Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terror w sercu Gubina. W szpitalu zmarł skatowany przez nastolatków mężczyzna.

Eugeniusz Kurzawa [email protected]
Agresja w mieście rosła co najmniej od roku, dwóch, a była pewnie i wcześniej. Dosłownie i w internecie. Wystarczyło rzucić okiem na gubińskie forum internetowe "GL", żeby znaleźć potwierdzenie. Aż przelała się czara przemocy. Zamordowano człowieka.

- Tak, zginął człowiek, 40-letni gubinianin - mówi burmistrz Bartłomiej Bartczak i dodaje: - Przyszła do mnie młodzież, że chce zaprotestować, zorganizować marsz milczenia, oplakatować miasto hasłami "Stop przemocy".

Pan Artur, który zostawił żonę, osierocił dwie nastoletnie córki, mógł i powinien żyć. Ludzie twierdzą, iż "naraził się" (jakiś czas temu) bandytom, którzy dopadli go i skatowali 29 sierpnia w centrum Gubina. Po kilkunastu dniach zmarł w zielonogórskim szpitalu.

- Musimy nauczyć ludzi reagować w takich wypadkach - sugeruje burmistrz. - Marsz milczenia, owszem, ale bardziej warsztaty w szkołach pod hasłem "Stop przemocy".

Jak był powód?

- Artura zabili blokersi. Za to, że często zwracał im uwagę na temat zachowania na klatce i pod klatką, a pili, ćpali, śmiecili, wymiotowali, zaczepiali ludzi wracających do domu. Sterroryzowali całe osiedle, wszyscy się ich bali, oprócz Artura, który przypłacił to życiem - napisała na forum internetowym Ona.

- Zwracałem od dawna uwagę, że pod adresem Artura były kierowane groźby - mówi Zdzisław Ptak, zarządca wspólnoty mieszkaniowej "Locum". Artur był pracownikiem wspólnoty. - Pisałem do burmistrza, policji, rady miasta, Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, w której mieszkaniach podejrzani mieszkają; nie było i nie ma dotąd żadnej odpowiedzi, poza jednym listem od komendanta policji z 31 marca 2008 r. A pierwsze moje pismo poszło półtora roku temu!

Od roku 2008 na forum gazetowym trwały dyskusje o zachowaniach konfliktowej młodzieży. W mieście wiedziano zatem o problemie z "elementem z centrum", jednak zabrakło reakcji. Ptak próbował coś zaradzić organizując zebranie. Ludziom zależało na obecności na nim miejscowego szefa policji. - Komendant przysłał dwóch funkcjonariuszy w zastępstwie, którzy wyjaśniali obywatelom jak się zachowywać w drastycznych sytuacjach - opowiada Z. Ptak.

Czy to w czymś pomogło...?

Mieszkańcy są zastraszeni

- Ludzie w sąsiedztwie bloku przy Roosevelta 3 są przez bandziorów zastraszeni, nie chcą mówić, a ci którzy widzieli śmiertelne pobicie pana Artura, potem wycofali swoje zeznania - zadzwoniła do redakcji kobieta. Nie chciała się przedstawić. - To, co w dniu pobicia tego człowieka zrobiła nasza policja było karygodne. Spisywała świadków na oczach bandy. Wypytywała o nazwiska. Wystarczyło. Gnojki stały obok i słuchały.

Bokresi to młodzież w wieku 17 - 20 lat. Banda szacowana jest na 12 osób, lecz niektórzy rozmówcy twierdzą, iż "rośnie w siłę".

- Pojedynczo oni wyglądają bardzo niewinnie, jak chłopcy w swoim wieku - uważa Paweł Czerniewski mieszkający w pobliżu. - Niebezpieczni robią się w grupie. I zwariowani. Znajoma opowiadała, że niedawno widziała ich na dachu... bloku. Tańczyli, wrzeszczeli o 3.00 w nocy. Nikt nie zareagował.

- Nie widziałem tego, ale słyszałem od znajomych, iż grupa młodych mężczyzn owego feralnego wieczoru, gdy pobito mojego przyjaciela Artura chodziła po mieście, śmiała się i chwaliła swoim bestialstwem - dodaje pan Zdzisław.

- Wielokrotnie mówiłem policjantom, żeby nie przyjeżdżali do interwencji we dwóch, bo wtedy są bezsilni - angażuje się Czerniewski. - Na interwencje należy przyjeżdżać we dwa, trzy radiowozy. Mundurowi jednak twierdzą, że nie ważne jest pałowanie, tylko profilaktyka oraz zeznania ludzi. Tylko jak ktoś ma zeznawać, jeśli policja nie zapewnia dyskrecji, czyli bezpieczeństwa?!

- Nie mieliśmy żadnych sygnałów, że coś takiego się wydarzyło - mówi Norbert Marczenia, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krośnie Odrzańskim. Pytanie: kto miał przekazać te sygnały. Zastraszeni wcześniej ludzie?

Pomysły policji i burmistrza

- To nie jest tak, że nic nie robimy - replikuje N. Marczenia. - Przeanalizowałem sytuację w Gubinie od stycznia 2008 do września 2009 roku. W 2008 na ul. Roosevelta były 24 interwencje, z czego 12 zakończono pouczeniem, siedem zostało skierowanych do dalszych czynności, np. sporządzono materiały dla sądów grodzkich, rodzinnych i zapadły postanowienia mandatowe, a pięć interwencji nie potwierdzono. W 2009 zgłoszono 33 interwencje, w tym było 20 pouczeń, trzy sprawy skierowano dalej, a 10 nie potwierdzono.

Tymczasem Ptak ostatnie pismo alarmujące policję, burmistrza "i wszystkich świętych" wystosował, gdy jego pracownik umierał w szpitalu. Wskazywał, iż wobec rodzin młodocianych mieszkańców bloku przy Roosevelta można zastosować środek w postaci eksmisji, gdyż część rodzin podpada pod to prawo. Tyle, że nikt go nie egzekwuje. A byłaby to metoda "rozparcelowania" młodych bandziorów, wyrwania z kryminogennego gruntu.

- Pokonać takie zjawisko można tylko wspólnie, tylko przeciwstawiając się, mówiąc głośno i po nazwisku - wskazuje pan Paweł.

- Szykujemy projekt monitoringu w mieście, zastanawiamy się nad rozmieszczeniem kamer - podaje burmistrz Bartczak. - Jest to jednak kosztowna realizacja, myślę, iż za kilka tygodni, miesięcy będziemy gotowi...

Decyzją sądu (na wniosek prokuratury) do aresztu trafili czterej młodzi gubinianie. Najstarszy ma 20 lat, dwaj po 18., jeden tylko 17. Pozostaną tu trzy miesiące. Grozi im kara do 10 lat więzienia.

Pogrzeb pana Artura odbył się w piątek, 11 września. Później, o 15.00 był marsz milczenia. Zdaniem wielu - nieudany...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska