Zdobywanie ważnych punktów przy słabszej dyspozycji to cecha klasowych drużyn. A trzeba przyznać, że w pierwszych dwóch, może nawet trzech setach Olimpia Sulęcin była po prostu lepsza. Mimo wszystko to akademicy mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
Zupełnie się pogubili
- Początkowa faza meczu była w naszym wykonaniu fatalna - mówił grający trener Stelmetu AZS UZ Tomasz Paluch. - Szczególnie pierwszy set, który oddaliśmy bez walki. W drugim już wskoczyliśmy na swoje tory, a najbardziej szkoda trzeciego, który powinniśmy wygrać. Potem pokazaliśmy kawał świetnej siatkówki.
- Obudziliśmy się na dobre w czwartym secie, a w tie breaku zaprezentowaliśmy się już świetnie - dorzucił libero zielonogórzan Michał Baumgarten. - Na treningach staramy się dopracowywać właśnie końcówki i dziś to się przydało. Fajny prezent dla kibiców na koniec roku.
Załatwili nas sędziowie
- To my byliśmy lepsi i niezasłużenie przegraliśmy - kontrował grający trener Olimpii Roman Bartuzi. - Gdyby nie sędziowie w drugim secie, przy naszym minimalnym prowadzeniu, cztery piłki gwizdnęli ewidentnie pod gospodarzy, to pewnie skończyłoby się 3:0. Arbitrzy nie stanęli na wysokości zadania i zepsuli całe widowisko.
Trzeba przyznać, że szkoleniowiec gości miał sporo racji. W tej części meczu akademicy nie prezentowali się jeszcze najlepiej i gdyby nie kontrowersyjne decyzje sędziów, spotkanie mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej.
- Te werdykty bardzo wybiły nas z rytmu - mówił atakujący gości Jacek Pić. - Gdy po ewidentnym błędzie sędziego, który stwierdził, że po ataku jednego z gospodarzy piłka poszła mi po rękach i w aut, nie wytrzymał Michał Gaca i skomentował, za co dostał żółtą kartkę. A nie poczułem nawet wiaterku na palcach. Takie sytuacje dobijają drużynę.
Grajcie, nie komentujcie
Zielonogórzanie kontrują i twierdzą, że z sędziami się nie dyskutuje, a solidny zespół musi grać do końca. - Nie chcę się tłumaczyć z pracy arbitrów, bo z nimi się nie rozmawia - twierdził Paluch. - Oni też są ludźmi i mają prawo się pomylić. Tak się złożyło, że rywale mogą czuć się zawiedzeni, ale z drugiej strony jak sędzia da jeden punkt, to aby wygrać, trzeba dołożyć kilka następnych.
- Arbiter ma zawsze rację i jego zdania się nie zmieni - dorzucił Łukasz Gwadera. - Trzeba być przygotowanym na podobne sytuacje, bo to jest część sportu.
Padły wyzwiska
Na parkiecie było bardzo gorąco i szczególnie po nieszczęsnej sytuacji z sędziami, atmosfera była bliska wrzenia. Po każdej kolejnej kontrowersyjnej akcji zawodnicy sobie dogryzali. Z narożnika zawodników Olimpii padały wyzwiska pod adresem rywali, choć gospodarze nie byli dłużni. Ostro skomentował takie zachowanie Wojciech Lis: - Mogą sobie gadać. Jakby bardziej skupili się na grze, to może byłoby mniej pyskówek do sędziów i dogryzania rywalom. Było ostro i nerwowo i niektórym puszczały nerwy, ale z drugiej strony graliśmy wiele meczów, gdzie takie przepychanki słowne to normalka.
Na zakończenie spotkania to jednak on mógł z kolegami podnieść ręce w geście triumfu, a trzeba przyznać, że podobnych reakcji po zwycięstwie nie widziałem już u akademików dawno. - To w końcu były derby i to bardzo ciężkie. Stąd nasza radość - powiedział Lis. - I na koniec chciałbym złożyć kibicom w imieniu swoim i kolegów najlepsze życzenia świąteczne i noworoczne. Wszystkiego naj, naj.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?