Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Misiak: Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie

Rafał Krzymiński 68 324 88 44 [email protected]
Tomasz Misiak do czwartku był rzecznikiem Janusza Kubickiego, prezydenta Zielonej Góry.
Tomasz Misiak do czwartku był rzecznikiem Janusza Kubickiego, prezydenta Zielonej Góry. Mariusz Kapała
- To głupota. Nie spodziewałem się, że tak się stanie - mówił nam w czwartek Tomasz Misiak, doradca prezydenta Janusza Kubickiego, niedługo po tym, jak policja przyłapała go na jeździe na podwójnym gazie. Miał prawie promil alkoholu

PREZYDENT JUŻ PRZYJĄŁ DYMISJĘ

PREZYDENT JUŻ PRZYJĄŁ DYMISJĘ

Już po rozmowie z nami Tomasz Misiak podał się do dymisji. Janusz Kubicki ją przyjął. Na razie nie wiadomo, kto zostanie nowym rzecznikiem prezydenta, ani czy będzie organizowany konkurs na to stanowisko.

- Panie Tomaszu, co się stało dziś rano?
- Nic się nie stało. Policja prowadziła standardową kontrolę pojazdów w ramach akcji "Trzeźwy poranek". I okazało się, że zaszkodził mi winobraniowy trunek, który zdarzyło mi się wczoraj wypić. Właściwie to nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

- Pił pan wino w nocy?
- Nie, późnym wieczorem. Dodatkowo zgubiło mnie to, że niewiele zjadłem.

- No dobrze. Na Winobraniu wiele osób pije wino, to norma. Ale nie wszyscy po kielichu wsiadają za kółko.
- Powiem panu szczerze. To jest najzwyklejsza w świecie głupota. Powiem więcej, choć nie jest to żaden czynnik usprawiedliwiający, że nie spodziewałem się, że tak może się stać. Bo przecież ja nie spożywałem tego alkoholu w niesamowitych ilościach. I nie przyszło mi do głowy, że z samego rana mogę wydmuchać jakąś ilości alkoholu.

- Nie jest pan pierwszą osobą na stanowisku, która w taki sposób wpadła?
- Pewnie takich osób znajdziemy wiele. Policjant, z którym rozmawiałem, mówił mi, że podczas Winobrania wiele osób przez głupotę traci prawo jazdy.

- Ile pan wydmuchał?
- 0,4 miligrama (0,84 promila - dop. red.). Drugi odczyt wykazał trochę mniej. Takie badanie powtarza się kilka razy, żeby sprawdzić, czy ktoś pił przed chwilą, czy jest to efekt dnia poprzedniego. Tak czy inaczej jest to wykroczenie, za które będę musiał odpowiedzieć.

- To jest przestępstwo.
- Nie, wykroczenie.

- Był pan już na dywaniku u prezydenta Kubickiego?
- Pojawiłem się dzisiaj w urzędzie, żeby powiadomić przełożonych o całej sytuacji. Z prezydentem nie miałem okazji się jeszcze widzieć. Wiedziałem dobrze o tym, że to mój obowiązek, żeby o tym powiedzieć. Pomimo tego, że aktualnie jestem na urlopie.

- Czyli oddał się pan do dyspozycji szefa?
- Poinformowałem o zaistniałej sytuacji, żeby nie okazało się, że prezydent jest zaskoczony. Trzeba się zachowywać racjonalnie. Każdy zrobiłby to samo na moim miejscu.

- Liczy się pan, że może stracić stanowisko?
- Powiem szczerze, że nie wiem.

- A rozważa pan rezygnację?
- Za wcześnie, żeby o tym mówić. Po drugie nie ma to wpływu na moją pracę. Proszę zrozumieć, ja nie chcę mówić, że to jest sytuacja, która może przydarzyć się każdemu, czy przekonywać, że jest to błahostka. Nawet gdy wypiło się dzień wcześniej, stwarza się pewne zagrożenie w ruchu drogowym. Nawet jeśli nasz organizm mówi nam, że czujemy się dobrze i wszystko jest w porządku. Powtórzę raz jeszcze: nie ma to przełożenia na moją pracę. To jednostkowy przykład, który pokazuje, że tego typu rzeczy się zdarzają.

- A kiedy porozmawia pan z prezydentem?
- Nie wiem. W Winobranie prezydent jest zwykle zajęty.

- Dziękuję.
Listopad 2003
Jan Kaczanowski, ówczesny szef Rady Miasta Gorzowa, wraca z zakrapianej imprezy. Gdy zjeżdża z ul. Żwirowej w ul. Błotną, zatrzymuje go policja. Urzędnik ma ponad 0,5 promila. Honorowo sam zdaje mandat radnego, zostaje też odwołany ze stanowiska dyrektora Wojewódzkiej Inspekcji Handlowej. Sąd skazuje go na 2 tys. zł grzywny, orzeka roczny zakaz prowadzenia pojazdów, zasądza 300 zł nawiązki na stowarzyszenie poszkodowanych w wypadkach drogowych i 200 zł kosztów sądowych.

Grudzień 2008
Za skrzyżowaniem ul. Roosevelta z ul. Kazimierza Wielkiego w Gorzowie policja zatrzymuje do kontroli volkswagena. Za kółkiem Ryszard Kneć, ówczesny sekretarz urzędu miasta. W wydychanym powietrzu ma 0,28 promila. Naszemu reporterowi tłumaczy, że nie pił alkoholu, tylko preparat z lecytyną, a poza tym podczas prac przy meblach używał do czyszczenia 99-procentowego spirytusu i nie wyklucza, że nawdychał się oparów. Sąd nie daje temu wiary. Sekretarz musi zapłacić 750 zł grzywny, 180 zł kosztów procesu i 10 miesięcy traci na prawo jazdy. Pracy nie traci. Obecnie jest dyrektorem jednego z miejskich wydziałów.

Kwiecień 2010
Na drodze z Trzciela do Starej Jabłonki audi zjeżdża na lewy pas i taranuje policyjną skodę. Za kółkiem audi siedzi Jarosław K., burmistrz Trzciela. Wydmuchuje 0,88 mg alkoholu (1,85 promila). Sam poddaje się karze - 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, 3 tys. zł grzywny i dwuletni zakaz siadania za kółkiem.

Kwiecień 2011
Lesław Ś., starosta choszczeński, zostaje zatrzymany w Strzelcach Kraj. Ma 1,5 promila. Sędzia uznaje go za winnego, ale nie skazuje, bo szkodliwość społeczna czynu jest niska. Starosta ma zapłacić 1,5 tys. zł na rzecz fundacji Kierowcy Dzieciom i przez dwa lata nie może prowadzić samochodu.

Luty 2012
Adam G. z Gorzowa (zwykły obywatel) jedzie fordem escortem. Zostaje zatrzymany do kontroli drogowej. Jest pijany, badanie krwi daje wynik 1,29 mg alkoholu (2,71 promila). Sąd skazuje go na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 500 zł grzywny i orzeka zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na trzy lata.

Kwiecień 2012
W Wielki Piątek rano patrol policji w Zielonej Górze zatrzymuje do kontroli forda escorta, którego kierowca nie ma zapiętych pasów bezpieczeństwa. Za kółkiem Kamil Kawicki, miejski radny, specjalista ds. sportu i rozwoju w Falubazie Zielona Góra. Ma 0,71 promila. Mandatu radnego nie składa, pracy w klubie nie traci. W ubiegły czwartek sąd nakazuje mu wpłacić 2 tys. zł na cele społeczne, odbiera na rok prawo jazdy i... warunkowo umarza postępowanie karne. Następnego dnia prokuratura informuje, że nie zgadza się z wyrokiem i złoży apelację (w akcie oskarżenia domagała się kary więzienia w zawieszeniu).
(tr)

Wyrok jest zbyt łagodny

Grzegorz Szklarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze:
- Prokuratura nie zgadza się z wyrokiem sądu w sprawie Kamila Kawickiego, miejskiego radnego. Za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu stracił on prawo jazdy na rok i musi zapłacić dwa tysiące złotych grzywny na rzecz funduszu pomocy pokrzywdzonym. Zdaniem prokuratury wyrok jest zbyt łagodny. Nieważne, kim dana osoba jest. Warunkowe umorzenie sprawy w przypadku kierowcy, który po pijanemu prowadzi auto, jest niewłaściwe. Dlatego złożymy apelację. Oczywiście na niekorzyść radnego Kamila Kawickiego. Odpowiednie odwołanie zostanie wystosowane zaraz po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku sądu.

Nie wnikam w decyzje sądu

Robert Dowhan, senator RP, prezes Stowarzyszenia Zielonogórskiego Klubu Żużlowego:
- Kwietniowe wydarzenie i jego konsekwencje to jest prywatna sprawa pana Kamila Kawickiego. On tego dnia nie był w pracy, w Zielonogórskim Klubie Żużlowym. Miał urlop. Przecież to były święta. Dlatego nie powinienem komentować tego, co się stało. On sam, co miał do powiedzenia w tym względzie, już powiedział mediom. A wyrok zielonogórskiego sądu? Zdanie prokuratury? Nie jestem upoważniony ani kompetentny, żeby oceniać decyzje niezawisłych instytucji, więc nie zamierzam wnikać w te postanowienia. Bo niby dlaczego ja miałbym się wypowiadać w tej sprawie? Tylko dlatego, że pan Kamil Kawicki pracuje w klubie?

Jazda po alkoholu to bezmyślność

Jerzy Synowiec, adwokat z Gorzowa:
- Powiedzmy sobie jedno: jazda po alkoholu to głupota, błąd, bezmyślność, która naraża na niebezpieczeństwo i nas, i innych. A nie zawsze człowiek "pod wpływem" stanowi takie samo zagrożenie i dlatego kary muszą się różnić. Inaczej sąd powinien traktować (i traktuje) rowerzystę, który jadąc polną drogą, ledwie wydmuchał ułamek promila, a inaczej kierowcę samochodu z trzema promilami, który jechał wężykiem w centrum miasta. Sąd bierze też pod uwagę wiele innych okoliczności, stąd wyroki bywają bardzo różne, choć pozornie dotyczą tego samego. Jestem za tym, by sąd w niektórych przypadkach, gdy chodzi o rowerzystów i minimalne przekroczenie, umarzał postępowania.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska