Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To go zbulwersowało

DANIEL SAWICKI (68) 324 88 25 [email protected]
rys. Grażyna Rymaszewska
- Nie chodzi mi o to, aby żalić się po porażce mojej drużyny, ale co ja mam powiedzieć chłopcom, którzy muszą brać udział w takich meczach - mówi rozżalony kapitan B-klasowej Iskry Głuchowo Leszek Doroszewski.

Iskra gra w klasie B. Raczej bawi się niż gra i ta zabawa coraz bardziej przestaje się podobać zawodnikom. Podczas ostatniego meczu z Chrobrym w Drzeńsku, zdaniem kapitana Iskry, doszło do małego skandalu.

To go zbulwersowało

Wygrali gospodarze 5:1. W pierwszej połowie było w porządku. Zakończyła się remisem i nikt nie miał pretensji do arbitra. Ale w drugiej podobno zaczęły dziać się cuda.
- Niech ktoś mi powie, co jest gdy zawodnik będący sam na sam z bramkarzem jest faulowany? - mówi Doroszewski. - Oczywiście rzut wolny i czerwona kartka! Tymczasem arbiter gwizdnął faul, tyle, że w drugą stronę. A obrońca po akcji przepraszał mnie za ostre wejście.
Potem zostały odgwizdane dwa karne dla miejscowych. - Nie wnikam czy powinny być czy nie, nie o to chodzi - tłumaczy rozżalony kapitan Iskry. Ale dodaje, że kolejne sytuacje jakie miały miejsce na boisku bardzo go zbulwersowały.
- W pewnym momencie zawodnik gospodarzy był opatrywany przy linii bocznej - opowiada Doroszewski. - Gdy piłka była w jego pobliżu gracz bez zgody arbitra wbiegł na boisko i kopnął piłkę do przodu. Z tego był potem rzut rożny i wpadł kolejny gol. Gdy zapytałem arbitra dlaczego zawodnik bez jego zgody wrócił na boisko, ten pokazał mi żółtą kartkę. Były też inne ciekawostki. Sędzia zakwestionował to, że aut był wyrzucony nie z tego miejsca. Zgodnie z przepisami piłka należy się w takim wypadku rywalowi. Ale nie tym razem. Gospodarze dwa razy powtarzali rzut, bo dwa razy piłka była wprowadzona nie z tego miejsca. W końcówce meczu zawodnik gospodarzy chwycił za szyję naszego piłkarza i odepchnął go. Na sugestię asystenta główny zareagował. Powinna być czerwona kartka. A była tylko żółta...
Jak zapewnia Doroszewski, jego celem nie jest krytyka kogokolwiek, bo każdy może się mylić. Chodzi tylko o to, aby piłkarskie władze w Gorzowie zwróciły uwagę na to, co czasem dzieje się na boiskach niższych klas.

Dopiero się uczą

W Podokręgu Słubice panuje spokój. - Nie wiem, co działo się na tym meczu - stwierdził jego szef Romuald Dziakiewicz. - Zawody prowadziła bardzo młoda trójka sędziowska. Dopiero niedawno zaliczyli kurs i egzaminy. Sam często zabierałem tych chłopaków jako asystentów. Dopiero się uczą sędziować. Gdzieś muszą zacząć. Nikt nie jedzie od razu na mecze wyższych klas. Dlatego sądzę, że szefowie drużyn powinni najpierw zawiadamiać mnie o przypadkach nieprawidłowości. Młodego sędziego można strasznie zdołować publiczną krytyką. Przecież nawet jeśli były pomyłki to nie zamierzone. Na tym spotkaniu był obserwator. On najlepiej wie, co tam się działo.
- Arbiter, który prowadził to spotkanie, to bardzo młody człowiek - stwierdził obserwator Adam Milej. - W pierwszej połowie nie było większych uwag. Prawdą jest, że w drugiej trochę się pogubił. Były błędy, ale do wypaczenie wyniku absolutnie nie doszło.
U młodych sędziów zdarzają się takie błędy. Ocena nie będzie za wysoka. Jednak działacze i zawodnicy wobec sędziego nie powinni tak się zachowywać. Padały wyzwiska. Tak nie można robić.
Z kolei jak podkreśla dyrektor GOZPN w Gorzowie Alfred Nowosadzki arbitrzy na mecze najniższych klasy rzeczywiście są wyznaczani z bliskich odległości. - Ale to nic nowego. Przecież każdy dojazd kosztuje - twierdzi dyrektor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska