Ekipy Arki i Pogoni podzieliły się punktami, a najbardziej z tego wyniku cieszą się rywale bezpośrednio walczącymi z naszymi drużynami o utrzymanie. Bardzo dobrze spisały się na wyjazdach pozostałe nasze zespoły; Polonia Intermarche wywiozła punkt z Królewskiej Woli, zaś GKP Gorzów urwał punkt Rakowowi Częstochowa.
To był mecz!
Takich spotkań się nie zapomina. Pięć goli, kilka znakomitych sytuacji, rzut karny i cztery czerwone kartki. Wydarzeniami z sobotniego przedpołudnia można by obdzielić kilka pojedynków.
Lechia była górą, ale równie dobrze mógł być remis. Głogowianie zanim ,,poczuli" mecz już zostali trzykrotnie trafieni. Gospodarze potwierdzili, że są w świetnej formie. Grali spokojnie z dużą pewnością siebie. Z czterech strzałów jakie oddali na bramkę Chrobrego, trzy wpadły do siatki! Dodajmy, stało się to po bardzo ładnych akcjach. W 8 min centrował Krzysztof Szeląg, a Krzysztof Rośmiarek głową pokonał Sławomira Cupera.
W 26 w pole karne Chrobrego wjechał Michał Maślenik zagrał do Rośmiarka, a ten przymierzył i bez kłopotów trafił. Wreszcie w 30 min z rzutu rożnego centrował Adrian Łuszkiewicz, piłka trafiła do Rośmiarka, następnie do Emila Drozdowicza, który strzałem z woleja trafił do siatki. Głogowianie wydali się kompletnie rozbici. Jednak jeszcze przed przerwą potrafili poprawić sobie i swoim fanom, humor. Już w doliczonym czasie Tomasz Trznadel uciekł prawym skrzydłem, zacentrował, a Łukasz Szuszkiewcz głową pokonał Łukasza Twarowskiego.
Prawdziwa gra zaczęła się po przerwie. Oba zespoły zaatakowały i widzowie oglądali bardzo ciekawe widowisko. W 60 min Drozdowicz trafił w poprzeczkę. Szanse Chrobrego wzrosły, kiedy w 69 min sędzia usunął z boiska Filipa Kilińskiego, który bezsensownie zaatakował rywala bez piłki. Od tego momentu wydarzenia nabrały tempa. W 77 min przepychanka Drozdowicza z Michałem Papuszką skończyła się żółtą kartką dla obu. Głogowianin miał już jedną na koncie i zobaczył czerwoną. W 79 min po faulu Szeląga sędzia wskazał ,,na wapno", a Mateusz Milkowski z jedenastki zmniejszył przewagę Lechii.
Chrobry ruszył, Lechia cofnęła się do obrony. Głogowianie atakowali i momentami było bardzo gorąco. W 90 min wszyscy widzieli już piłkę w siatce Lechii. Milkowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Twarowskim. Z pięciu metrów głogowianin trafił w bramkarza! To nie był koniec. W doliczony czasie Mateusz Herbuś sfaulował Krzysztofa Cierniaka. Zobaczył drugie ,,żółtko" i ,,czerwień". Chrobry grał w dziewiątkę, ale nadal próbował strzelić gola. Głogowianie nadziali się jednak na kontrę. W jej efekcie na bramkę Chrobrego pędził Drozdowicz. Maciej Soboń został z tyłu i przed linią pola karnego powalił zielonogórzanina na ziemię. Sędzia nie miał wyjścia. Po raz czwarty w tym meczu musiał pokazać czerwoną kartkę.
LECHIA ZIELONA - CHROBRY GŁOGÓW 3:2 (3:1)Bramki dla Lechii: Rośmiarek 2 (8, 26) i Drozdowicz (30); dla Chrobrego: Szuszkiewicz (45) i Milkowski (45 - karny).
LECHIA: Twarowski - Łuszkiewicz, Szeląg, Mendes, Pochylski - Świtaj (od 54 min Kiliński), Jeremicz (od 63 min Topolski), Maślenik (od 54 min Wierzbicki), Świniarek - Drozdowicz, Rośmiarek (od 83 min Cierniak).
CHROBRY: Cuper - Herbuś, Papuszka, Nitkiewicz - Sybis (od 46 min Niedźwiedź), Trznadel, Kwiatkowski (od 64 min Węglarz), Rola (od 46 min Pieniążek), Soboń - Milkowski, Szuszkiewicz.
Ten remis nic nie daje
Dla Arki i Pogoni było to spotkanie o "sześć" punktów. Zwycięzca znacznie przybliżał się do pozostania w lidze.
Oba zespoły zaprezentowały się jednak słabo i podzieliły się punktami. Faworytem spotkania była Pogoń, która radzi sobie wiosną lepiej niż Arka, a ostatnio pokonała Raków Częstochowa. Ale przedmeczowe przewidywania nie sprawdziły się i drużyny uraczyły kibiców miernym widowiskiem. Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 7 min. Roman Kopacz wykonywał rzut rożny. Silnie uderzona piłka przeszła wzdłuż linii pięciu metrów, ale żaden z graczy Pogoni nie zdołał wbić jej do bramki.
Potem przewagę zyskała Arka, która tradycyjnie w pierwszej odsłonie radzi sobie dobrze. W 11 min, po rzucie wolnym egzekwowanym przez Arkadiusza Gallewicza, przed szansą stanął Piotr Woźnica, ale jego uderzenie głową z 6 m przeszło obok słupka. Dwie minuty później ten sam gracz wygrał pojedynek biegowy z Marcinem Iwanem, ale uderzył zbyt lekko i Arkadiusz Fleszar złapał piłkę.
Z kolei w 19 min także głową próbował Tomasz Kosztowniak, ale Fleszar znów był czujny.
W tej części gry goście zagrozili tylko raz. W 38 min Bogdan Rubacha zagrał z rzutu wolnego do Tomasza Cenina, ale strzał tego drugiego z 10 m obronił Smółka.
W drugiej odsłonie liczono, że drużyny postawią na bardziej ofensywną grę. I trzeba przyznać, że zawodnicy grali ambitnie, ale bardzo nieskutecznie.
W 53 min Mariusz Ekiert rozegrał piłkę z Tomaszem Iwanowskim i ten drugi znalazł się w dobrej sytuacji. Smółka ponownie był na posterunku.
Ale Pogoń nie rezygnowała. W 55 min Kopacz zacentrował w pole karne. Do piłki doszedł Iwanowski i ładnie uderzył z woleja. Piłka poszybowała jednak nad poprzeczką. W 76 min Łukasz Kołodyński znakomicie wykonał rzut wolny. Wydawało się, że piłka wyląduje w "okienku", ale bramkarz Arki wybił ją na róg.
W końcówce wigor odzyskali gospodarze. W 82 min Kosztowniak ograł trzech obrońców Pogoni i ładnie strzelił lecz Fleszar znów był górą.
Z kolei w 89 min najlepszą Gallewicz znakomitym podaniem uruchomił Karola Gajosa. Pomocnik miejscowych znalazł się sam na sam z Fleszarem kilka metrów przed bramką, ale w stuprocentowej sytuacji fatalnie przestrzelił.
Jedno zdanie należy poświęcić arbitrowi. Krzysztof Zelek z Inowrocławia bardzo ostro strofował zawodników, a jego słowa: "wstawaj nie udawaj" często wywoływały salwy śmiechu na trybunach. Trzeba jednak przyznać, że prowadził spotkanie dobrze.
ARKA NOWA SÓL - POGOŃ ŚWIEBODZIN 0:0ARKA: Smółka - Gallewicz, Galuś, Kaźmierczak, Żebrowski - Janczak (od 59 min Gajos), Adamczyk, Hajdamowicz, Liberek (od 76 min Mądrochowski) - Woźnica, Kosztowniak.
POGOŃ: Fleszar - Jasiński, Grochowski, Iwan, Kołodyński - Rubacha, Kopacz, Górecki (od 80 min Sheremet), Cenin (od 65 min Tsomenko) - Iwanowski (od 66 min Ndakiya), Ekiert.
Mogło być lepiej
Już przed przerwą gorzowianie mogli zapewnić sobie bezpieczną przewagę nad gospodarzami. Po godzinie gry opadli z sił, odpierając z trudem ataki rywali.
Zaczęło się fatalnie dla GKP, bo już w 4 min piłkę na prawym skrzydle otrzymał Maksymilian Rogalski, minął Jakuba Nabzdyka i plasowanym strzałem z 14 m w bliższy róg bramki pokonał Dawida Dłoniaka. Odtąd jednak wyraźną przewagę uzyskali gorzowianie i w 10 min wyrównali straty. Po dalekim wykopie piłki przez Dłoniaka, Piotr Gajewski przedłużył jej lot do Macieja Malinowskiego, ten odegrał na dalszy słupek do Arkadiusza Jarymowicza, który celną główką z 4 m dopełnił formalności. W 41 min rajd lewym skrzydłem przeprowadził Gajewski, minął dwóch obrońców, a po jego dośrodkowaniu piłka znów trafiła pod nogi Jarymowicza, który nie zmarnował okazji. W 45 min pomocnik GKP mógł skompletować hat-trick, ale przestrzelił z 10 m. Bramkowe szanse mieli też Malinowski i Gajewski, zabrakło im jednak precyzji.
W drugiej części idealnej sytuacji po podaniu Gajewskiego nie wykorzystał znów Malinowski, bo piłkę wybił mu wślizgiem obrońca. W dwóch ostatnich kwadransach inicjatywę przejął Raków, wyrównując w 80 min ze strzału Kamila Puchały. W końcówce meczu Dłoniak był kilka razy w opałach, ale wynik już się nie zmienił.
RAKÓW CZĘSTOCHOWA - GKP GORZÓW WLKP. 2:2 (1:2)Bramki: Rogalski (4), Puchała (80) - Jarymowicz 2 (10, 41).
GKP: Dłoniak - Szwiec, Skórczyński, Więckowski, Nabzdyk (od 46 min Konefał) - Jarymowicz (od 65 min Maliszewski), Chrzanowski, Weres, Szałas (od 80 min Szczurek) - Malinowski (od 75 min Hołub), Gajewski.
Znów okienko Kałużnego
W jesiennym meczu tych zespołów, zakończonym wynikiem 3:3, słubiczanie pokazali charakter, niwelując w osłabieniu dwubramkową stratę. W sobotę też padł remis, lecz emocji było już znacznie mniej.
W pierwszej części spotkania lekką przewagę posiadali poloniści, kontrolujący przebieg spotkania i poczynania gospodarzy. Ci też nie kwapili się do ataków, raczej czekali na błędy rywali, więc gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. Jedyna groźniejsza akcja miała miejsce w 39 min gry, kiedy to Artur Anioł otrzymał celne podanie od Krzysztofa Kaczmarczyka, wbiegł z piłką w pole karne, ale z dość ostrego kąta posłał ją z 11 m nad poprzeczką.
Od początku drugiej części meczu zdecydowanie zaatakował zespół Gawina, nie schodząc przez blisko kwadrans z połowy drużyny gości. Kontra słubiczan w 55 min spotkania mogła przynieść im prowadzenie, ale Anioł - będąc ,,oko w oko'' z bramkarzem - podał mu piłkę wprost w ręce, zamiast odegrać do będącego na czystej pozycji Marcina Adamczewskiego. W 59 min gospodarze zaakcentowali swą przewagę golem, który obciąża konto słubickiej obrony. Nie zachowała ona należytej koncentracji przy wyrzucie piłki z autu na wysokości swego pola karnego, więc w zamieszaniu podbramkowym przejął ją Mateusz Piątkowski i strzałem z 7 m posłał w lewy, dolny róg bramki Piotra Dmuchowskiego.
Słubiczanie uaktywnili się po wejściu na boisko Pawła Timoszyka, kiedy to do ataku został przesunięty Piotr Smolec. Jedna z akcji gości skończyła się faulem pod polem karnym Gawina. Do piłki doszedł Łukasz Kałużny i podobnie jak w niedawnym meczu z katowicką Gieksą, strzałem z 18 m posłał ją lewą nogą w samo okienko bramki Michała Kuli.
GAWIN KRÓLEWSKA WOLA - POLONIA INTERMARCHE SŁUBICE 1:1 (0:0)Bramki: Piątkowski (59) - Kałużny (78).
POLONIA INTERMARCHE: Dmuchowski - Ziemniak, Kozioła, Żyluk, Bączyk - Smolec (od 88 min Skiba), Jakubczak (od 68 min Timoszyk), Varhanik (od 20 min Adamczewski), Kaczmarczyk, Kałużny - Anioł (od 90 min Sylwestrzak).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?