Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tour de France: Alberto i młode wilki

Artur Matyszczyk 606 983 305 [email protected]
sxc.hu
W sobotę rusza 98. Tour de France. Trzytygodniowy serial, w którym mamy wszystko, co w sporcie najpiękniejsze. Wielkie emocje, prawdziwe dramaty, łzy radości i smutku. Aby nieco ułatwić jego oglądanie, przedstawiam faworytów.

Łącznie wielobarwny peleton przejedzie aż 4.350 km. Na paryskich Polach Elizejskich, które tradycyjnie kończą wyścig, pojawi się 24 lipca. Co nas czeka na trasie? Przede wszystkim potężna dawka niezapomnianych wrażeń. Tegoroczny tour będzie wyjątkowy z kilku powodów.

Po pierwsze - na starcie nie zabraknie najlepszego zawodnika z ostatnich lat, Alberto Contadora. Hiszpan w maju triumfował w Giro d`Italia. Choć ciąży nad nim widmo dyskwalifikacji za doping, podjął dobrą dla kibiców i poziomu wyścigu decyzję. We Francji chce nawiązać do sukcesów najwybitniejszych kolarzy w historii, którzy w jednym sezonie zwyciężali w obu najsłynniejszych wieloetapówkach. Ostatnim, któremu się udał ten wyczyn, był świętej pamięci już Marco Pantani.

Po drugie - atakuje młode pokolenie. Głodne sukcesu wilki, które chcą "pożreć" niedoścignionego ostatnio mistrza. Andy Schleck już w ubiegłym sezonie stracił tylko 36 sekund do najwyższego stopnia podium. Apetyty na "pudło" ostrzy sobie wielu innych, mniej doświadczonych kolarzy. Zmianę pokoleń widać jak na dłoni. A ponieważ starzy wyjadacze nie zamierzają łatwo oddać pola walki, emocji będzie co nie miara.

Poniżej prezentuję tych, których widzę w gronie faworytów:

ALBERTO CONTADOR
(Hiszpania, Saxo Bank)

Nikomu nie przyznałem pięciu gwiazdek. Dlaczego? "El Pistolero" ma w nogach wyścig dookoła Włoch. Co na pewno nie pozostanie bez wpływu. W wywiadach sam zresztą podkreślał, że jego mięśnie jeszcze czują podjazdy w Dolomitach.

Nie mam też do końca pewności co do wystarczającej siły jego pomocników. Saxo Bank straci na pewno cenne sekundy w drużynówce. Tak czy inaczej, obrońca żółtej koszulki pozostaje głównym kandydatem do końcowego triumfu. Jeżeli mu się uda, na zawsze zapisze się złotymi zgłoskami w historii kolarstwa.

ANDY SCHLECK
(Luksemburg, Leopard)

Jeszcze w maju myślałem, że wymieniając faworytów TdF, ustawię go na równi z Contadorem. Ziarno niepewności jednak zasiał we mnie Schleck podczas wyścigu dookoła Szwajcarii. Oczywiście - nie oczekiwałem tam od niego walki o wygraną.

Forma, co oczywiste, musi przyjść w odpowiednim momencie. Ale Luksemburczyk zawiódł. W górach tracił sporo, słabo pojechał na czas. Czy to tylko zasłona dymna? Być może. Choć ma dopiero 26 lat, już dysponuje olbrzymim doświadczeniem. Dwa razy stał na podium. Trudno o lepszą rekomendację.

FRANK SCHLECK
(Luksemburg, Leopard)

Starszy z braci. Wielki pechowiec z zeszłego roku. Już wtedy luksemburskie rodzeństwo zapowiadało niezłomną walkę 2 na 1 z Contadorem. Niestety, Frank wyłożył się na kocich łbach i zamiast na metę, trafił do szpitala. Jednak co się odwlecze...

W każdej chwili jest przygotowany mentalnie i wytrzymałościowo do przejęcia roli lidera, na wypadek gdyby Andy miał kryzys. Dwa lata temu, choć pełnił rolę pomocnika i dyktował tempo dla brata, potrafił przyjechać do mety w grupie z najlepszymi. Dysponuje wręcz końską siłą. Ma 31 lat, idealny wiek dla kolarza.

ROBERT GESINK
(Holandia, Rabobank)

Dla mnie "czarny koń" wyścigu. Szef Rabobanku Erik Breukink (skądinąd były świetny kolarz) nie owija w bawełnę. - Jedziemy po podium - odważnie ocenia szanse młodego podopiecznego. Dla Gesinka zmontował mocną, wręcz "górską" ekipę. Holendrowi na alpejskich i pirenejskich szczytach mają pomagać m.in.: "Lulu" Sanchez, Laurens ten Dam czy Bauke Mollema.

Gesink przed startem w TdF sprawdził siły w Criterium du Dauphine. W górach próbował twarde jak na niego przełożenie, co dobitnie pokazało, że szykuje się w Wielkiej Pętli na duże ściganie.

JURGEN VAN DEN BROECK
(Belgia, Lotto)

Przy okazji słówko o tych, których nie ma w gronie faworytów. Ivan Basso i Cadel Evans mają szczyt formy za sobą. Rozkochujący wszystkie fanki kolarstwa Włoch, po powrocie do peletonu ma problemy z wytrzymaniem trudów trzytygodniowego ścigania. Evans - mistrz defensywnego stylu - nigdy mnie nie przekonał.

Bradley Wiggins też nie da rady. Cztery górskie finisze go zamęczą. Van Den Broeck nie bez kozery już rok temu był piąty w klasyfikacji generalnej. Majowe Criterium du Dauphine skończył na czwartym miejscu, czyli tak, jak 12 miesięcy temu. Formę ma podobną, ale doświadczenie o ten rok większe. To zaprocentuje.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska