Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To był wstęp do Holocaustu

Tomasz Czyżniewski 0 68 324 88 34 [email protected]
Pomnik na terenie dawnego obozu zagłady w Bełżcu, autorstwa Andrzeja Sołygi. Na wielohektarowym polu wysypano żużel symbolizujący zamordowanych tu Żydów. Ciemniejsze plamy pokazują miejsca, w których odkryto masowe groby. Całość otacza betonowy trakt z napisami miejscowości, z których przywożono ofiary. Przez środek pomnika biegnie symboliczna droga śmierci coraz bardziej zagłębiająca się w obozowe zbocze.
Pomnik na terenie dawnego obozu zagłady w Bełżcu, autorstwa Andrzeja Sołygi. Na wielohektarowym polu wysypano żużel symbolizujący zamordowanych tu Żydów. Ciemniejsze plamy pokazują miejsca, w których odkryto masowe groby. Całość otacza betonowy trakt z napisami miejscowości, z których przywożono ofiary. Przez środek pomnika biegnie symboliczna droga śmierci coraz bardziej zagłębiająca się w obozowe zbocze. fot. Tomasz Czyżniewski
W ciągu roku w obozach zagłady w Bełżcu, Sobiborze i Treblince hitlerowcy wymordowali ponad milion polskich Żydów. Wcześniej zdobywali doświadczenie w szpitalach dla psychicznie chorych.

OBÓZ ZAGŁADY

OBÓZ ZAGŁADY

Obóz koncentracyjny w Bełżcu (woj. lubelskie) był jednym z największych miejsc zagłady na terenie Polski. W październiku 1941 r. przybył tu niewielki oddział, którego zadaniem było założenie obozu. Rozpoczęto budowę baraków dla więźniów, którymi mieli być Żydzi głównie z Lubelszczyzny, Podkarpacia i okolic Lwowa. Budowę zakończono w lutym 1942 r., a w połowie marca zaczęto przywozić tu Żydów z gett południowo-wschodniej Polski. Trafiały tu też transporty z całej Europy. Nie wiadomo dokładnie, ile osób zamordowano w Bełżcu. Szacuje się, że 400-600 tys. Cały obóz zbudowany został na planie prostokąta o wymiarach 275 na 263 m. Otoczony był kilkoma rzędami drutów kolczastych. Funkcjonował przez niespełna rok. Został zlikwidowany w 1943 r., kiedy w Polsce wymordowano większość Żydów. Podobne placówki funkcjonowały m.in. w Treblince i Sobiborze.

To był wstęp do Holocaustu. Hitlerowska machina zagłady, w ramach programu eutanazji, nie tolerowała też niepełnosprawnych i chorych psychicznie. Uznawała ich za zbędnych "pożeraczy chleba", którzy nic nie dają społeczeństwu i są balastem. Zdecydowała się na ich zlikwidowanie. Hitler wyraził na to zgodę we wrześniu 1939 r. podczas specjalnej narady w Sopocie. Ale już od wielu lat niemieckie społeczeństwo i lekarze byli przygotowywani na zabijanie chorych ze wskazań społecznych, na "śmierć z łaski". Doprowadziło to do cichej akceptacji masowej zagłady chorych w ramach tzw. Akcji T4, która przełamała wiele barier etycznych i stała się wstępem do masowych mordów ludności obcej rasowo.

Początkowo akcja prowadzona była głównie w sześciu dużych szpitalach psychiatrycznych w centralnych i zachodnich Niemczech. Do jednego z nich - kliniki w Grafenec - w październiku 1939 r. trafił kpt. Christian Wirth. Grafeneck był jednym z największych ośrodków eutanazji i pierwszym miejscem w III Rzeszy, gdzie na masową skalę zabijano ludzi w dużych komorach gazowych. Te doświadczenia Wirth wykorzystał w 1942 r., będąc komendantem obozu koncentracyjnego w Bełżcu. To on wprowadził metodę mordowania w komorach gazowych przy pomocy spalin i system postępowania z przywiezionymi więźniami, tak by zagłada odbywała się jak najszybciej. Potem ten sposób zastosowano w innych obozach.

Przenosiny na wschód

- Po protestach m.in. niemieckiego kościoła hitlerowcy zrezygnowali z masowego uśmiercania chorych w centrum Niemiec - opowiada Zbigniew Bujkiewicz z Archiwum Państwowego w Starym Kisielinie. - Część personelu zakładała w Polsce obozy zagłady dla Żydów. Równocześnie zaczęto mordować chorych w szpitalach psychiatrycznych na wschodzie Niemiec. Do tego świetnie nadawała się placówka w Obrzycach koło Międzyrzecza. Obrzeża Niemiec. Szpital w lesie za miastem. Mało widoczny. Tu spokojnie można było kontynuować zbrodniczy proceder. Pierwszych chorych zamordowano w 1942 roku.

- Byli zabijani poprzez podawanie zastrzyków z trucizną. Do tego dochodziło niedożywienie i ciężka praca wyniszczająca organizm - tłumaczy dyrektor zielonogórskiego muzeum Andrzej Toczewski, który przygotowuje książkę o miejscach zagłady na Ziemi Lubuskiej. - Nie stosowano tu komór gazowych. W większości ofiarami zbrodniczego procederu byli obywatele Niemiec. To chyba największe miejsce zagłady w naszym województwie.

Wiele tysięcy ofiar

Na obelisku na szpitalnym placu podana jest przybliżona liczba ofiar. Ponad 10.000. - Najdokładniejsze badania zrobili bracia Radziccy, którzy w latach 70. sprawdzili księgi zgonów - wyjaśnia Bujkiewicz. - Trzeba rozumieć specyfikę niemieckiej administracji. Chodziło głównie o obywateli Niemiec. Odnotowany musiał być każdy zgon, jak i jego przyczyna. Podawano fikcyjne choroby lub śmierć z wycieńczenia. Nikt nie przyznawał się do eutanazji. Potem trzeba było jeszcze zawiadomić rodziny. Problem w tym, że część list się nie zachowała. Ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w Obrzycach zamordowano minimum 7.000 osób.

Dzień w dzień prowadzono selekcję pacjentów i uśmiercano po kilka osób dziennie. Zajmował się tym kilkunastoosobowy personel medyczny, który zamiast ratować życie, odbierał je. - Mordowano pacjentów do ostatniej chwili. Jeszcze w przeddzień wkroczenia do Międzyrzecza Armii Czerwonej - dodaje Toczewski. Rosjanie natychmiast rozpoczęli śledztwo, już w lutym ruszyły przesłuchania (ich fragmenty publikujemy na stronie obok).

Jak wspomina w pamiętniku dr Rosenberg - pacjent, który przeżył wojnę w Obrzycach - ostatni zastrzyk śmierci podał starszy pielęgniarz Weideman. Sam sobie, już po zajęciu Obrzyc przez wojska radzieckie. Samobójstwo popełnił również szef szpitala Walter Grabowski. Ale większości uczestników zbrodni nigdy nie dosięgnęła żadna kara.

PS Dziękuję Andrzejowi Toczewskiemu za udostępnienie protokołu z przesłuchań prowadzonych przez rosyjskich śledczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska