gdy kończy się first minute, zaczyna się sezon wakacyjnych ofert katalogowych, a wtedy ceny są najwyższe. Opłaca się zatem czekać na ostatnią chwilę. To oferty last minute. Skąd się biorą? - Najczęściej ktoś rozmyślił się w ostatniej chwili i zrezygnował. Zdarzają się też miejsca najsłabsze, do których po prostu nikt nie chce jechać - tłumaczy Agnieszka Gajewska z biura podróży Alladyn. A ponieważ organizatorzy wycieczek nie chcą wozić powietrza, tak kalkulują cenę w przypadku last minute, by zmniejszyć swoją stratę. - Na lasty najczęściej jeżdżą młodzi ludzie, bo mogą czekać do ostatniej chwili - zauważa Filip Nogieć.

Oczywiście, decyzję trzeba podjąć natychmiast. Poza tym promocje związane ze zwiedzaniem częściej obejmują ofertę first minute. - Jeżeli decydujemy się lub jesteśmy skazani na last minute, to najlepsze miejsca będą już wykupione - ostrzega Agnieszka Gajewska. Musimy wtedy wiedzieć, że pokój i widok z niego niekoniecznie będzie taki, jak byśmy tego chcieli. W końcu z jakiegoś powodu te miejsca się nie sprzedały.

Super last, czyli czekanie na cud

Okazuje się, że można spędzić wakacje jeszcze taniej, niż oferuje to first czy last minute. Są biura podróży, które nie mają w swojej ofercie wyjazdów first. Proponują za to klientom opcję super last. - Przychodzi ktoś do nas na początku urlopu, a my przedstawiamy mu ofertę dnia. Akceptuje i w ten sam dzień już wylatuje z kraju. System działa w całej Polsce, kto pierwszy ten lepszy - mówi pracownica biura podróży przy ul. Pocztowej. Nie należy jednak planować wyjazdu aż tak późno, chyba że ktoś już naprawdę nie ma wyjścia. Takie oferty nie zdarzają się jednak codziennie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska