Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Kradzież monet w muzeum. Kustosz i numizmatyk przed sądem!

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Emerytowany już kustosz Adam M. odpowiada przed sądem za kradzież 194 cennych monet z Muzeum Okręgowego w Toruniu. Warte były przynajmniej 1,46 mln zł.
Emerytowany już kustosz Adam M. odpowiada przed sądem za kradzież 194 cennych monet z Muzeum Okręgowego w Toruniu. Warte były przynajmniej 1,46 mln zł. Grzegorz Olkowski
Adam M. jako kustosz ukradł z Muzeum Okręgowego w Toruniu 194 cenne monety warte 1,46 mln zł - dowodzi prokuratura. Eksponaty sprzedawał numizmatykowi Andrzejowi R. ze starówki. Obaj oskarżeni mężczyźni stawili się w poniedziałek (29 maja) do sądu, ale formalnie ich proces jeszcze nie ruszył. Dlaczego?

Większego skandalu i sensacji w Polsce w środowisku muzealników nie było. Jak ustaliła Prokuratura Okręgowa w Toruniu, starszy kustosz Muzeum Okręgowego w Toruniu okradał własne miejsce pracy przez 9 lat (2007-2018 rok). Łącznie przywłaszczył sobie 194 cenne monety, pochodzące z okresu od XVI do XIX wieku. Odsprzedawał je potem numizmatykowi Andrzejowi R. ze starówki. Te cenne numizmaty wystawiał na krajowych i zagranicznych aukcjach. Warte były przynajmniej 1,46 mln zł.

Jakim cudem Adam M. przez 9 lat był bezkarny? Inwentaryzacje w muzeum nie były prowadzone prawidłowo. Prokuratura nie zarzuciła jednak Markowi Rubnikowiczowi, byłemu dyrektorowi placówki, brak nadzoru. Tłumaczyła, że uniemożliwiają to przepisy - brak statusu funkcjonariusza publicznego dla funkcji dyrektora miejskiego muzeum.

Dziś (29.05) obaj oskarżeni, prokurator oraz adwokat reprezentujący poszkodowane muzeum, mający w tej sprawie status oskarżyciela posiłkowego, stawili się w Sądzie Okręgowym w Toruniu. Miał ruszyć proces, ale aktu oskarżenia nie odczytano. Co się stało?

Warto przeczytać

Bo obrońca kustosza dochodzi do zdrowia, a innego adwokata Adam M. nie chce

Na sali sądowej nr 24 w poniedziałkowy poranek spotkali się prawie wszyscy, których tu oczekiwano. Termin startu procesu wyznaczono w marcu br., na posiedzeniu organizacyjnym poprzedzającym każdy proces karny.

Przybyli zatem: zastępca prokuratora okręgowego Maciej Rybszleger (oskarżyciel publiczny), radca prawna i adwokat reprezentujący wspólnie muzeum (oskarżyciel posiłkowy), oskarżony numizmatyk Andrzej R. z obrońcą adwokatem Dariuszem Klosem oraz oskarżony kustosz na emeryturze - Adam M. Tyle, że ten 72-letni, siwowłosy emeryt przyszedł bez obrońcy...

Jak się okazało, broniący go adwokat Janusz Bołądź po tym marcowym posiedzeniu uległ wypadkowi komunikacyjnemu. Proces dochodzenia do zdrowia nie pozwolił mu przygotować się do procesu. Adam M. natomiast nie zgodził się na wyznaczenie innego adwokata. Dziś w sądzie natomiast nie wyraził zgody na to, by rozprawa odbyła się bez jego obrońcy.

Co ciekawe, wniosek adwokata Bołądzia o odroczenie dzisiejszego terminu poparli też prokurator i pełnomocnik muzeum. Sędzia Izabela Skórzyńska odroczyła start procesu na 21 czerwca. Do tego czasu obrońca kustosza zadeklarował powrót do aktywności.

Warto przeczytać

Niespodzianka! Muzeum i prokuratura wnioskowali o utajnienie procesu

Zanim jednak sąd zajął się sprawa braku obrońcy Adama M., rozpatrzył inny - ważny, ale i intrygujący - wniosek. Otóż pełnomocnik Muzeum Okręgowego w Toruniu wniósł do sądu o wyłączenie jawności procesu. Z jakiego powodu? Dbałości o interes muzeum, któremu rzekomo zaszkodzić miałoby upublicznienie informacji o tym, jak zabezpieczane są w nim cenne zbiory.

Ten wniosek adwokata Jakuba Witkowskiego poparł dziś na sali sądowej prokurator Maciej Rybszleger. Co oznaczałoby wyłączenie jawności dla torunian? Wyproszenie dziennikarzy z sali sądowej na czas procesu i brak informacji, co się w nim dzieje.

Sędzia Izabela Skórzyńska na taki scenariusz się nie zgodziła. Przypomniała, że jawność to podstawowa zasada procesu karnego. Ma służyć interesowi publicznemu, czyli wszystkim obywatelom; także poprzez zapewnienie kontroli społecznej. Poza tym sędzia wskazała, że objęte aktem oskarżenia kradzieże miały miejsce w latach 2007-2018. Jeśli w przyszłości interes muzeum uzasadniałby wyłączenie jawności, to może to nastąpić okresowo.

Ostatecznie sędzia Skórzyńska wniosek o utajnienie procesu oddaliła. Proces zatem toczyć będzie się jawnie - przy tzw. otwartych drzwiach.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Odzyskano dodatkowo przynajmniej jeszcze 2 monety. Za ich kradzież również odpowie kustosz?

Adam M. ma obecnie 72 lata. To już emerytowany starszy kustosz toruńskiego muzeum. Jak wspomnieliśmy, oskarżony został o kradzież 194 zabytkowych monet. Przypomnijmy, że z placówki zginęło ich jeszcze więcej, bo 361. Kto ukradł pozostałe, nie ustalono.

Dotąd mowa była o odzyskanych 59 monetach. Dziś w sądzie okazało się, że odzyskano jeszcze przynajmniej dwie. Jak informował prokurator Maciej Rybszleger, są one aktualnie badane przez biegłych. Nie jest wykluczone, że również ich kradzież przypisana zostanie Adamowi M. Z tego powodu, jak zaznaczył prokurator, przesunięcie startu procesu jest akurat korzystną okolicznością.

Co emerytowany kustosz i siwowłosy numizmatyk zrobili z zarobionymi pieniędzmi? Nie wiadomo. Zresztą, jak dotąd, tylko Adam M. na etapie śledztwa przyznał się do kradzieży. Numizmatyk zaprzeczał udziałowi w przestępczym procederze.

Obaj oskarżeni na pierwszy rzut oka to przeciętni, sympatyczni panowie po siedemdziesiątce. Emerytowany kustosz to niski, drobnej postury mężczyzna o siwych włosach i lekkim zaroście. Do sądu stawił się w jasnej koszuli i kurtce wiatrówce. Numizmatyk Andrzej R. włosy ma już prawie białe. Ten niski mężczyzna zasiadał na ławie oskarżonych w jasnym pulowerze i z dość pewnym wyrazem twarzy - towarzyszył mu obrońca, jeden z najlepszych adwokatów w Toruniu.

Polecamy

Gdzie był nadzór dyrekcji? Czy ukrywano przestępstwo? Te wątki śledztwa umorzono

W roku 2017 starszy kustosz Adam M., który miał pod swoją opieką zbiory monet, odchodził na emeryturę. Jak przekazywała prokuratura, już w kwietniu 2016 roku w muzeum rozpoczęto spis kontrolny zbiorów numizmatycznych. Zakończono go w styczniu 2017 roku. Już wtedy ówczesny dyrektor Marek Rubnikowicz wiedział, że brakuje cennych monet.

Dyrektor nikomu jednak tego wówczas nie zgłosił: ani policji, ani prezydentowi miasta Michałowi Zaleskiemu, ani Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Policję zawiadomił o brakach dopiero w listopadzie 2018 roku. Prokuratura badała ten wątek w kierunku niedopełnienia obowiązków, ale go umorzyła "wobec stwierdzenia braku czynu zabronionego".

Śledczy ten wątek badali w kierunku niedopełnienia obowiązku polegającego na zaniechaniu niezwłocznego powiadomienia najbliższej jednostki policji, organizatora Muzeum Okręgowego w Toruniu – Prezydenta Miasta Torunia i działania w ten sposób na szkodę interesu publicznego oraz interesu prywatnego Muzeum Okręgowego w Toruniu, a także Toruńskiego Towarzystwa Naukowego - tj. przestępstwa z art. 231 par. 1 Kodeksu karnego.

- Sprawa została umorzona wobec stwierdzenia braku znamion czynu zabronionego - mówił nam Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. - Dyrektor nie ukrywał bowiem przestępstwa. Tłumaczył, że już wcześniej w muzeum była podobna sytuacja. Podczas spisu odkryto brak eksponatów. Te jednak po pewnym czasie się odnalazły, bo były np. inaczej skatalogowane. Doszło więc do pomyłki. W roku 2017 był przekonany, że podobnie odnajdą się monety.

Prokuratura w trakcie śledztwa badała też wątek braku nadzoru dyrektora. A dokładniej - braku inwentaryzacji w dziale z monetami przez 5 lat, co mogłoby być uznane za niedopełnienie obowiązków przez dyrektora muzeum i - znów - działanie na szkodę interesu publicznego.

- Ta sprawa również została umorzona z uwagi na brak znamion czynu zabronionego - informował prokurator Andrzej Kukawski. - Po pierwsze dlatego, że w świetle przepisów okazało się, iż dyrektor Muzeum Okręgowego w Toruniu nie jest funkcjonariuszem publicznym. Po drugie dlatego, że przepisy nakazujące przeprowadzanie w muzeum inwentaryzacji przynajmniej co 5 lat są nieprecyzyjne.

Przepisy, jak przekazuje prokurator, nie mówią, czy ów pięcioletni okres dotyczy całego muzeum, czy też każdego z jego poszczególnych działów. -W innych działach inwentaryzacje były przeprowadzane nawet częściej. Tylko w tym z monetami akurat przez 5 lat (a może i dłużej-przy.red.) takiej inwentaryzacji nie było.

Podsumowując: odpowiedzialność dyrektora była przedmiotem dochodzenia śledczych, ale skończyła się umorzeniem. Żadne zarzuty się z tego nie urodziły. Decyzję umarzającą wydano 15 lutego 2021 roku.

Do sprawy procesu wrócimy w czerwcu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska