Tłok w starostwie

Mieszkaniec Moch przyjechał wczoraj o 5.00 rano zarejestrować fiata 126p. Dostał 16 umerek w kolejce, która ustawiła się na długo przed otwarciem urzędu. Dwie godziny później zmieniła go żona, bo musiał jechać do pracy. ,,Malucha’’ zarejestrowała dopiero po 11.00.

Tłok w starostwie

- To skandal! Żeby kolejki musiały ustawiać się pod urzędem od późnego wieczora! - skarżyli się wczoraj ludzie na widok legitymacji dziennikarza ,,GL’’. - Ja już trzeci raz przyjechałam i znowu nic nie załatwiłam, bo nie starczyło dla mnie numerka. - Kiedyś wszystko było w urzędzie gminy w Przemęcie, a teraz wymyślili starostwo i co? - Już pojawiły się koniki, co odsprzedają miejsce w kolejce. Do czego to doszło!.
Skąd taki tłok w urzędzie i napięta atmosfera? - Minął termin obowiązkowej wymiany prawa jazdy, na co były trzy lata. Wielu jednak czekało do ostatniej chwili, a to i tak jeszcze nie wszyscy petenci - mówi wicestarosta Jan Kusiak. Dodaje, że w powiecie jest sporo osób, które żyją ze sprowadzania aut z zagranicy. A ostatnio pojawiły się plotki o problemach z rejestracją takich samochodów i stąd kolejne zamieszanie. - Tymczasem system rejestracji jest żmudny - stwierdza wicestarosta.
Podobna sytuacja jest i w innych powiatach. W starostwie w Nowym Tomyślu urzędniczka poinformowała nas, że jak przyjdziemy rano, to do zamknięcia wydziału mamy szansę na rejestrację auta. W Międzychodzie jest lepiej, choć może się trafić trzygodzinne czekanie.

Była szarpanina

W Wolsztynie porządku w wydziale komunikacji pilnują... ochroniarze. - To dlatego, że w piątek na korytarzu doszło do szarpaniny pomiędzy petentami. Rozzłoszczony tłum ruszył z rękoma w kierunku naszych pracownic - wyjaśnia Wiesława Roszak, szefowa wydziału komunikacji. Przerwała zagraniczny urlop, wczoraj przyjechała do pracy. Zapowiada reorganizację. Od dziś do końca tygodnia wydział komunikacji ma pracować do 17.00. Szefowa też będzie obsługiwać petentów, urzędników od rejestracji aut wesprze osoba z innego biura. - Petenci mają prawo być zdenerwowani sytuacją, ale naprawdę robimy co możemy - zapewnia J. Kusiak.