Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia na Słowiance. Są zarzuty dla ratowników za śmierć 54-latka na basenie

Sandra Soczewa
Sandra Soczewa
Zdjęcia zrobiono w dniu tragedii: 4 września 2019 roku
Zdjęcia zrobiono w dniu tragedii: 4 września 2019 roku Sandra Soczewa
Po kilku miesiącach śledztwa prokuratura postawiła zarzuty ratownikom Słowianki. - Mój tata spędził pod wodą prawie 40 minut. Przez ten czas ratownicy siedzieli na krzesełkach - mówi nam syn zmarłego mężczyzny.

Przypomnijmy: do tragicznego zdarzenia doszło 4 września 2019 roku. To właśnie wtedy 54-letni gorzowianin utonął na sportowym basenie Słowianki. Sprawą zajęła się prokuratura, a sekcja zwłok wykazała, że gorzowianin podczas pływania doznał zawału serca.

- Ale to nie zawał był przyczyną zgonu, a utonięcie. Gdyby ratownicy należycie wypełniali swoje obowiązki, do tej tragedii by nie doszło. Zawał to nie wyrok. Tata był wysportowany, zdrowy i silny. Przed laty był płetwonurkiem, miał żółty czepek i kwalifikacje ratownika wodnego - mówi nam Seweryn, syn zmarłego 54-latka.

POLECAMY Z REGIONU

Ratownicy Słowianki z zarzutami. Grozi im więzienie

- Zarzuty postawiono dwóm osobom: jednemu z ratowników oraz kierownikowi zmiany zespołu ratowników - informuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Łukasz Gospodarek.

Ratownicy mają postawione zarzuty z artykułu 160 par 2 kodeksu karnego, czyli narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia przez osobę, która miała szczególny obowiązek dbać o interes takiej osoby (w tym przypadku zmarłego na Słowiance 54-latka).

Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia rzecznik prokuratury Łukasz Gospodarek.

Zapytaliśmy też, czy odpowiedzialność za śmierć gorzowianina ponosić może sama Słowianka. - Są to już kwestie pozwów cywilnych. Jeśli rodzina będzie chciała dochodzić swoich spraw przed sądem, ma taką możliwość - mówi nam Ł. Gospodarek.

Kiedy sprawa trafi do sądu? Na ten moment trudno stwierdzić. - Te dwie osoby nie przyznały się do zarzutów, złożyły wyjaśnienia. Obecnie weryfikowana będzie ich linia obrony - wyjaśnia nam rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.

Rodzina zmarłego: tata spędził prawie 40 minut pod wodą. Nikt się nawet nie ruszył

Rodzina 54-latka od początku stała na stanowisku, że to ratownicy odpowiadają za śmierć mężczyzny. - Wszystko widać na monitoringu. Tata przez tyle czasu był pod wodą, a ratowniczka nawet nie wstała z krzesełka. To się w głowie nie mieści. O tym, że tata jest pod wodą, ratowników poinformował inny mężczyzna, który też przyszedł popływać - opowiada nam syn zmarłego mężczyzny.

Seweryn, syn 54-latka w rozmowie z nami powołuje się na dokumenty, jakie otrzymał w tej sprawie od policji. Jest to zapis monitoringu minuta po minucie. Jasno z nich wynika, że gorzowianin o godz. 13.51 zniknął po wodą, a o godz. 14.26 został z niej wyciągnięty.

Płynął kraulem, przewrócił się na plecy, trzy razy machnął ramionami i zanurzył się pod wodą

- Z opinii powołanych biegłych jasno wynika, że to wina ratowników. Nie byli na swoim obszarze, nie obserwowali basenu. Cały basen był poza ich kontrolą. Jak ratownik może przez kilkadziesiąt minut siedzieć na krześle?! Już sama wizja lokalna pokazała, że ratownicy nie dopełnili swoich obowiązków - mówi Seweryn.

Co istotne: gdy 54-latek przebywał na basenie, nie było na nim tłumów. Wręcz przeciwnie. Ratowniczka odpowiedzialna za sektor A, na którym doszło do tragedii, miała obserwować jedynie 54-latka. Na nagraniu widać też, jak ratowniczka z sektoru B przychodzi na chwilę do ratowniczki z sektoru A. Jednak idąc do pracownicy basenu nie patrzy na basen, tylko przed siebie. - To też jest niedopuszczalne i nie wiem dlaczego tej kobiecie również nie postawiono zarzutów. Gdyby spojrzała na basen zobaczyłaby, że tata jest pod wodą. Przecież to basen, a nie jezioro - mówi poirytowany syn zmarłego.

Biegła stwierdziła: mógł przeżyć 5 minut pod wodą, ale nie prawie 40

W sprawę zaangażowano biegłych. Jak przekazuje nam Seweryn, ich opinia pokrywa się z tym, co on sam mówił od początku: 54-latek miał silny organizm, mógł z tego wyjść. Mógł, gdyby pomoc nadeszła na czas.

Był osobą o ponadprzeciętnych umiejętnościach pływackich - stwierdziła biegła

Mając na uwadze stan zdrowia gorzowianina biegli ocenili, że byłby w stanie przeżyć pod wodą 5 minut. Ale pomoc nadeszła po prawie 40 minutach, a nie 5.

- Cieszy mnie, że opinie biegłych pokrywają się z tym, co ja sam mówiłem od początku. Tata prowadził zdrowy tryb życia, pływał bardzo dobrze, ćwiczył, nigdy nie skarżył się na stan zdrowia. To nie zawał doprowadził do jego śmierci, tylko nieodpowiedzialni ratownicy - podkreśla Seweryn, syn zmarłego.

Rodzina liczy, że wyrok będzie sprawiedliwy

- Naszą sprawę prowadzi prawnik. Od postępowania karnego po następnie cywilne. Zależy nam na tym, aby nie zamieść tej sprawy pod dywan i aby nie doszło nigdy więcej do takiej sytuacji. Niech ratownikami będą zawodowcy, a nie amatorzy. Te osoby mają dbać o nasze zdrowie. Gdy idziemy na basen mamy tę świadomość, że ktoś czuwa nad naszym bezpieczeństwem. W tym przypadku, niestety, tak się nie stało. Oby nigdy więcej nie dochodziło do takich tragedii - komentuje syn zmarłego 54-latka.

Do sprawy wrócimy.

WIDEO: Lubuscy policjanci z Archiwum X wracają do zbrodni sprzed 21 lat

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska