Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To wypaliła broń kolegi

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
W tym miejscu doszlo do tragedii.
W tym miejscu doszlo do tragedii. Piotr Jędzura
Według wstępnych ustaleń prokuratury policjant, który we wtorek zginął w podświebodzińskim Stoku, został postrzelony z broni kolegi. To był tragiczny przypadek.

Zaraz po tragedii nie było wiadomo w jakich okolicznościach zginął sulęciński policjant sierż. Marcin Wiącek. Mówiono i pisano, że po pościgu za białym audi wywiązała się szarpanina z jego kierowcą, padł strzał... Zakładano, że funkcjonariusz postrzelił się z własnej broni.

Przypomnijmy. We wtorek około południa policjanci sulęcińskiej drogówki próbowali zatrzymać do kontroli białe audi A6, jadące od strony niemieckiej granicy. To była rutynowa kontrola w ramach prowadzonej na tej drodze akcji, a auto miało niemieckie tablice rejestracyjne. Jak później się okazało, było kradzione za nasza zachodnia granicą. Kierowca nie zareagował na sygnały, przyspieszył i zaczął uciekać. Pościg był dramatyczny, trwał około 10 minut i zakończył się dogonieniem auta w Stoku. Ściganego zablokował kierowca tira. Funkcjonariusze policji podbiegli do audi, jeden z funkcjonariuszy wyciągnął z kabury służbowy pistolet. Próbowali wydobyć z pojazdu stawiającego zdecydowany opór kierowcę. Prawdopodobnie w trakcie jego obezwładnienia doszło do niekontrolowanego wystrzelenia pocisku, który trafił drugiego policjanta...

Mimo akcji reanimacyjnej 36-letni sierżant policji zmarł... Marcin Wiącek to funkcjonariusz z Sulęcina, z 13-letnim stażem w policji, był żonaty, osierocił dwójkę dzieci (5 i 12 lat). "Wsiadając jak każdego dnia do radiowozu zapewne nie przypuszczał, że przyjdzie mu do końca wypełnić słowa policyjnego ślubowania..." - napisali na swojej stronie internetowej lubuscy policjanci. Pogrzeb odbędzie się w piątek w Sulęcinie.

Nie tylko na naszym internetowym forum rozgorzała dyskusja. Z jednej strony nad zachowaniem funkcjonariuszy. Z drugiej Internauci sugerowali, że nasi policjanci nie do końca potrafią obchodzić się z bronią. Że zbyt mało jest zajęć na strzelnicy, iż nasi stróże prawa nie ćwiczą w sposób dynamiczny.

Rzecznik prasowy lubuskiego komendanta wojewódzkiego policji Sławomir Konieczny nie zgadza się z podobnymi zarzutami. Owszem, jeszcze kilka lat temu może i nie było z tym najlepiej, ale teraz na pewność w obchodzeniu się ze służbową bronią kładziony jest ogromny nacisk.

- I już zdecydowanie odeszliśmy od statycznych ćwiczeń na strzelnicy, to przecież życie, a nie zawody sportowe - tłumaczy. - Każdego roku, wszyscy funkcjonariusze, niezależnie czy prewencji, czy ruchu drogowego przechodzą dwa cykle szkoleń zakończone egzaminem. Nikt także nie oszczędza na pociskach. Sam niedawno przechodziłem zajęcia ze strzelania leżąc z turlaniem się i strzelaniem zza zasłony. Pewne problemy mieliśmy w momencie przejścia na nowy typ broni, ale rozwiązaliśmy je dzięki dodatkowym zajęciom.

Jak podkreślają policyjni instruktorzy strzelania współczesne zajęcia służą wyrobieniu nawyków, pewnego automatyzmu. I ten automatyzm jest systematycznie utrwalany. Dlaczego zatem padł tragiczny strzał? Czy zawiódł automatyzm, a może pojawiła się zbytnia pewność siebie? Jak podkreślają i policjanci i prokuratorzy na ferowanie podobnych opinii jest jeszcze zbyt wcześnie, ustali to śledztwo podparte opinią biegłych.

W ostatnich latach zginęło na służbie pięciu lubuskich funkcjonariuszy, przy czym żaden za sprawą broni palnej. W 1997 śmierć poniósł lubuski policjant podczas misji w Bośni i Hercegowinie. W 1999 roku funkcjonariusz zginął od ciosów nożem, a w roku 2007 śmierć poniosło trzech policjantów podczas konwojów.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska