Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tokio 2020. Sztafeta mieszana 4x400 m rozwiązała Polakom worek z medalami? Biało-Czerwoni zaskoczyli świat

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Sztafeta mieszana 4x400 m
Sztafeta mieszana 4x400 m Pawel Relikowski / Polska Press
Za sukcesem polskiej sztafety stoi wiele kwestii. Wściekłość po absurdalnej decyzji sędziów w sprawie odwołania dyskwalifikacji USA, długa walka o pokonanie problemów, których w tym roku nie brakowało, jak też nowy sprzęt i... pewien przesąd. Nie można jednak zapominać o tytanicznej pracy wykonanej przez całą grupę oraz trenerów, a także fantastycznej atmosferze w kadrze.

Po znakomitym starcie w eliminacjach, gdzie Dariusz Kowaluk, Iga Baumgart-Witan i Małgorzata Hołub-Kowalik i Kajetan Duszyński uzyskali najlepszy czas (3.10,44) kibice mieli duże nadzieje dotyczące sztafety mieszanej 4x400 m. Nastroje ostudziło jednak odwołanie dyskwalifikacji drużyny USA, która przekroczyła strefę zmian.

- Kiedy Amerykanie zostali zdyskwalifikowani, słusznie zresztą, bo ewidentnie złamali przepisy, zaczęliśmy myśleć o złotym medalu. Późną nocą dowiedzieliśmy się, że przywrócono ich do finału. Do tej pory nie wiem, jaką znaleziono dla nich furtkę, tak czy inaczej to absurdalna decyzja. Złość była duża, lecz udało nam się przełożyć ją na dodatkową motywację zawodników - podkreślał Marek Rożej, obok Aleksandra Matusińskiego jeden z dwóch trenerów sztafety.

ZOBACZ TEŻ:

Noc przed finałem upłynęła pod znakiem protestów i kontrprotestów (również ze strony Polaków). Sędziowie znaleźli sposób, by dopuścić do rywalizacji USA, a także zdyskwalifikowaną za ten sam błąd Dominikanę. Może skończyć się to... pozwami cywilnymi. Biało-Czerwoni pokazali wyższość na bieżni i procesować się nie będą, najbardziej poszkodowani są za to Holendrzy, którzy skończyli na czwartym miejscu - za Polską, Dominikaną i USA. Trenerzy Oranje mają zamiar szukać sprawiedliwości w sądzie. Szanse na medal są nikłe, być może sprawa ukróci jednak forowanie USA przez sędziów.

Koniec końców nasza sztafeta (która pobiegła w zmienionym składzie: przed Duszyńskim wystąpili Karol Zalewski, Natalia Kaczmarek i Justyna Święty-Ersetic) była z decyzji o przywróceniu USA zadowolona. Nic nie smakuje bowiem tak dobrze, jak pokonanie takiej potęgi w sportowej rywalizacji.

- Gdy w Birmingham zdobyliśmy z męską sztafetą mistrzostwo świata bijąc halowy rekord globu, Amerykanie nie chcieli wejść na podium. Nie potraktowali nas poważnie. To była kolejna okazja, by utrzeć im nosa. Po finale igrzysk wszyscy z nich podeszli, zbili piątki, pogratulowali. Chyba czegoś się nauczyli - podkreślał Zalewski.

Po trzech pierwszych zmianach wydawało się, że Polacy będą walczyć o brąz. Na ostatniej Duszyński włączył jednak „turbo” i wyprowadził nas na pierwsze miejsce. Czasem 3.09,87 Biało-Czerwoni ustanowili rekordy: Europy i olimpijski.

- Tylko zwieńczyłem pracę zespołu. Wykorzystałem to, że mam mocny finisz - skromnie skomentował Duszyński, który zainteresowania ma niecodzienne jak na sportowca. Jest magistrem biotechnologii i robi doktorat z krystalografii białek.

ZOBACZ TEŻ:

Podczas licznych rozmów z mediami po biegu do naszych zawodników nie docierało jeszcze, czego dokonali. Zdobyli pierwszy medal olimpijski dla Polski od 1980 r. w konkurencji biegowej, zszokowali świat i wprawili kraj w euforię.

- Jak zareagowali trenerzy? Nie wiemy. Jeszcze nikogo nie widzieliśmy. Ale myślę, że były to niecenzuralne słowa - żartowała Święty-Ersetic, której występ do końca stał pod znakiem zapytania. W tym roku wiele czasu straciła na kontuzję, później ciężko przeszła koronawirusa, a na finiszu przygotowań do Tokio przytrafił jej się kolejny uraz. Na rozgrzewce przed finałem czuła się na tyle dobrze, że zdecydowała się wystartować. Indywidualny występ na 400 m jednak odpuści, żeby nie ryzykować przed sztafetą kobiet.

Po wywiadach, konferencjach i kontroli antydopingowej Biało-Czerwoni wrócili do wioski olimpijskiej po 2 w nocy. Przywitało ich tam tylko kilku trenerów. Gratulacje i uroczyste powitanie medalistów przez pozostałych naszych olimpijczyków odbyło się dopiero w niedzielę po ich powrocie z ceremonii medalowej. O tym, jaka atmosfera panuje wśród biegaczy świadczy to, że złota czwórka... unikała eksponowania złotych krążków. Nie chcieli, by przykro było koledze i koleżankom, którzy medali (jeszcze) nie otrzymali. Sztafeta bardzo chciała zresztą, by Kowaluk, Baumgart-Witan i Hołub-Kowalik weszli z nimi na podium. Kiedy okazało się to niemożliwe, wydrukowali ich zdjęcia, by pokazać je podczas ceremonii. Na to też organizatorzy się nie zgodzili, zagrozili im podobno nawet dyskwalifikacją.

Polacy zdradzili, że jednym z sekretów ich świetnych biegów były nowe kolce z twardą podeszwą i miękką górą, które panowie zdobyli dopiero kilka tygodni temu (Polki trenowały w nich od sezonu halowego).

- To był dla nas game changer, te buty wyrównały szanse - przyznał Duszyński.

- Buty robią różnicę, ale same nie biegają. Trzeba mieć super formę, żeby osiągać dobre wyniki. Fakty są takie, że praktycznie wszyscy w naszym finale biegli w takim sprzęcie - dodała 23-letnia Kaczmarek, najmłodsza w drużynie zawodniczka, dla której bieg po złoto był debiutem na igrzyskach olimpijskich.

ZOBACZ TEŻ:

Był też drugi sposób. Kaczmarek i Święty-Ersetic w wiosce olimpijskiej... nacierały się „na szczęście” medalami czwórki podwójnej wioślarek. Czy właśnie to pomogło odczarować prześladującego Polaków w Tokio pecha, trudno powiedzieć. Panie obiecały jednak, że natrą swoimi medalami wszystkich chętnych olimpijczyków.

Cóż, szczęścia nigdy za wiele.

Tomasz Dębek, Tokio
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Trwa głosowanie...

Ile medali zdobędą Polacy na igrzyskach w Tokio?

ZOBACZ TEŻ:

ZOBACZ TEŻ:

Piękna i ze złotym sercem. Dziennikarka meksykańskiego oddziału telewizji Fox Sports (i podobno była dziewczyna Ronaldinho) Erica Fernandez kocha nie tylko sport, ale też zwierzęta. Kolumbijka założyła fundację pomagającą psom, namawia też osoby śledzące ją na Instagramie (ponad 725 tys.) do adopcji. Robi to m.in. przez... swoje skąpo ubrane zdjęcia ze zwierzakami oczekującymi na nowy dom. Trudno przejść obok nich obojętnie.Uruchom i przeglądaj galerię klikając ikonę "NASTĘPNE >", strzałką w prawo na klawiaturze lub gestem na ekranie smartfonu

Seksowna dziennikarka sportowa Erika Fernandez rozebrała się...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska