Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie poszukiwacze tylko zwykłe hieny

Dariusz Brożek
Błażej Skaziński z urzędu ochrony zabytków w Gorzowie: - W minionym roku wydałem tylko jedno pozwolenie, a prowadzenie badań bez niego jest wykroczeniem. Grozi za to grzywna i przepadek całego sprzętu.
Błażej Skaziński z urzędu ochrony zabytków w Gorzowie: - W minionym roku wydałem tylko jedno pozwolenie, a prowadzenie badań bez niego jest wykroczeniem. Grozi za to grzywna i przepadek całego sprzętu. fot. Dariusz Brożek
Pseudoposzukiwacze skarbów szabrują wojenne mogiły w okolicach Policka i Borowego Młyna. - To nielegalne! - ostrzega służba ochrony zabytków.

Las między Polickiem i Szarczem przypomina kretowisko. W jednej z jam walają się zardzewiałe łuski po pociskach, a z hałdy ziemi koło następnego wykopu wystaje garnek. - To robota tzw. poszukiwaczy skarbów - mówi leśnik Jarosław Szałata.

Próbują sprzedać
62 lata temu Rosjanie stoczyli tutaj bitwę z oddziałem Niemców. Rosjanie zajęli Pszczew pod koniec stycznia 1945 r. Po odparciu ich dwóch ataków kolumna żołnierzy i mieszkańców zaczęła wycofywać się w kierunku Międzyrzecza. Pod Polickiem zostali otoczeni przez czerwonoarmistów. Zginęło tam kilkaset osób. Ich ciała zakopano wiosną w rowach i lejach po wybuchach.

Teraz bezimienne mogiły rozkopują hieny. Ich łupem są resztki wojskowego ekwipunku i broni, a być może także kosztowności, z którymi uciekali cywile.
Dzicy poszukiwacze penetrują także pobojowisko koło Borowego Młyna, gdzie pod koniec stycznia 1945 r. batalion Niemców bronił przeprawy między jeziorami. - Te lasy są naszpikowane niewypałami - mówi J. Szałata. - Szukając skarbów i broni, odkopują granaty, bomby i pociski artyleryjskie. Z niepokojem czekam na wiosnę, bo właśnie wtedy w lasach pojawiają się całe wycieczki z łopatami i wykrywaczami metalu.

Na domorosłych poszukiwaczy skarbów narzeka archeolog z Międzyrzecza Tadeusz Łaszkiewicz. - Profanują mogiły i niszczą ważne dla nauki stanowiska archeologiczne - tłumaczy. - Niekiedy pojawiają się w muzeum z prośbą o wycenę jakiegoś przedmiotu lub nawet chcą go sprzedać. Ale nie chcą podać nazwiska ani adresu.

Kopią na dziko

Na prowadzenie poszukiwań potrzebna jest zgoda służb konserwatorskich. - W minionym roku wydałem tylko jedno takie pozwolenie. Prowadzenie badań bez takiego zezwolenia to wykroczenie - mówi Błażej Skaziński z delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gorzowie.

Na giełdach staroci i internetowych aukcjach można kupić tzw. nieśmiertelniki - blachy z numerami jednostki i danymi żołnierza, a także odznaki doborowych jednostek Wehrmachtu czy SS, hełmy i bagnety. Nie jest żadną tajemnicą, że część z nich pochodzi z nielegalnych wykopalisk.

- My ubieramy się we współczesne repliki umundurowania i ekwipunku z okresu II wojny światowej - zapewniają pasjonaci historii i militariów z Poznania, którzy brali udział w niedzielnej inscenizacji batalistycznej w Pniewie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska