Wszystko wydarzyło się błyskawicznie, kilka minut po 11.00. Tomasz Kucharski płynął po Warcie w jedynce, asekurując trening klubowej ósemki. - W pewnym momencie usłyszałem, że coś spadło z dużej wysokości do wody. Byłem na wysokości przystani Admiry, jakie 500 m od mostu kolejowego. A tam stali ludzie i krzyczeli, że ktoś skoczył do rzeki - relacjonuje.
Zapamięta pustkę w oczach
Lata treningów spowodowały, że błyskawicznie pokonał pół kilometra w dół rzeki. - Podpłynąłem do kobiety, która leżała twarzą w dół - opowiada mistrz. - Odwróciłem ją na plecy. Szybko złapała oddech i otworzyła oczy. Gdy odzyskała świadomość, ze wszystkich sił próbowała się ode mnie uwolnić. Nie chciała pomocy, odpychała łódkę.
Kucharski podjął desperacką próbę ratowania niedoszłej samobójczyni. Jedną ręką trzymał ją przy burcie, a drugą manewrował wiosłem. W ten sposób, po około 20 minutach, znalazł się na wysokości przystani przy ul. Fabrycznej. Tam nadeszła dalsza pomoc. - Pierwszy raz spotkała mnie taka sytuacja. Nigdy nie zapomnę pustki, jaką widziałem w oczach tej kobiety. Ona nie miała ochoty walczyć o swoje życie! - mówi ,,Kucharz''.
Więcej przeczytasz w jutrzejszym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?