Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To, co się dzieje teraz w Słubicach przeszło najśmielsze oczekiwania ciężko chorego Arka Karpowicza

Redakcja
Cała rodzina była szczęśliwa, dopóki nie usłyszeli wyroku śmierci.
Cała rodzina była szczęśliwa, dopóki nie usłyszeli wyroku śmierci. Archiwum rodziny
Ludzie wpłacają pieniądze, firmy dają vouchery na licytacje, internauci udostępniają posty, włączają się w akcję, wspierają komentarzami. Do pomocy Arkowi Karpowiczowi włączyła się fundacja „Grupy Pomagamy” i Stowarzyszenie Nowoczesnego Łowiectwa "Pasjonaci", którzy połączą siły i zorganizują wielki charytatywny festyn na rzecz Arka.

Pan Arek nie jest znaną osobistością w Słubicach. Jednak serca ludzi poruszył właśnie brak wyjątkowości i jego chęć życia. Akcja ruszyła we wtorek, kiedy pani Małgorzata, partnerka pana Arka zamieściła informację o chorobie i możliwości jej wyleczenia. Lawina ruszyła. Przez trzy dni, a dokładniej do czwartku do godz. 17.00 na konto zbiórki pomagam.pl wpłynęło prawie 20 tys. zł, a na koncie Fundacji „Grupy Pomagamy”, która zorganizowała licytację w środę wieczorem było prawie 15 tys. zł.
- Ustawiłam zbiórkę nie mając pojęcia, że aż tak wiele się będzie działo. To jest jak magia. Ludzie wpłacają pieniądze, dają na licytacje drogie przedmioty, włączyło się tyle firm i organizacji. Naprawdę jesteśmy z Arkiem wzruszeni! Nigdy, nikogo nie prosiłam o pomoc. Teraz byłam zmuszona, bo to daje szansę na życie Arka.

Ale od początku...

Chichot losu

Rak żołądka w zaawansowanym stopniu - taką diagnozę dwa miesiące temu usłyszał pan Arek Karpowicz. Z dnia na dzień jest coraz słabszy, guz rośnie. Nadzieją na przeżycie jest kosztowna terapia, która kosztuje 100 tys. euro.

Pan Arek ma 46 lat. Zawsze dbał o siebie. Nie nadużywał alkoholu, nie palił papierosów, zawsze w jego diecie królowały warzywa i owoce, zresztą jest wegetarianinem. Był ostatnią osobą, u której można było się spodziewać takiej choroby. - Kiedy jechałem na gastroskopię, w życiu nie spodziewałem się wyroku śmierci. Bolał mnie brzuch, ale nawet nie podejrzewałem, że może to być rak - mówi pan Arek. Dalsza diagnostyka potwierdziła chorobę. Okazało się, że jest gorzej niż wyglądało. - Nieoperacyjny, złośliwy, opieka i chemioterapia paliatywna. Jak powiedzieć o tym bliskim, rodzicom? Jak przekazać taką informację mojej czwórce dzieci? - z takimi rozterkami borykał się pan Arek.
Pan Arek ma czwórkę dzieci w tym 11 - letnią córkę Malinę, która strasznie przeżywa chorobę taty. Żeby mu pomóc narysowała dobrego anioła i oddała na licytację.
W dwa miesiące od diagnozy guz urósł bardzo mocno. Pan Arek nie może już jeść, a nawet pić. Guz zablokował dostęp do żołądka. Rośnie bardzo szybko i nie zostało zbyt wiele czasu na wdrożenie terapii. Strach i oddech śmierci na plecach towarzyszą mu każdego dnia.

Szanse na przeżycie?

Trzy miesiące - do roku z chemioterapią - to rokowania lekarzy w szpitalu w Bad Saarow, gdzie teraz przebywa pan Arek. - Terapią rokującą, która daje jakiekolwiek szanse na przeżycie i nadzieję jest immunoterapia i protonoterapia, które mają być przeprowadzona za granicą. Koszty są bardzo wysokie - obecnie można je jedynie oszacować na ok. 100 tys. euro. Żeby można było rozpocząć pierwszy cykl terapii potrzebna jest chociaż część tych pieniędzy.

Wyjaśnijmy na czym polegają obie terapie. Terapia protonowa - mówiąc najprościej, polega na naświetlaniu guzów, ale bez uszkadzania zdrowych tkanek. Klasyczna radio i chemioterapia niszczy wszystko co „napotka po drodze” co w konsekwencji prowadzi do całkowitego wyniszczenia organizmu.

Immunoterapia - to najnowsza metoda leczenia raka, która pojawiła się całkiem niedawno. Terapia ta daje nawet szanse na całkowite wyleczenie. W tym leczeniu działa się na system immunologiczny człowieka. A dokładniej, tworzy się coś w rodzaju szczepionki (tworzonej specjalnie dla danego pacjenta), potem wprowadza się ją do organizmu człowieka i system immunologiczny pacjenta sam jest w stanie zaatakować chorobę, rozpoznać ją i zwalczyć. Terapia ta stosowana jest zaledwie od trzech lat i uratowała życie wielu pacjentów, którzy nie mieli szans na przeżycie.

Obie terapie stosowane są za granicą. Pani Małgorzata nawiązała kontakt z dwiema klinikami. Z kliniki w Kolonii, która zajmuje się immunoterapią jest już odpowiedź zwrotna. - Mamy przyjechać na pobranie krwi na dwa dni przed kolejna chemioterapią. W klinice pobiorą krew i ustalą termin terapii - mówi pani Małgorzata. - W tej chwili Arek musiał przyjąć chemioterapię, żeby choć na trochę zatrzymać rozwój choroby. To pokrzyżowało nam plany, bo immunoterapię musimy ustawić pod chemioterapię. Nie możemy jej przerwać, bo wtedy mógłby nie zdążyć na leczenie w Monachium - dodaje.

Wszyscy mają nadzieję, że akcja się uda, że pan Arek wyjedzie na terapię i wyzdrowieje. Jeśli los jednak zdecyduje inaczej, piękne gesty dobrych ludzi nie zostaną zmarnowane. - Nawet nie przyjmuje do siebie takiej myśli, że mogłoby się potoczyć inaczej. Mamy ogromną nadzieję, że Arek po terapii wyzdrowieje. Gdyby jednak tak się stało, że odejdzie, pieniądze na pewno przekażemy innej potrzebującej osobie. Nie zmarnuje się nawet grosz. Wszystko oddamy - mówi pani Małgorzata.

- Każdy w rodzinie ma takiego Arka. Umierają nasi bliscy,często nie wiedząc, że jest szansa na leczenie. Moja mama też umarła na raka, gdybym wtedy wiedziała o takim leczeniu, zrobiłabym wszystko, żeby jej pomóc - mówi Aleksandra Kołek, szefowa Fundacji "Grupy Pomagamy".- Teraz pomagamy Arkowi i czuję, że jest to coś wielkiego, że jego uratowane życie może być nadzieją dla innych. Ludzie chyba też to czują. To, co się obecnie dzieje jest na to dowodem - dodaje.

Pieniądze, które są już zebrane umożliwiają zapłatę pierwszego cyklu leczenia imunoterapią, ale żeby pan Arek mógł przejść ją całą nadal potrzebna jest ogromna kwota.

Kto chce się przyłączyć do akcji i ratować życie Arka Karpowicza może wpłacić pieniądze na konto Fundacji „Grupy Pomagamy” - Nr konta 42 1600 1462 1839 6034 6000 0001

Dopisek AREK lub na stronie pomagam.pl/ghlbkohg. Można też włączyć się do licytacji ,z której pieniądze przeznaczone będą na terapię Arka. W tym wypadku należy wpisać w wyszukiwarce na stronie portalu społecznościowego Facebook: Uratujmy życie Arka !!!! -LICYTACJE.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

W piątek, 21 czerwca wypada pierwszy dzień lata... Jak się jednak okazuje nie wszędzie! Mówimy to z przymrużeniem oka, bowiem w Zielonej Górze liście lecą z drzew! Nie, to nie jest żart. Zapytacie, jak to w ogóle możliwe? Nakładają się na to dwa czynniki. Po pierwsze trwająca kilkanaście dni susza, a po drugie gwałtowne ochłodzenie oraz silnie wiejący wiatr. Krążący po mieście nasz fotoreporter zauważył wspomniane zjawisko i postanowił zrobić kilka fotek. Efekt? Jesień w lecie jak żywa! Sami zobaczcie. :)Jaka pogoda czeka nas w piątek, 22 czerwca?POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:W czwartek początek astronomicznego lata!

Dziś pierwszy dzień lata, a u nas zimno i jesień przyszła w ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska