Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Herkt: Kryzys gospodarczy nas nie ominie

Paweł Kozłowski 95 722 57 72 [email protected]
Tomasz Herkt 15 grudnia skończy 56 lat. W 1999 r. zdobył z kobiecą reprezentacją mistrzostwo Europy. Dwa lata temu z Zastalem Zielona Góra awansował do Tauron Basket Ligi. Od tego sezonu pracuje w Artego Bydgoszcz.
Tomasz Herkt 15 grudnia skończy 56 lat. W 1999 r. zdobył z kobiecą reprezentacją mistrzostwo Europy. Dwa lata temu z Zastalem Zielona Góra awansował do Tauron Basket Ligi. Od tego sezonu pracuje w Artego Bydgoszcz. Bogusław Sacharczuk
- Trzeba zrobić wszystko, by w lidze została ta dziesiątka, choć za chwilę może się okazać, że jest osiem zespołów. Być może trzeba będzie zreformować rozgrywki i grać cztery mecze między sobą - mówi TOMASZ HERKT, trener Artego Bydgoszcz

- Rozmawiamy chwilę po niesamowitym meczu pana drużyny z KSSSE AZS PWSZ Gorzów. Niesamowitym, bo Artego zyskiwało kilkunastopunktową przewagę, by roztrwonić ją w następnej kwarcie. Z czego to wynikało?
- Mamy na ławce trochę niedoświadczonych graczy. Przyjechaliśmy w dziesiątkę. Dwie młode zawodniczki dopiero uczą się wielkiego basketu, więc tak naprawdę zostaje nam ósemka. Jeśli ktoś z niej nie zafunkcjonuje, to rotacja jest już bardzo ograniczona. Na pozycji numer jeden mamy problem. Wprawdzie Paulina Kuras jest zawodniczką utalentowaną, ale w takich meczach, grając pod taką presją, byłoby jej trudno. Julie McBride grała 40 minut. W trzeciej kwarcie wyprowadziła nas na wysokie prowadzenie, ale w czwartej popełniła parę błędów, strat i stąd ta huśtawka. Koszykówka jest teraz taka, że równie łatwo można stracić przewagę, co ją zyskać. Kiedyś mówiło się, że kobieta zmienną jest. Dziś, obojętnie na jakim poziomie, czy to jest NBA czy męska Euroliga, takie rzeczy się często zdarzają.

- Patrząc na transfery Artego, trzeba przyznać, że świetnie trafiliście przed sezonem. Szczególnie jeśli chodzi o Julie McBride i Charity Szczechowiak.
- Szczechowiak nie jest zawodniczką anonimową, choć zeszły sezon miała słaby i w Toruniu z niej zrezygnowano. Oglądałem jej mecze w lidze polskiej i hiszpańskiej. W ramach tego budżetu, który posiadamy, uznałem, że jest to zawodniczka, która może wiele wnieść do zespołu. Ma duże czucie deski, jest obdarzona niezłym rzutem i skocznością. To nie był przypadek. A McBride? To nie było tak, że jej oferta trafiła tylko do nas. Ale mnie się spodobała. Spełnia wszystkie moje zapatrywania na grę jedynki. Potrafi asystować, dobrze broni i prowadzi grę. A pozostałe zawodniczki są spokojne, jak jest na placu. Do tego jest egzekutorem. Wystarczyło przejrzeć parę meczów z zeszłego sezonu, jak grała z Gospiciem w Eurolidze przeciwko Wiśle Kraków i Spartakowi Moskwa. Robiła tam znakomite statystyki.

- Jesteście faworytem do medalu?
- Nie. Powiedziałem tak: w każdym meczu walczmy o zwycięstwo, bo one budują atmosferę. I człowiek z przyjemnością przychodzi na trening oraz pracuje. Naszym głównym założeniem przed sezonem było zbudowanie zespołu, który zagra w play offach. Tyle wymagają od nas ludzie, którzy postawili na ten skład. Teraz już wiadomo, że mamy ósemkę. Ambicją każdego sportowca i trenera jest zrobić coś więcej. Jeśli będziemy mogli zdobyć medal, to trzeba to zrobić, a nie skończyć sezon na czwartym czy szóstym miejscu. Natomiast podpisaliśmy się pod pracą długofalową. Przy Łuczniczce powstaje nowa hala. Pomysł jest taki, by wzmacniać się organizacyjnie oraz finansowo i zdobyć medal na jej otwarcie. Pewnie, że moglibyśmy dokonać teraz dwóch transferów, ale nie chcemy robić tego kosztem zadłużania się.

- Nie martwi pana kondycja polskiej ligi kobiet? Ostatnio z gry wycofał się ROW Rybnik. To już czwarty zespół, który odpadł z rozgrywek.
- Oczywiście, że martwi. Ale wiemy, co się dzieje choćby w lidze hiszpańskiej. Jeśli wycofuje się Ros Casares Walencja, no to przepraszam bardzo. To, że wycofuje się Odra Brzeg nie może być już zaskoczeniem. Portugalska liga jest zawieszona, olbrzymie problemy są w Grecji. Rozgrywki w Niemczech są bardzo słabo dofinansowane i też ograniczone, jeśli chodzi o liczbę zespołów. To jest trudny moment. Kryzys gospodarczy nas nie ominie. Musimy zrobić wszystko, by w lidze została ta dziesiątka, choć za chwilę może się okazać, że jest zaledwie osiem zespołów. Być może trzeba będzie zreformować rozgrywki i grać cztery mecze między sobą? Może liga będzie przez to ciekawsza, bo będzie bardziej zacięta? Potrzebne są rozsądne decyzje, by przetrwać ten ciężki moment, ale najlepszym lekarstwem jest to, by się nie zadłużać. Dlaczego w klubach są problemy? Bo po poprzednich sezonach były długi. A potem jest tylko brnięcie na siłę, kosztem sukcesu.

- Cieszą pana sukcesy byłego Zastalu? W końcu Walter Hodge to pana człowiek.
- Cieszy mnie nie tylko wysoka forma Waltera. Zastal 10 lat grał w pierwszej lidze. Wprowadziliśmy zespół i pokazaliśmy się z dobrej strony, wygrywając z Anwilem, dwa razy z Treflem, z Asseco Prokomem. Utrzymaliśmy się w lidze, a gracze, którzy awansowali, mieli pewnie mnóstwo satysfakcji. Cieszy mnie też dyspozycja Kuby Dłoniaka, którego sprowadzałem do Zastalu. Moja obecność w męskiej lidze była krótka, bo czteroletnia. Ale myślę, że za ten okres nie muszę się wstydzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska