Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Gollob: - Szukam złotej tabletki

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Tomasz Gollob ma 38 lat, pochodzi z Bydgoszczy i tam mieszka na stałe. Polskie kluby: Polonia Bydgoszcz (1988, 1990-2003), Wybrzeże Gdańsk (1989), Unia Tarnów (2004-2007) oraz Caelum Stal Gorzów Wlkp. (od 2008). Największe sukcesy: dwa srebrne i cztery brązowe medale GP, po cztery złote i srebrne krążki DPŚ. Żonaty z Brygidą, ojciec Wiktorii.
Tomasz Gollob ma 38 lat, pochodzi z Bydgoszczy i tam mieszka na stałe. Polskie kluby: Polonia Bydgoszcz (1988, 1990-2003), Wybrzeże Gdańsk (1989), Unia Tarnów (2004-2007) oraz Caelum Stal Gorzów Wlkp. (od 2008). Największe sukcesy: dwa srebrne i cztery brązowe medale GP, po cztery złote i srebrne krążki DPŚ. Żonaty z Brygidą, ojciec Wiktorii. fot. Bogusław Sacharczuk
- Przeskoczenie rywala, który wygrywał ze mną 17 punktami, byłoby jak trafienie wszystkich numerów w totolotka - mówi srebrny medalista GP i kapitan Caelum Stali Gorzów Wlkp.

- Zacznijmy od wyjaśnienia sytuacji z ostatniego Grand Prix w Bydgoszczy. Wielu kibiców ma panu za złe, że demonstracyjnie zsiadł pan z motocykla w drugim półfinałowym biegu...
- Nicki Pedersen jeździ trochę poza krawędzią. Kilka razy zostałem już przez niego przewrócony. Moje zdenerwowanie było podwójne. Najpierw prowadziłem na pierwszym wirażu, a on pojechał prosto i doprowadził do mojego upadku. Nie powinien był tak postąpić. W powtórce znów znalazłem się przed nim, a on powtórzył swój numer z Krska. Mogłem albo puścić motocykl, albo doprowadzić do podwójnej wywrotki.

- To zdarzenie, na szczęście, nie odebrało panu drugiego w karierze srebrnego medalu. Czym jest dla pana tytuł indywidualnego wicemistrza świata?
- Do duży wynik i dla mnie i, jak sądzę, również dla całego polskiego żużla. Od kilku lat sięgam po coraz cenniejsze trofea. Może znajdę tę tabletkę, by za rok zdobyć wreszcie upragnione złoto?... Myślę, że idę w dobrą stronę.

- Wie pan już dokładnie, co musi zrobić, by w sezonie 2010 stanąć na najwyższym stopniu podium GP?
- Recepta jest tylko jedna: ciężka praca. Nie ma innego klucza do wielkiego zwycięstwa. W bieżącym roku przerobiłem ten problem, walcząc z Emilem Sajfutdinowem. Miałem bardzo dobrą końcówkę sezonu, ale on stawiał wręcz żelbetonowy opór. Moje wysiłki zaprocentowały w Terenzano i ostatecznie zostały potwierdzone w Bydgoszczy. W następnym sezonie takich udanych turniejów muszę mieć zdecydowanie więcej. Najlepiej wszystkie.

- Które z tegorocznych zawodów GP spowodowały, że musiał pan uznać wyższość Jasona Crumpa?
- Było takich turniejów kilka, wielu rzeczy nie przewidziałem. W Goeteborgu miałem defekt tłumika i nie dojechałem do końca na dobrych pozycjach. W Vojens skrzywdził mnie sędzia. W Krsku i Bydgoszczy punkty uciekły mi po kolizjach z Pedersenem. Razem uzbierało się około 10-12 oczek, które spokojnie mogłem dopisać do swego dorobku. Gdyby tak się stało, prawdopodobnie biłbym się z Crumpem o tytuł do ostatniego wyścigu. Ale to tylko gdybanie. Mistrzem jest Jason i z pokorą uznaję to rozstrzygnięcie. Wygrał zasłużenie, prowadził przez większą część cyklu i dużą niesprawiedliwością byłoby zabieranie mu złota tylko z powodu kontuzji, jakiej się nabawił we wrześniu.

- Wierzył pan przed ostatnim turniejem w możliwość odrobienia 17 punktów straty do Australijczyka?
- Bydgoskie zawody pokazały, że mogłem odzyskać pięć, może siedem oczek. Przeskoczenie rywala, który wygrywał ze mną 17 punktami, byłoby jak trafienie wszystkich numerów w totolotka. Tak naprawdę skupiałem się na obronie drugiej pozycji i walce z Sajfutdinowem. Byłoby fatalnie, gdybym myślał o złocie, a ostatecznie zdobył tylko brąz.

- Na podium stanął pan razem z córką Wiktorią. Kto był tym faktem bardziej wzruszony: pan, czy ona?
- Każde dziecko jest tak kochane, że pójdzie za swoimi rodzicami w ogień. Wiktoria wiedziała przed turniejem w Bydgoszczy, że mam już medal, otwartą kwestią pozostawał tylko jego kolor. Bliska obecność córki, żony Brygidy i całej mojej rodziny daje mi większą motywację do sportowej walki.

- Czy obecne srebro smakuje panu inaczej niż to sprzed dziesięciu lat?
- Przypomniałem sobie wspaniałe uczucie, związane ze zdobyciem tytułu wicemistrza świata. Wiele się od tamtego czasu wydarzyło. Niewiele osób wie, że po sezonie 2003 moja dalsza kariera zawisła na włosku. Odrodziłem się po przejściu do Unii Tarnów i zmianie silników z jaw na GM-y. A od dwóch lat znakomicie motywuje mnie jazda w barwach Caelum Stali Gorzów.

- To dlatego zdecydował się pan przedłużyć swój kontrakt z gorzowskim klubem?
- Trafiłem tutaj na ludzi, którzy kochają żużel. Czuję się odmłodzony i pobudzony do wielkiego treningu. Ogromnie wiele dały mi występy na bardzo trudnym ze względu na specyficzną nawierzchnię i geometrię torze przy Śląskiej. Myślę, że mój powrót po siedmiu latach przerwy na podium GP był w dużej mierze efektem sportowej przeprowadzki do Gorzowa. Czuję się w tym klubie, jakbym bronił jego barw od co najmniej 15 lat.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska