Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To była służba ich życia. Głogowskie harcerki wróciły z Warszawy

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Gosia Gąsior, Martyna Matuszczak, Karolina Wiśniewska i Wiktoria Lewicz to harcerki z Głogowa, które pełniły służbę przy pałacu prezydenckim.
Gosia Gąsior, Martyna Matuszczak, Karolina Wiśniewska i Wiktoria Lewicz to harcerki z Głogowa, które pełniły służbę przy pałacu prezydenckim. fot. Dorota Nyk
- Nie myślałyśmy o zmęczeniu, ale o tym, że to jest jeden z najważniejszych dni w naszym życiu - opowiadają cztery głogowianki, z 1. Głogowskiej Drużyny Harcerek Agat.

Gosia Gąsior, Martyna Matuszczak, Karolina Wiśniewska i Wiktoria Lewicz ze Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej pełniły służbę w sobotę, w trakcie warszawskich uroczystości żałobnych pary prezydenckiej i innych ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Ich opiekunką była drużynowa Anna Wójt, głogowianka, która we Wrocławiu studiuje mikrobiologię.

- Potrzebne były harcerki, które skończyły 15 lat, więc się zgłosiłyśmy bez namysłu - relacjonuje Karolina.

Z Dolnego Śląska w sobotę do Warszawy pojechała grupa około 70 harcerzy, w tym właśnie pięć głogowianek. Wyjechali autokarem w piątek wieczorem, na miejscu byli około trzeciej nad ranem. Potem krótka, kilkugodzinna drzemka na sali gimnastycznej w jednej z warszawskich szkół, i od rana na służbę, do pracy.

- W tym dniu było tam około dwóch tysięcy harcerzy - opowiadają. - My z koleżankami byłyśmy w służbach porządkowych. Naszym zadaniem było ustawianie przejść między ludźmi, ustawianie szpalerów. Pilnowałyśmy, czy są przejścia, czy jest drożność na pl. Piłsudskiego, żeby mogli przejść goście lub różne ważne służby.

Poza tym głogowianki rozdawały żywność harcerzom. Nosiły im bułki, jogurty, batoniki oraz napoje - bo przez cały dzień bez jedzenia by nie wytrzymali. - Niektórzy z nich byli na służbie przez 24 godziny, bez przerwy - opowiada Karolina.
Głogowianki natrudziły się nieco mniej. Ich służba trwała od 6 do 18.00.

Co najbardziej wspominają? - Widok tych ludzi, którzy przez kilkanaście godzin czekali, żeby pożegnać prezydenta i jego żonę - opowiadają. - Te ogromne kolejki. Tysiące zniczy i kwiatów robiły wrażenie.

Dopiero nocą, w autokarze, poczuły jak bardzo są zmęczone. Wszystkie padły, zasnęły - takie były skonane. Do domów dotarły dopiero w niedzielę o szóstej rano.

- Jesteśmy szczęśliwe, że mogłyśmy także być przy trumnach - opowiadają. - Przeszłyśmy przez cały pałac prezydencki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska