Rannego mężczyznę znalazła na strychu Renata Pejas. Myślała, że śpi po alkoholowej libacji w sąsiednim mieszkaniu. Chciała go obudzić, ale nie reagował. Wtedy zauważyła, że leży w kałuży krwi. Miał rozbitą głowę. Mimo zabiegów medyków, wczoraj zmarł w szpitalu w Gorzowie Wlkp.
Przy pomocy policjantów, świadków i sąsiadów staramy się zrekonstruować przebieg dramatycznych wydarzeń, do których doszło w nocy z czwartku na piątek w poniemieckiej kamienicy przy ul. Głowackiego. - Mężczyzna został pobity. Zatrzymaliśmy sprawcę i przesłuchujemy świadków - informuje insp. Krzysztof Gwizdała, komendant powiatowy policji w Międzyrzeczu.
Ofiarą jest 55-letni bezdomny. Na imię miał Antoni, pochodził prawdopodobnie z Lubniewic. Żebrał pod marketem Netto, jesienią i zimą koczował na ogródkach, lub u znajomych. W czwartek wieczorem przyszedł w odwiedziny do kumpli mieszkających pod szóstką na Głowackiego. Trafił akurat na libację. Pił właściciel mieszkania i jego kolega. Razem z nimi pił 20-letni syn właściciela Kamil, który mieszka w Żubrowie pod Sulęcinem. Teraz chłopak trzeźwieje w policyjnej izbie zatrzymań. Zdaniem policji, to on skatował bezdomnego.
Świadek: - Chłopak wpadł w szał
Dziś dotarliśmy do pozostałych uczestników libacji. Zgodnie mówią, że bezdomny był kompletnie pijany, kiedy wtoczył się do mieszkania ojca Kamila. - Krzyczał, że zabił jego babkę i wiele razy bił matkę. Chłopak wpadł w szał. Uderzył go butelką, zaczął go bić rękoma, potem znowu poprawił flaszką. We dwóch staraliśmy się go odciągnąć od Antka, ale nie daliśmy rady - opowiada jeden z uczestników.
Kamil wywlókł ofiarę na strych. Bezdomny miał tam swoje legowisko. Materac od wersalki, jakieś szmaty, nad którymi unosi się kwaśny odór stęchlizny. Właśnie tam znalazła go R. Pejas, która mieszka piętro niżej. Poszła na strych, żeby sprawdzić, czy drzwi są zamknięte. Obok bezdomnego leżała butelka z winem.
Ojciec sprawcy: - Chłopak sobie nabrechtał
Podejrzany został zatrzymany w piątek przez międzyrzeckich policjantów. Wciąż trzeźwieje w policyjnej izbie zatrzymań. Jego ojciec twierdzi, że nie pamięta zdarzenia. Pod koniec libacji zasnął. Obudzili go policjanci. Jak ocenia czyn syna? - Chłopak sobie nabrechtał - odpowiada.
Nabrechtał, czyli wpadł w tarapaty. To pewne. Na razie nie wiadomo jednak, jaki zarzut postawi mu prokuratura. Może odpowiadać za zabójstwo, albo za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Za morderstwo może trafić za kraty na całe życie. Dziś prokurator rejonowy Małgorzata Przybysz zapozna się z aktami sprawy, jutro ma przesłuchać Kamila.
Sąsiedzi: - To melina!
W dwupokojowym mieszkaniu bieda aż piszczy z brudnych kątów. Jakieś stare meble, tapczany zasłane pościelą trzeciej świeżości. Właściciel nie zgadza się na zdjęcia, ani na "żadne wywiady do gazet czy telewizji".
Bardziej rozmowni są sąsiedzi. Zgodnie twierdzą, że mieszkanie to melina, w której wciąż dochodziło do pijackich awantur. Przyczyną były lejące się strumieniami nalewki na spirytusie i denaturat.
- Schodził się tutaj element z całego miasta. Wpierw razem pili, a potem się bili. Wiele razy uspokajali ich policjanci. Nikt jednak nie przypuszczał, że dojdzie tutaj do zbrodni - kwituje jedna z sąsiadek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?