Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczna śmierć bliźniaczek. Babcia ma żal do siebie

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Babcia Ali i Oli mówi, że brakuje jej już łez. Ale gdy spojrzy na twarze wnuczek na fotografii, ból ściska gardło
Babcia Ali i Oli mówi, że brakuje jej już łez. Ale gdy spojrzy na twarze wnuczek na fotografii, ból ściska gardło fot. Mariusz Kapała
Babcia Ali i Oli ma żal do siebie. - Gdybym nie broniła synowej w sądzie, gdyby odebrano jej prawo do opieki, dziewczynki by żyły... Okazało się, że w dniu tragedii mama bliźniaczek miała trzy promile.

Kamienica w cieniu kościoła. Na podwórku przyprószone śniegiem zabawki, dwa zniszczone fotele i grill w takim samym stanie. Kobieta przez szybę widzi dziennikarzy i natychmiast ucieka. Żadnej rozmowy. Po chwili pojawia się nastolatek.

- Ty człowieku chyba popier... jesteś! - krzyczy i gestykuluje. - Nie rozumiesz, że nie chcemy rozmawiać?

Taka tragedia, więc nic dziwnego, że najbliżsi nie chcą rozmawiać. Może jednak szkoda, bo rodzina, sąsiedzi, znajomi już wskazują winnego śmierci dziewczynek. A raczej winną.

Piło się na umór

W piątek około 16.00 siedmioletnie bliźniaczki Ola i Ala bawiły się na rozlewisku Odry między Połupinem a Krosnem. Pod dziewczynkami pękł lód. Wpadły do wody. Jedną znaleziono wiszącą na krze i później o jej życie walczyła ekipa pogotowia ratunkowego. Na próżno, organizm był zbyt wychłodzony. Ciało jej siostrzyczki wyłowiono po 19.00... Wczoraj jako nieoficjalną podano informację, że podczas przesłuchania matka miała około trzech promili. Krośnieńska ulica podaje tę informację jako pewną.

- A co w tym dziwnego? Przecież tam piło się na umór - mówi dobry znajomy rodziny. - Dziewczynki samopas chodziły... Gdyby nie babcia, to już dawno doszłoby do jakiejś tragedii. Ona, znaczy matka, nawet miała się leczyć, chodziła na spotkania anonimowych, ale jak widać, wódka była mocniejsza. Ojciec siedzi, za jakieś tam duperele.

Sąsiad opowiada, jak wyglądał piątek, 18 lutego. Mama bliźniaczek miała iść na spotkanie anonimowych alkoholików. Przyszła jednak siostra. Obie poszły do znajomych, była impreza.

- Kurczę, trzy promile? - dziwi się. - Może później z rozpaczy się doprawiła? Chociaż nie, mówią, że tyle miała, jak ją policja wzięła...

Brakuje już łez

Babcia Oli i Ali już nie ma łez. Wyjmuje z kieszeni środki uspokajające. Gdyby nie one...
- Wybieram się do prokuratury. Nie rozumiem, dlaczego jej nie zamknęli - dziwi się. - Przecież tu nie ma wątpliwości, kto jest winien. Ona. I trochę ja. Gdy chcieli jej odebrać dzieciaki, nie do końca mówiłam prawdę w sądzie, tak trochę. Bo jak to? Wnuczki do Gubina pójdą? Do domu dziecka? A gdyby tam były, żyłyby do dziś.

Babcia obraca w dłoniach fotografię dwóch roześmianych blondyneczek. Ala była starsza od Oli, o pięć minut. A obie takie słodkie, kochane... W domu było jeszcze troje dzieci. 15-letni Dominik, młodsza o rok Karolina i pięcioletni Bartuś. Jak mówią w rodzinie, niech teraz je zabiorą, gdzieś oddadzą, może chociaż one się uchowają.

- Nie mówię, że mój syn jest aniołem. Dzieciaków narobił i poszedł do kryminału - dodaje babcia. - Ale podobno jak się dowiedział o śmierci Ali i Oli, to zemdlał, musi się nim opiekować psycholog. Teraz załatwiam, żeby go na pogrzeb wypuścili. Ile formalności... Wie pan, że ja, matka, muszę po niego pojechać?

I żal słów

Wujek dziewczynek nie chce nawet rozmawiać na ten temat. Żal słów. Zresztą babcia już wszystko powiedziała.

- Starałem się interweniować, żeby dzieciaki jej odebrali - dorzuca tylko. - Ale nic z tego nie wyszło. Kurator z rzadka się pokazywał. A teraz...

Teraz rodzina spotka się na pogrzebie. Babcia przyznaje, że aż się boi tego spotkania nad grobem dziewczynek. Bo ona, rodzina są zrozpaczeni, ale sąsiedzi, z którymi rozmawiała, mówią wręcz o wściekłości. Żeby te emocje nie doprowadziły do czegoś gorszącego. A to przecież pogrzeb.

- Ja tylko nie rozumiem, dlaczego jej nie zamknęli, dlaczego chociaż do Raculi nie odwieźli - stwierdza. - Bo to tak można?

Babcia przeprasza, ma tyle rzeczy na głowie. Do krawca musi spodnie wnuka zanieść. Później do sądu załatwić formalności z wypuszczeniem syna z więzienia. I do prokuratura... Żeby ją, synową, do więzienia wsadzili.

Czytaj też: Pochowano bliźniaczki, które utonęły w Krośnie Odrzańskim

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska