Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jezioro powstało z łez

Michał Szczęch
Michał Szczęch
Bociany nad te jeziora nie przylatują. Nie znaczy to jednak, że żaby z Bronkowa mogą czuć się bezpiecznie. Okolicę kochają Francuzi. Jeden wybudował wieś. I to indiańską.

Wszystkie drogi prowadzą do Bronkowa? Nic z tych rzeczy. Do tej malowniczej wsi położonej w dolinie Bobru dotrzeć można tylko jedną, wąską szosą. Na dokładkę właśnie w Bronkowie ona się kończy. Dzięki temu samochodów tam jeździ niewiele, bo miejscowość nie jest przelotowa. A rano nikogo na pewno nie zbudzi przejeżdżająca ciężarówka. Jeśli już to najwyżej pianie koguta. A wstać skoro świt w Bronkowie warto. A już na pewno latem, gdy okoliczne lasy kuszą mieszkańców i turystów grzybami i jagodami. A jeziora przeróżnymi rybami.

Ośrodek czy agrowczasy?

Amatorów leśnych i wodnych przysmaków w Bronkowie nie brakuje. Bo to letniskowa miejscowość, do której nad jeziora przyjeżdża mnóstwo wczasowiczów. W okolicy są dwa akweny. Większe Błeszno, zwane po prostu Bronkowem i mniejsze, Piaszno, zwane Leśnym. Są tam też stawy rybne.
Nad Błesznem znajdują się dwa ośrodki wczasowe. Jeden w Bronkowie, drugi po przeciwnej stronie, w niewielkiej Kołatce, przysiółku, w którym mieszkańców jest kilkunastu, a turystów w sezonie nawet kilkuset dziennie. Przy ośrodkach są plaże strzeżone przez ratowników. Można tam wynająć letniskowy domek, lub rozbić namiot na polu namiotowym. A posilić można się w restauracji. Jeśli ktoś jednak woli sam upichcić obiad, w niektóre produkty zaopatrzy się u mieszkańców. Chociażby w jajka, grzyby i jagody. W ośrodkach można też wynająć sprzęt wodny, czyli wodne rowery i kajaki. A miejsca dla wczasowiczów czekają również w gospodarstwach agroturystycznych.

Nie dolatują tam tylko bociany

W okolicach Bronkowa i tamtejszych jezior występuje dużo ptactwa, przede wszystkim błotnego. Bo to tereny podmokłe, często bagienne. Zwłaszcza w Rezerwacie Jelonka. Można tam spotkać dudki, orły. Nawet kurka wodna się trafi. Przylatują też żurawie. To prawdziwy raj dla ornitologów.
Bronków omijają tylko bociany. Być może przez tak liczne tereny lesiste? Owszem, był to gatunek pierwotnie związany właśnie z lasami. Ale obecnie ptaki te wolą przestronne łąki i pastwiska.
W poprzednich latach we wsi mieszkał bocian czarny, nie lada atrakcja dla turystów, ale w tym roku nie doleciał. Od lat nie dolatuje tam też żaden bocian biały, na którego od dawna z utęsknieniem czeka lokalna społeczność. Na pobliskim słupie zamontowali nawet obręcz, by któryś mógł założyć tam gniazdo. Jednak taki chętny się jeszcze nie znalazł.
Ale, choć bocianów nad Błesznem i Piasznem nie ma, to i tak dzieci rodzi się w tych okolicach najwięcej w całej gminie.
Skąd taki przyrost naturalny? Zdaniem mieszkańców Bronkowa sprzyjają mu świeże powietrze, piękne krajobrazy i... tajemnicza moc wody w jeziorach. Podobno sprzyja ona też długowieczności. Do niedawna w Bronkowie mieszkała stulatka. Teraz najstarsza mieszkanka tej wsi liczy sobie 99 wiosen.

Czarownica i nietypowi goście

Błeszno to jezioro pochodzenia polodowcowego. Ale niektórzy mieszkańcy opowiadają, że powstało w zupełnie inny sposób...
Na pobliskiej górze Kępniak podobno mieszkała niegdyś czarownica. Więziła tam księżniczkę, o którą boje toczyli rycerze na koniach. Czarownica przy pomocy czarów wabiła wojów i wszelki słuch po nich ginął. A konie w popłochu uciekały do lasu. Księżniczka wylewała łzy nad losem swoim, dzielnych rycerzy i spłoszonych rumaków. Płakała tak długo, że wypłakała całe jezioro łez, czyli dzisiejsze Błeszno.
Ile prawdy w tych opowieściach? Trudno stwierdzić. Dziś czarownicy, księżniczki i rycerzy na pewno już tam nie ma. Ale są za to konie, z których Bronków słynie w całej okolicy. Do miejscowej stadniny, malowniczo położonej nad Błesznem, przyjeżdżają nie tylko Polacy. Niedawno zjawił się chociażby strażak z Francji. Przyjechał autostopem, by kupić konia, na którym wyruszy do Turcji. A z Turcji do Mongolii.
Kolejny Francuz przyjechał z Niemiec. I we wsi Bronków wybudował drugą wieś, ale indiańską. Każdy wczasowicz może tam zamieszkać w wigwamie i przez kilka dni żyć jak rdzenny mieszkaniec Ameryki. Przyjechał też Holender i nad brzegiem jeziora założył hodowlę danieli. A na jednej z okolicznych działek wybudowała się polonia kanadyjska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska