Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna śmierć 15-letniego Mikołaja podzieliła mieszkańców Nowej Soli

Michał Iwanowski 0 68 324 88 12 [email protected]
- To dramat, straszny dramat... Jak można było tak bić młodego człowieka?! Bić, żeby aż zabić... - Marian Hańczyk nad miejscem śmierci chłopca nie może powstrzymać płaczu.
- To dramat, straszny dramat... Jak można było tak bić młodego człowieka?! Bić, żeby aż zabić... - Marian Hańczyk nad miejscem śmierci chłopca nie może powstrzymać płaczu. fot. Mariusz Kapała
- Jak można wątpić, że nasz przyjaciel został brutalnie zabity - złoszczą się młodzi ludzie przed miejscem, gdzie w środę zginął 15-letni Mikołaj, pobity przez 40-letniego "Freda". Starsi panowie w pobliskiej knajpie mówią wprost: - "Fred" pierwszy postawił się tym agresywnym gówniarzom.

Sobotni wieczór. Leje deszcz. Na os. XXX-lecia w miejscu śmierci Mikołaja palą się dziesiątki zniczy. Mimo ulewy, płomienie nie gasną. Deszcz nie odstrasza też grupy nastolatków w kapturach, którzy kilkanaście metrów dalej siedzą na schodach pobliskiej apteki. W milczeniu i bezruchu obserwują miejsce środowej tragedii. Ich emocje też jeszcze nie zgasły.

Nie wolno wątpić

- Straciliśmy przyjaciela i tyle - mówi jeden z chłopaków. Dwaj z nich chodzili z Mikołajem do szkoły, a wszyscy znali go z osiedla. - Co tu dużo mówić? Mówiliśmy dziennikarzom dużo, a potem każda telewizja pokazała co innego, zupełnie inaczej - dodają zdenerwowani i znów milkną.
Co takiego chcieliby, żeby media pokazały? - To, że Mikołaj został brutalnie zabity. Nie można w to wątpić. A teraz jeszcze wyjdzie na to, że sam był sobie winien...

Pamięć o tragedii jest jeszcze świeża. W środę wieczorem doszło do bójki między grupą nastolatków na os. XXX-lecia a pijanym 40-latkiem, znanym jako "Fred". Wg pierwszych ustaleń skopał on Mikołaja po plecach, głowie i klatce piersiowej. Chłopak był ponoć bity nawet wtedy, gdy zsiniał i przestał oddychać. Reanimacja nie pomogła. Skonał na ziemi, przed pawilonem ze sklepami i knajpą.

Dzień później sekcja zwłok Mikołaja nie wykazała na ciele takich obrażeń, które by tłumaczyły jego zgon. Mogło dojść np. do wstrząsu neurogennego, w wyniku uderzeń we wrażliwe obszary ciała. "Fred" siedzi w areszcie pod zarzutem pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Ale w piątek prokuratura przedstawiła zarzut udziału w bójce także 16-letniemu Patrykowi, który - jak twierdzi - bronił katowanego kolegi. - Koledzy, którzy towarzyszyli Mikołajowi, też byli pod wpływem alkoholu - dodaje rzecznik zielonogórskiej prokuratury Kazimierz Rubaszewski.

Strach tędy przechodzić

W barze piwnym, kilka metrów od miejsca tragedii, grupa starszych mężczyzn sączy piwo i patrzy w telewizor. Rozmowa się nie klei. Dopiero sprzedawca, pan Ryszard, nie wytrzymuje i mówi dosadnie: - Szkoda zabitego chłopaka, ale ten, co go bił, to pierwszy odważny, nawet bohater, który postawił się tym agresywnym gówniarzom. Przecież on był zaczepiany i to nie pierwszy raz! Nic pozytywnego o tych młodych chłopakach nie mogę powiedzieć.

Pan Bogdan, postawny mężczyzna po pięćdziesiątce, dopowiada: - Wieczorami strach tędy przechodzić. Kiedyś w nocy chciałem kupić papierosy, a przed sklepem stało ok. 15 hałasujących nastolatków. Wróciłem do domu.

W knajpie zaczyna wysypywać się worek żalów: - W zeszłym roku powybijali mi szyby, a policja umorzyła sprawę z powodu niewykrycia sprawców - skarży się pan Ryszard. Inny mężczyzna podkreśla: - Policja powinna częściej kontrolować tych młodzieniaszków. Tyle, że oni siadają sobie w takim miejscu, że widzą całe osiedle. I jak pojawia się radiowóz, to już ich nie ma.

W nocy po tragedii, policja zrobiła rundę patroli po nowosolskich blokowiskach. - Było spokojnie - mówi wicekomendant policji w Nowej Soli Andrzej Kostka. - Ta tragedia mogła wydarzyć się w każdym innym miejscu, a os. XXX-lecia uchodziło dotąd za spokojne.

Bić, żeby aż zabić

Znicze wciąż się palą. Nekrolog z imieniem i nazwiskiem ofiary moknie. Przed nimi w strugach deszczu zatrzymuje się z rowerem starszy pan. To Marian Hańczyk, mieszkaniec osiedla, który dobrze zna ojca zabitego Mikołaja. - W późnym wieku doczekał się syna. I jeszcze doczekał jego śmierci... Czy może być dla ojca coś bardziej bolesnego? - szlocha pan Marian. Nie może powstrzymać płaczu. - To dramat, straszny dramat... Jak można było tak bić młodego człowieka?! Bić, żeby aż zabić...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska