Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tokio opanowują morderczy obcy. Recenzja Ninja Blade (galeria screenów)

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
Doskonale wyrysowane Tokio roku 2015 z perfekcyjnym wojownikiem rozprawiającym się z bestiami, Ninja Blade to czysta rozrywka w perfekcyjnie wyrysowanym i wykreowanym świecie.

[galeria_glowna]
Tak, tak to recenzja spóźniona. Mimo wszystko nie żałuję ani jednej minuty spędzonej przez ekranem z Ninja Blade.
Włączam Xbox 360 i po chwili jestem na ulicach Tokio. W zatłoczonej metropolii jakaś laska leży między budynkami. Dookoła paruje miejska sieć grzewcza.

Dziewczyna ma jednak w sobie obcego, który po chwili wskoczy w ciało innego biedaka. I tak zaczyna się wielka przygoda. Musimy stawić czoła "czemuś" z kosmosu. To coś mutuje w ciałach ludzi robiąc z nich ohydne i krwiożercze stwory.

I nadlatuje Ninja. Pradawny wojownik, klasycznie z mieczami w ręku. Nowocześnie, pojawia się w śmigłowcu wojskowym, jako członek tajemniczej brygady ninja do zadań specjalnych. Coś jak SWAT, ale z tradycjami kodeksu samuraja. I zaczyna się siekanina.

Super nawalanka

Gra jest klasyczną nawalanką sekwencyjną. Biegamy po zniszczonym Tokio i walczymy z czymś zmutowanym, okropnie zmutowanym. Bardzo często mordercze pojedynki są wciskaniem sekwencji przycisków widzianych na ekranie. Sukcesem kończy się odpowiednie w czasie naciśnięcie guzików pada.

Kiedy jednak nie wyjdzie to nie cofamy się do początku lokacji. Ekran zmienia się na czarno-biały i wracamy do początku pojedynku. Doskonałe rozwiązanie.

Dosłownie perfekcyjnie w grze prezentują się pojedynki. Jak na Ninję przystało mamy do dyspozycji piekielnie ostre i zabójcze ostrza. Do dyspozycji mamy ich trzy rodzaje. Każde spełnia inną funkcję. Gra ma sporo z Devil May Cry. Sposób siekania wrogów ma z DMC wiele wspólnego, choć nie jest taki sam. Uderzenia, ciosy czy ataki są zrobione idealnie.

W dodatku walczymy ze stworami lecąc w powietrzu czy spadając po ścianie tokijskiego drapacza chmur.

Z czasem nasz arsenał rozwija się. To wszystko za sprawą kwi zbieranej z ciał zabitych wrogów. Trafiają one do nas automatycznie po posiekaniu każdego z przeciwników. Otrzymujemy również coraz to nowe kombinacje ciosów.
Nasz wojownik ma do dyspozycji również magię.

Świetnym pomysłem są shurikeny, dzięki którym naszymi sprzymierzeńcami są potężne sił natury. Co, do dobrych pomysłów, to świetnie zrobiono wzrok ninja. W razie kłopotów z jakimś przeciwnikiem, swojego rodzaju nadprzyrodzony radar wskaże nam jego słabe punkty. Chętnie z tego rozwiązania korzystałem. Nie jest to jednak sprawa do używania w nieskończoność. Trwa chwilę i potem trzeba się znowu naładować kryształkami.

Chce się grać

Ninja Blade to gra doskonale wyreżyserowana i prowadząca gracza intuicyjnie. Nie błądzimy za bardzo, nie szukamy tajemnych wejść czy przejść.

Jej wielkim plusem jest również doskonała grafia. To jedna z ładniejszych gier na Xbox 360. Przez co, do stajni Microsoft trafił jeden z ciekawszych tytułów.

Podoba mi się również fachowość dopracowania walki w grze. O to przecież chodzi. O ile można producentom wybaczać wpadki przy otoczeniu, ta walka zawsze musi być miodna. Walka w Ninja Blade miodna jest na maksa.

Gra nie jest też nudna, co sprawia że chce się w nią grać. Nie ma tylko maksymalnego poziomu trudności, dzięki temu to produkt dla każdego gracza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska