- Jakie te ludzie podłe są, przez 50 lat żadnego płotu nie było. No, kto to widział, żeby tak sąsiad sąsiadowi zrobił?! - denerwuje się Eugeniusz Urbaniak z Drzonowa.
W zeszłym roku jego sąsiedzi postawili betonowy mur o wysokości ponad 2 m. Mur stoi dokładnie na granicy obu działek - ich i E. Urbaniaka. Dom Urbaniaka stoi przy granicy działki. Stary, poniemiecki, okna nisko. Mur zasłonił ponad dwie trzecie jedynego okna w dużym pokoju. Urbaniak mówi, że to wszystko z zemsty:
- Ten dom to moja żona odziedziczyła, a jej rodzina, ta, co tu po sąsiedzku mieszka, myślała, że dom będzie ich, to na złość sprzedali część swojej ziemi obcym - opowiada i dodaje: - Żebym na nich nie patrzył, to mur postawili. A ja i tak mogę ich oglądać, przez okno na strychu - zaprasza do wejścia na poddasze. - Przy budowie pomagałem. I jaka wdzięczność? W kościele są co niedziela, no powiedz pani, co za ludzie?! - żali się. Mówi, że z powodu wilgoci musiał już remontować pokój.
Sąsiedzi zza muru
Justyna B. z mężem Krzysztofem B. są tymi nowymi sąsiadami Urbaniaków, którzy postawili na granicy ten mur:
- Jakiekolwiek szarpanie się z Urbaniakiem nie ma sensu - mówi Justyna B. i tłumaczy dlaczego: - Cały czas nas wyzywał od najgorszych, krzyczał, nie dało się wytrzymać. Mam małe dzieci. Jak posadziłam warzywa, to powyrywał. Policja przyjeżdżała i nic nie pomogło. Mama się z tego pochorowała, miała udar. Musieliśmy ten mur postawić i się od niego odgrodzić, bo żyć się nie dało.
Mówi, że chcieli spisać z Urbaniakami porozumienie w obecności ludzi z wioski. Ale to Urbaniak zgody nie chce: - On ma radość z tego, że żyje w konflikcie i że śledzi każdy nasz krok - tłumaczy Justyna B. i pyta: - Czy jest gwarancja, że jak obniżymy ten płot, to Urbaniak da nam spokój?
Mur postawiono legalnie?
- Mój adwokat powiedział, że wszystko zgodnie z prawem. I żeby swego dochodzić, to muszę eksperta sądowego zatrudnić i do sądu iść, a to kosztuje, nie stać mnie - mówi Urbaniak.
- Bardzo prawdopodobne, że wszystko jest zgodnie z prawem. Jeśli mur stoi na przykład na granicy działek, wewnątrz nieruchomości, nie jest wyższy niż 2,2 m, to nie trzeba pozwolenia ani zgłoszenia - tłumaczy Zdzisław Radczyc ze starostwa w Zielonej Górze i uzupełnia: - Pozostaje sąd i wykazywanie, że to niezgodne z tzw. zasadami współżycia społecznego.
- Pan Urbaniak to trudny człowiek. Jak krzyczał, to aż pod sklepem było słychać. A państwo B. są bardzo uprzejmi - opowiada Elżbieta Noga, sołtys Drzonowa. - Chyba poszło o to, że B. rozmawiają z krewnymi Urbaniakowej, co ziemię sprzedali, a Urbaniakowie są z nimi bardzo skłóceni od lat.
Urbaniak ma propozycję.
- Niech mi postawią siatkę albo zdejmą część muru. Odkupię tę część, co zdejmą - mówi. Sąsiedzi B. na to się nie zgadzają.
Czy pozostaje więc już tylko sąd? A jeśli nie, to może mediacje? Mediator Małgorzata Sosnowska informuje: - Mediacja ma zastosowanie także do takich sporów sąsiedzkich. Jest szybsza i tańsza niż postępowanie sądowe. Porozumienie to jak orzeczenie sądu. Ale jest jeden podstawowy warunek: obie strony konfliktu muszą chcieć mediacji i spotkania u mediatora. Nie można nikogo do tego zmusić.
Zobacz też: Znani żegnają Annę Przybylską (wideo)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?