Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To wina prezydenta miasta Piotra Krzystka, że Szczecin tak wygląda

Bogna Skarul
Bogna Skarul
Rozmowa z Karolem Nieradką architektem, prezesem szczecińskiego oddziału SARP o inwestycji przy ul. Szymanowskiego, parkingowcach, lokalizacji Teatru Współczesnego oraz inwestycji na Kępie Parnickiej, a także o Architekcie Miasta, którego nie ma.

- Nie tak dawno, jako prezes tutejszego oddziału SARP wysłał pan do mediów list otwarty. Dlaczego?

- Głównym pretekstem do napisania tego listu był fakt zakończenia misji zastępcy prezydenta Szczecina Daniela Wacinkiewicza oraz kończąca się kadencja Zarządu i Prezesa SARP. Uważaliśmy, że to dobry czas na pewne podsumowanie. Dzisiaj rozmawiam z Panią jako jednogłośnie wybrany na drugą (ostatnią) kadencję prezes szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP.

- I co? Jak wygląda to podsumowanie?

- Zaznaczę, że treść tego listu konsultowałem szeroko z zarządem, członkami Kolegium Sędziów Konkursowych SARP, członkami Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej (MKUA), architektami niezrzeszonymi, aktywistami miejskimi, a nawet środowiskiem artystycznym Szczecina. Więc to "podsumowanie" to nie tylko moje spostrzeżenia, ale szersze merytoryczne spojrzenie wyrażone przez środowisko architektów. Uważamy, że po kilku latach braku współpracy miasta ze środowiskiem architektów, trzech latach wakatu na stanowisku Architekta Miasta, a ostatnio także braku MKUA, problemy planistyczne i inwestycyjne osiągnęły bardzo niekorzystną skalę. Przykłady przedszkola przy ul. Przygodnej, kontrowersyjnej inwestycji mieszkaniowej przy ul. Szymanowskiego czy przeskalowanej zabudowy Kępy Parnickiej pokazują, że zerwanie ciągłości i koordynacji planowania przestrzennego oraz wzajemny brak zaufania przynoszą złe rezultaty dla wszystkich. Zarówno dla władz miasta, jak i dla mieszkańców.

- Dlaczego dopiero teraz się na to zdecydowaliście?

- Punktem krytycznym stała się - być może z pozoru mniej kontrowersyjna inwestycja, a w zasadzie jej wstępna koncepcja. Mowa o pozytywnie przyjętej w mediach wizualizacji projektu zagospodarowania bulwarów w rejonie Wałów Chrobrego. Zogniskowała ona problem nie tyle braku ładu przestrzennego, co niewłaściwej komunikacji planów inwestycyjnych miasta jego mieszkańcom. Miasto od wielu lat starało się pozyskać ten teren i kiedy wreszcie się to udało, okazało się, że nie jest to ostatni element większej całości bulwarów, którą mieszkańcy mogli poznać i zaakceptować, tylko jak to określił Prezydent „początek początków”. Na to nałożyły się niekończące się spekulacje w prasie dotyczące lokalizacji parkingowców, czy też nowej siedziby Teatru Współczesnego.

- A jak powinno być?

- Mieszkańcy muszą rozumieć politykę przestrzenną miasta. Nie chodzi o to, żeby studiować dokumenty planistyczne, ale żeby one w przystępny sposób wyjaśniały zmiany i plany inwestycyjne, tak żeby uniknąć zaskoczenia, a co za tym idzie sprzeciwu. Okazało się bowiem w praktyce, że największy problem powstawał tam, gdzie inwestycje zaskakiwały szczecinian. Dotyczy to zarówno przedszkola przy ul. Przygodnej i nieuzasadnionej wycinki dużej liczby drzew, jak i inwestycji przy ul. Szymanowskiego, gdzie drzewa już wycięto, a sąsiedzi nie spodziewali się, że w ogóle można tam zbudować nowy budynek. Podobnie jest z Teatrem Współczesnym. Pomimo, że konieczność wyprowadzki teatru z siedziby Muzeum Narodowego na Wałach Chrobrego jest znana od lat, do dzisiaj spekulacje dotyczące jego nowej lokalizacji są otoczone plotkami i domysłami dotyczącymi - nie tyle kwestii urbanistycznych - co politycznej współpracy z Urzędem Marszałkowskim, do którego należy jeden z proponowanych terenów pod siedzibę teatru.

Potrzeba jasnego komunikowania planów inwestycyjnych, konsekwentnego trzymania się wizji rozwoju miasta i zrozumiałego prezentowania mieszkańcom planów miejscowych jest bardzo istotna, aby unikać tak krytycznych protestów jak w wymienionych przypadkach.

- A co z Kępą Parnicką?

- Przykład Kępy Parnickiej jest o tyle odmienny, że niewiele osób tam mieszka. Nie ma krytyków bezpośrednio zainteresowanych tą przestrzenią, ponieważ mieszkańcy nie utożsamiają się z tym obszarem miasta tak, jak z aleją Wojska Polskiego, placem Orła Białego, czy trawnikiem przy ul. Szymanowskiego. Nie chodzą tam do fryzjera, na spacer, czy do parku. Dlatego właśnie SARP zainterweniował w tej kwestii. Zwróciliśmy uwagę na bezpowrotnie przekształcaną przestrzeń, która zawłaszczana jest przez komercyjne apartamenty na wynajem, z których niewielki pożytek mają pozostali mieszkańcy. Wszystkie dotychczasowe inwestycje w tym rejonie to monofunkcyjne budynki apartamentowe o przeskalowanej kubaturze, zupełnie niezgodnej z wizją prezentowaną dotychczas przez miasto i zapisaną w planach miejscowych. Wystarczy spojrzeć na prezentowane w Internecie wizualizacje planu miejscowego z 2009 roku lub zwycięski projekt konkursowy z 2017 roku (https://lasztownia.szczecin.eu).

Dla przeciętnego mieszkańca jasna komunikacja planów inwestycyjnych jest o tyle ważna, że wpływa bezpośrednio na jego życie, czyli na przykład na dostęp do światła w jego mieszkaniu, na drzewa przed jego blokiem, czy tworzenie się korków w okolicy. Wartość jego nieruchomości również rośnie lub maleje w zależności od przestrzeni wspólnej wokół.

- Co zatem prezydent miasta powinien teraz zrobić?

- Przede wszystkim rozmawiać z fachowcami. SARP podjął inicjatywę utworzenia szerokiej grupy roboczej w sprawie lokalizacji nowej siedziby Teatru Współczesnego. Dobrze się stało, że w kampanii samorządowej prezydent powstrzymał się od jednoznacznych deklaracji w tej sprawie. Jest czas na przemyślenie tej decyzji, która w mojej opinii, powinna rozwiązywać nie tylko problem siedziby samego teatru, ale także inny problem przestrzenny, urbanistyczny czy rewitalizacyjny w mieście. Teatr z pewnością zmieni okolicę, w której powstanie. W wielu miastach na świecie tak ważny budynek jest pretekstem do rewitalizacji fragmentu miasta lub np. skierowania w ten rejon turystów. To decyzja, której skutki Szczecin będzie odczuwać przez najbliższe 100-200 lat.

Po budowie Filharmonii, Teatru Polskiego, Centrum Dialogu Przełomy, Urzędu Marszałkowskiego i Morskiego Centrum Nauki to jedna z ostatnich tak ważnych publicznych inwestycji w naszej historii.

Druga grupa robocza, którą zaproponowaliśmy Prezydentowi miałaby się zająć określeniem zakresu i sposobu przekształcenia bulwarów u stóp Wałów Chrobrego. Tu również dobrze, że żadna decyzja inwestycyjna nie została podjęta. Cieszy nas natomiast przedwyborcza deklaracja prezydenta o zastosowaniu formuły otwartego konkursu na projekt tej przestrzeni.

- To znaczy, że prezydent nie konsultował ważnych decyzji dla miasta z architektami, z SARP, z Izbą Architektów?

- Nie widziałem się z prezydentem Krzystkiem od wielu lat. Po śmierci Jarka Bondara (w maju 2021 roku) Szczecin nie ma Architekta Miasta. W zespole ds. budowlanych i rozwoju przestrzennego Szczecina na 12 członków, nie ma ani jednego architekta czy urbanisty. Od grudnia 2023 roku nie istnieje też Miejska Komisja Urbanistyczno-Architektoniczna, której po zakończeniu 9-cio letniej misji nikt nawet nie podziękował.

- Przecież niedawno spotkał się pan jednak z prezydentem.

- Tak, ale z prezydentem Michałem Przepierą, którego kompetencje są ograniczone do spółki Szczecińskie Inwestycje Miejskie, czy Biura Inwestycji i Remontów Oświatowych. Z nim kontakt jest poprawny, a współpraca przynosi efekty. Co ważne, jest on też oczywiście w bliskim kontakcie z pozostałymi zastępcami i prezydentem Krzystkiem.

- O czym rozmawialiście?

- O siedzibie Teatru Współczesnego, o bulwarach, o konieczności powołania Architekta Miejskiego, o MKUA, ale także o rozwiązaniu problemu tymczasowych toalet publicznych na Jasnych Błoniach. Wyszliśmy z propozycją kompleksowego i docelowego rozwiązania braku toalety w tym rejonie. Szczegółów jeszcze nie mogę zdradzać, ale mam nadzieję na lepszą współpracę w nowej kadencji.

- Bardzo kontrowersyjną inwestycją jest też budynek przy ul. Szymanowskiego. Jaką rolę powinien spełniać Architekt Miasta w tej sprawie?

- Uważam, że w tej sprawie zabrakło procedur. Z dużym prawdopodobieństwem, prawidłowo umocowany Architekt Miasta mógłby być "bezpiecznikiem" w podobnych przypadkach. Podam przykład, zawodowo zajmuję się inwestycją na warszawskim Bemowie. Tam pozwolenie na budowę zostało uzależnione od pozytywnego uzgodnienia z Architektem Miasta, a podkreślam, że inwestycja ta nie jest położona centralnie, w historycznym centrum Warszawy.

- Czyli można powiedzieć, że w wyniku braku w szczecińskim urzędzie miejskim architekta miasta, teraz szczecinianie będą mieli inwestycję, której nie chcą i która jest dla nich sporym kłopotem? Tak czy nie?

- Uważam, że można tego typu przypadków uniknąć bez szkody dla żadnej ze stron.

- To na kogo mam ja jako mieszkaniec Szczecina zrzucić te odpowiedzialność?

- W moim przekonaniu urzędnikom zabrakło odpowiednich instrumentów, żeby deweloper nie miał powodu nawet zainteresować się zakupem tej nieruchomości. Podobny przypadek dotyczy wspomnianej zabudowy na Kępie Parnickiej. Dlaczego tam realizowane są budynki wysokie na 9-10 kondygnacji, a nie 5-6 jak jest zapisane w planie miejscowym?

- Dlaczego?

- Ponownie zabrakło instrumentów, zwizualizowania planu miejscowego i konsekwencji w jego przestrzeganiu. Zapisy planu miejscowego dla Kępy Parnickiej są nieczytelne dla przeciętnego mieszkańca. Inwestorzy wraz z prawnikami i architektami szukają natomiast możliwości najbardziej intensywnej zabudowy działek. Mają do tego prawo i rządzi tu brutalne prawo rynku. Ich konkurenci robią to samo, więc trudno ich winić za poruszanie się na krawędzi prawa, ale nadal nie poza prawem.

- To kogo za to winić?

- Za wdrożenie procedur odpowiada zarządca. Jeśli dziecko w szkole zrobi sobie krzywdę, np. spadając z wysokości, to odpowiedzialność spada na dyrektora tej szkoły, ponieważ jego pracownicy i przyjęte procedury dopuściły do tej sytuacji. W mieście zarządcą jest oczywiście Prezydent i wydaje się, że polityczne konsekwencji już ponosi.

- Co się stało na Kępie Parnickiej?

- Zapis dotyczący wysokości zabudowy w tym rejonie określa się jako „od 16 do 18m do gzymsu”, co w praktyce pozwala uzyskać maksymalnie 5 kondygnacji. Jednak zapis dotyczący formy dachów pozwala na budowę tzw. dachów tarasowych. Zaznaczam "tak zwanych", bo ich definicja nie została podana. To pozwoliło inwestorom zbudować 3-5 pięter, które z formalnego punktu widzenia są „dachami tarasowymi”.

- Co możemy zrobić, aby takich sytuacji uniknąć w przyszłości?

- Nadinterpretacja przepisów wypaczyła w tym rejonie intencję urbanistów, ale jak już wspomniałem zabrakło instrumentów, które mogłyby powstrzymać przed taką zabudową. Mieszkańcy nie mają obowiązku analizowania wszystkich planów miejscowych i nie robią tego jeśli nie dotyczą one ich bezpośrednio. Niestety miasto nie zadbało o czytelne zakomunikowanie wszystkim stronom jakiej zabudowy oczekuje w tym rejonie i to zostało wykorzystane. Dlatego proponowaliśmy Prezydentowi wizualizowanie planów miejscowych w formie makiet (cyfrowych lub fizycznych) jako elementu komunikowania się z inwestorami i mieszkańcami. Nie ma nic złego w dużej intensywności zabudowy i wysokich budynkach. Nie jestem ich przeciwnikiem. Wręcz przeciwnie, wpływa ona pozytywnie na ofertę komercyjną dla mieszkańców i pozwala realizować lepszą architekturę, bo inwestor więcej może na niej zarobić. Na gdańskiej Wyspie Spichrzów większość budynków ma 9 kondygnacji, ale jakość ich architektury rażąco odbiega od budynków szczecińskich. To przykre, że nie wykorzystujemy potencjału wysp Międzyodrza, ale jeszcze jest szansa na dobre praktyki. Tego życzę mieszkańcom Szczecina.

- A odpowiedzialność i uczciwość architektów?

- Odpowiedzialność projektantów budynków sprowadza się do zakresu ich pracy. Nie tworzą prawa, nie piszą planów miejscowych, nie realizują i nie finansują inwestycji. Poruszają się zwinnie na cienkim lodzie przepisów tak aby zapewnić inwestorowi możliwie duży zysk w ramach obowiązujących przepisów, przewidzianego budżetu i warunków działki budowlanej. To czy widzimy budynek mądry i estetyczny zależy od ich talentu, ale to czy powstanie czy nie, nie zależy od nich.

- Ale ktoś się pod taką decyzją podpisał, wziął ją na swoje sumienie.

- Każda decyzja urzędnika Urzędu Miasta jest de facto decyzją Prezydenta, z jego upoważnienia. Dotyczy to zarówno aktu ślubu, wydania dowodu osobistego i pozwolenia na budowę.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński