Piotr Żyto, trener Falubazu Zielona Góra, z Mychą na klacie paradował na koniec sezonu 2009. Przegrał zakład z Rafałem Dobruckim. Finał z Unibaksem Toruń też zapisał się w historii polskiego żużla.
Pamiętacie, w jakich okolicznościach żużlowcy Falubazu Zielona Góra wywalczyli drużynowe mistrzostwo Polski w sezonie 2009? Jeśli nie, to króciutkie przypomnienie. W finale rywalizowali z Unibaksem Toruń. Pierwszy mecz, w Zielonej Górze, udało się odjechać dopiero za piątym podejściem, po wymianie nawierzchni toru. Rewanż w Toruniu, rozgrywany w deszczu, został zakończony po XIII wyścigu. Falubaz wygrał oba spotkania - 48:42 i 40:38.
Trenerem zespołu z Zielonej Góry był wówczas Piotr Żyto. Przed finałem udzielił naszemu dziennikarzowi wywiadu, w którym przyznał:
- Muszę się wybrać do zakładu fryzjerskiego, żeby dotrzymać zakładu z Rafałem Dobruckim.
- O co się założyliście? - dopytywał dziennikarz „Gazety Lubuskiej”.
- Że jeśli wejdziemy do finału, wytnę sobie na klacie Myszkę Miki. Na razie planujemy, szablon jest w przygotowaniu i pewnie będzie Mycha na futrze - odpowiedział trener.
- Może od razu tatuaż? - sugerował nasz dziennikarz.
- Bez przesady. Włosów mogę się na jakiś czas pozbyć, a tatuaż zostaje na całe życie - stwierdził Żyto.
I wkrótce na klacie pojawiła się Myszka Miki - symbol klubu żużlowego z Zielonej Góry. Fryzjer przy użyciu szablonu i zielonej farby w spreju najpierw namalował na trenerskim torsie podobiznę Mychy. Następnie podgolił „futro” wokół i... voilà!