Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tour de France: Schleck: - Jestem mocny!

Artur Matyszczyk, 606 983 305, [email protected]
Determinacja i znakomita taktyka - luksemburscy bracia, krytykowani za pasywność, pokazali klasę. Młodszy Andy zaatakował jak mistrz, ale Thomas Voeckler jeszcze obronił pozycję lidera. O triumfie może zapomnieć Alberto Contador.

Peleton w Tour de France miał do pokonania aż 62 km wzniesień. Trzy górskie premie najwyższej kategorii w drodze do Serre Chevalier ujawniły, kto jeszcze powalczy o ostateczne zwycięstwo.
Na historyczną akcję zdecydował się Andy Schleck. 26-latek ruszył do ataku 60 km przed metą. Nie pamiętam etapu, na którym faworyt tak szybko szarpnąłby na poważnie. Nawet tak wielcy kolarze, jak Miguel Indurain czy Lance Armstrong miażdżyli rywali na decydujących podjazdach. Luksemburczyk jednak czuł się mocny. Po skoku nawet raz nie obejrzał się za siebie. Ruszył jak wściekły byk. Jakby chciał wszystkim, którzy go krytykowali za pasywność w Pirenejach, powiedzieć: - Patrzcie! Nie mieliście racji!
W pewnym momencie miał nawet 4 minuty przewagi. Rywale nie kwapili się do gonitwy. Frank Schleck jak cień pilnował Contadora i męczył go psychicznie. Voeckler wymęczony, z płucami na wierzchu, modlił się i dziękował za nieco wolniejsze tempo.
Wreszcie w połowie ostatniego podjazdu, słynnego Col du Galibier, na czele peletonu wyszedł Cadel Evans. I trudno się dziwić takiej reakcji. O ile "El Pistolero" swoje już w życiu zwyciężył, o tyle Australijczyk wciąż marzy o wielkim sukcesie. Systematycznie zaczął odrabiać do młodego Schlecka. Ostatecznie stracił "tylko" nieco ponad 2 min. Przed nim na metę wjechał starszy z luksemburskich braci, który tym samym przypieczętował wielki sukces rodzinny.
2 km przed kreską koło puścił Contador. Wręcz stanął w miejscu i dojechał do Serre Chevalier z dużą stratą. Na dobre pożegnał się z marzeniami o czwartym z rzędu triumfie w klasyfikacji generalnej.
Kto po pierwszym z dwóch najtrudniejszych etapów w Alpach może się radować? Oczywiście Luksemburczycy. Ale Andy i Frank muszą dalej prezentować się tak samo znakomicie. Obaj bowiem słabiej jeżdżą na czas. Wielkie słowa uznania - już tradycyjnie w tegorocznej edycji - należą się Voecklerowi. Francuz znów obronił żółtą koszulkę. Na szczycie pozostawił za sobą takich kolarzy, jak: Contador, Damiano Cunego, Samuel Sanchez czy Tom Danielson. Trzy tygodnie temu nawet o tym nie śnił.
W piątek kolejny fascynujący etap. Co prawda tylko 109 kilometrów, ale znów trzy potężne i piekielnie trudne podjazdy. W tym finisz w najsłynniejszym miejscu "Wielkiej Pętli", w Alpe d’Huez.
XVIII etap: 1. A. Schleck - 6.07,56, 2. F. Schleck (obaj Luksemburg/Leopard) - 2.07 min straty, 3. Evans (Australia/BMC) - 2.15, 4. Ivan Basso (Włochy/Liquigas) - 2.18, 5. Voeckler - 2.21, 6. Pierre Rolland (obaj Francja/Europcar) - 2.27, 7. Cunego (Włochy/Lampre) - 2.33, 15. Contador (Hiszpania/Saxo Bank) - 3.50, 18. S. Sanchez (Hiszpania/Euskaltel) - 4.42, 33. Sylwester Szmyd - 12.21, 127. Maciej Paterski, 159. Maciej Bodnar (wszyscy Polska/Liquigas) - obaj 35.40
Klasyfikacja generalna: 1. Voeckler - 79.34,06, 2. A. Schleck - 15, 3. F. Schleck - 1.08, 4. Evans - 1.12, 5. Cunego - 3.46, 6. Basso - 3.46, 7. Contador - 4.44, 8. S. Sanchez - 5.20, 47. Szmyd - 1.12,31, 68. Paterski - 1.42,40, 153. Bodnar - 3.04,23.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska