Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ogromna satysfakcja i spełnienie marzeń

Alicja Kucharska
Cezary Szklarz od zawsze interesował się motoryzacją, jednak nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek zbuduje samochód. Jego Lotus budzi uznanie.

Nazwisko Szklarz, z wykształcenia stolarz, wykonywany zawód i zarazem pasja - mechanika samochodowa. Efekt? Samodzielnie zbudowany samochód sportowy Lotus Seven. Czerwone, dwumiejscowe autko wzbudza podziw, przechodnie zawieszają na nim oko, a właściciel stwierdza, że to po prostu spełnienie marzeń, w którym niezwykle ważne było samozaparcie. Aż trudno uwierzyć, że cacko powstało w niecałe 1,5 roku.

Myśl o samodzielnym zbudowaniu samochodu pojawiła się przed 20 laty, jednak wtedy trudno było o materiał, a Ford Sierra kosztował tyle, co mieszkanie w bloku. Ponadto nikt nie zarejestrowałby pojazdu. – Po 20 latach też napotkałem takie problemy. W 2013 roku, gdy samochód był już gotowy, w Świebodzinie nie było nawet mowy o jego zarejestrowaniu, dlatego ma międzyrzecką rejestrację – wyjaśnia Cezary Szklarz, konstruktor pojazdu.

Lotus Seven to replika pojazdu powstająca na bazie książki Caterhama. To z niej pan Cezary zaczerpnął bryłę samochodu. Wykonanie było w pełni autorskie. – Najtrudniejsze było połączyć wszystkie elementy w całość, mając nadzieję, że wszystko razem zadziała – dodaje C. Szklarz. Pierwsze przejażdżki, jeszcze samym szkieletem konstrukcyjnym, dodawały pewności, że wszystko zmierza w dobrą stronę. Samochód mały, ale bezpieczny, z niewielkim bagażnikiem, dwoma miejscami: kierowcy i pasażera. – Od zawsze interesowałem się motoryzacją. Budowałem różne pojazdy, ale służyły rekreacyjnym przejażdżkom. Nie było możliwości, żeby wyjechać nimi na ulicę – zaznacza mechanik samochodowy.

Cezary Szklarz z wykształcenia jest stolarzem. Był nim dziadek, ojciec, więc i syn miał nim zostać. Stało się inaczej. – Poniekąd zmusiły mnie do tego czasy. Gdy wyszedłem z wojska, upadały wszystkie zakłady stolarskie, a że zawsze interesowałem się motoryzacją i mechaniką, to otworzyłem swój warsztat – dodaje.

Czerwonym samochodem pan Cezary najdalej zajechał nad morze. Oprócz tego cyklicznie bierze udział w zlotach, głównie motocyklowych, bo wraz z motocyklistami rozpoczyna swój sezon. Samochód nie jest obojętny przechodniom. – Budzi zainteresowanie. Na samochód prosto z salonu pewnie wiele osób nie zwróciłoby uwagi, ale na tego typu pojazd to już praktycznie każdy. Samochód zbudowałem dla siebie, nie zrobię pojazdu na zamówienie, ale chętnie podzielę się swoją wiedzą – podkreśla.
Na Lotusie nie koniec. Cezary Szklarz zapewnia, że jeszcze w tym roku rozpocznie pracę nad wymarzonym samochodem – Cobrą. Dla laika rzecz niemożliwa, dla świebodzińskiego konstruktora wyzwanie. – Cieszy nie tylko gotowy pojazd, ale każdy etap jego powstawania. Nie miałem ani chwili zwątpienia, nawet, gdy coś nie wychodziło tak, jak powinno. Motoryzacja to nałóg, w którym traci się kontrolę nad czasem. To po prostu wciąga – opowiada.

Czerwony Lotus ma już 3 lata, przejechał sporo kilometrów i ani razu nie zawiódł w podróży. – Zawsze bawiłem się w smarze, ale że zbuduję samochód nie przypuszczałem. Gdy już uparłem się, że zrealizuję marzenia, to nie zniechęcały mnie głosy „przecież to nie będzie jeździć”. Lotus to mój pierwszy, ale nie ostatni samodzielnie zbudowany samochód – zapewnia.
Zimą pan Cezary rozpocznie budowę Cobry. I choć, i tym razem mogą pojawić się trudności z rejestracją pojazdu, to dla Cezarego Szklarza nie ma rzeczy niemożliwych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska