Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To były święta z ciężkim sercem

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
- Dziękuję pani doktor Danucie Seretnej, która mi prawdopodobnie życie uratowała - mówi Bronisława Rzepa z Jerzmanowej.
- Dziękuję pani doktor Danucie Seretnej, która mi prawdopodobnie życie uratowała - mówi Bronisława Rzepa z Jerzmanowej. Dorota Nyk
Bronisława Rzepa w tym roku nie miała spokojnych i radosnych świąt. Klatkę piersiową szarpały jej ból i strach, że nie doczeka następnego dnia. Ma ogromny żal do lekarzy ze szpitala, że zostawili ją w takim stanie.

- Jak przeczytałam artykuł w waszej gazecie, to aż mną zatrzęsło - opowiada mieszkanka Jerzmanowej. - Spotkała mnie bardzo podobna sytuacja, jak opisywaną przez was kilka dni temu kobietę. Tyle tylko, że ja jeszcze żyję, a ona nie - mówi zdenerwowana. W czwartek na naszych łamach ukazał się artykuł o tym,. że dwóch lekarzy ze szpitala stanie przed sądem.

Są oskarżeni o niedopełnienie obowiązków, a ich pacjentka zmarła. Miała zawał serca, pogotowie dwa razy woziło ją do szpitala, ale lekarze jej ani prawidłowo nie zbadali, ani nie przyjęli do szpitala, odesłali w takim stanie do domu. Za trzecim razem pogotowie nie zdążyło już dojechać...

- Mnie przydarzyła się podobna sytuacja - opowiada mieszkanka Jerzmanowej. Źle poczuła się w czwartek 14 bm. Ból rozrywał jej klatkę piersiową, zasłabła. Mąż wezwał pogotowie, które panią Bronisławę zawiozło do szpitala.

- Tam zrobili mi EKG i powiedzieli mi, że mam stan przedzawałowy - opowiada. - Dali mi tabletki, zastrzyki, kroplówki. Ból zelżał. Rano przyszła pani doktor i powiedziała, że nic mi nie jest. Kazała wracać do domu. Powiedziała, że ten ból to dlatego, że może mnie przewiało. Poradziła, żebym sobie kupiła tabletki przeciwbólowe. Nawet recepty nie dała.

Po powrocie do domu jednak nadal bolało w piersiach. Pani Bronisława z łóżka nie mogła wstać. - Myślałam, że już umieram - opowiada. - Wnuczek samochodem zawiózł mnie do szpitala w Głogowie. Tam przyjęła mnie doktor Danuta Seretna. Bardzo się dziwiła, że w takim stanie mnie wypuścili ze szpitala i natychmiast skierowała na oddział. Dali mi zastrzyki i kroplówki.

Znów postawiono diagnozę: stan przedzawałowy. Ale następnego dnia lekarka prowadząca znów stwierdziła, że tej pacjentce nic nie jest. We wtorek przed świętami kazała jej iść do domu. - Nie chciałam wyjść, bo nadal mnie bolało. Powiedziałam, że nie wyjdę, jeśli nie zrobią mi badań, które obiecali, ale nie zrobili - mówi pani Bronisława. - Na moje żądanie przeprowadzili te badania. Wyszło, że mam niedotlenienie serca, ale i tak kazali mi wracać do domu. Więc jestem w domu.

Przed świętami siedziała jak na szpilkach. - Boli mnie cały czas - mówiła nam. - Cała się trzęsę, spać nie mogę.

Dostała ze szpitala skierowanie na specjalistyczne badanie serca - koronografię. Ale robią takie najbliżej w szpitalu w Lubinie - to 30 km. Pani Bronisława już tam dzwoniła, w kolejce trzeba czekać miesiąc. Wicedyrektor szpitala w Głogowie Marek Woźniak na temat tej pacjentki i postępowania lekarzy nie chciał się wypowiadać. - Ta pani może złożyć skargę na piśmie do dyrekcji na działanie lekarzy. Wtedy ją rozpatrzę - usłyszeliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska