Po spotkaniach grupowych, w których każda wygrana rodziła się w bólach choć biało-czerwone grały z Kubankami, Chinkami i reprezentacją Angoli oraz wysokiej porażce bez większej walki z Holandią, mało kto przypuszczał, że Polki będą w stanie coś zdziałać w fazie pucharowej. Wygrana jedną bramką z Węgierkami po świetnej partii w defensywie i bramce Wysokińskiej, nasze odżyły. Spotkanie 1/4 finału z niepokonanymi na turnieju nasze panie zaczęły wybornie od prowadzenia 4-1, ale tak jak z Węgierkami przewagi nie utrzymały.
Rywalki doszły na 6-6, a nasze zatraciły skuteczność i marnowały bardzo dobre okazje. W dwuosobowej przewadze podopieczne Kima Rasmussena ponownie jednak odskoczyły na 10-7, a przed przerwą zachowały dwie bramki zaliczki. W drugiej połowie zaczęły się schody. Polki za sprawą Kudłacz-Gloc co prawda prowadziły 15-12, ale nie zdobyły bramki przez osiem minut i Rosja prowadziła 17-15. Wówczas Gawlik obroniła rzut karny i poderwała koleżanki do walki.
Nasze doszły na remis zaczęła się nerwowa końcówka, w której inicjatywa należała do rywalek, które prowadziły jeszcze 20-19. Na szczęście po raz drugi nasze uratowała między słupkami Gawlik, a remis był po rzucie najskuteczniejszej w zespole Kobylińskiej. W ostatnich niespełna 6. minutach były błędy, nieudane rzuty, obrony bramkarek. Na 40 sekund przed końcem wreszcie trafiła Kobylińska, a Gawlik odbiła piłkę i Polki mogły świętować. O finał zagramy z Holenderkami, które w pokonały dziś Francję 28-25, a w grupie ograły biało-czerwone 31-20.
Przeczytaj też:Jason Doyle w Falubazie Zielona Góra!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?