Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener GKP zapłacił głową

Redakcja
Cenny remis gorzowian z Zagłębiem Lubin, nie uratował Czesława Jakołcewicza.

Wśród potencjalnych następców, jest prowadzący kiedyś Stilon Mieczysław Broniszewski.

Wyrównującego gola dla GKP zdobył w sobotę Łukasz Maliszewski, ale i dla niego, głównym bohaterem decydującej akcji był Paweł Kaczorowski. Bo chyba tylko on zdolny był wziąć na swe barki ciężar odpowiedzialności w tak stresowej sytuacji... - Bez przesady, we wcześniejszych meczach koledzy też brali na siebie odpowiedzialność - powiedział skromnie. - Trzeba było grać do końca i to się opłaciło.

A zagadnięty, co będzie wiosną, Kaczorowski dodał: - Mam nadzieję, że się utrzymamy w pierwszej lidze. Po to są przecież czynione pewne ruchy w klubie.

Emil się przełamał

Po dłuższej przerwie, strzelecką niemoc przełamał snajper GKP Emil Drozdowicz. Wbił swego ósmego gola w obecnym sezonie, a trzeciego Zagłębiu. - Do pewnego momentu tej rundy byłem zadowolony ze swojej gry, ale później wkradła się jakaś nerwowość, także w poczynania całego zespołu - przyznał Emil. - Zaczęliśmy grać źle, głupio tracić punkty i nie wiem nawet gdzie tego przyczyny. Wierzę jednak, że zima pozwoli nam się odbudować i pokazać pełnię umiejętności. Dziś nie błyszczeliśmy formą, ale pokazaliśmy charakter, walcząc do końca o zwycięstwo.

Trener gości Dariusz Fornalak skwitował: - Dokonaliśmy dziś rzeczy niemożliwej. Niestety, dał o sobie znać brak doświadczenia u niektórych zawodników, ale winni jesteśmy wszyscy.

Jak się dowiedzieliśmy, wczoraj pod wieczór trener Zagłębia został zwolniony.

Posiłki z Bałkanów

Zagadnięty o dalsze plany trener Jakołcewicz dywagował: - Zmiany w zespole są potrzebne, ale w rozsądnych ilościach. Cieszę się, że zdobyliśmy punkt, bo mamy przed sobą trzy miesiące spokojnej pracy, gdzie dokonamy analizy i zadecydujemy, co trzeba zmienić w zespole. Jestem jednak pewien, że GKP się utrzyma.

Wczoraj, konferencję prasową zwołało kierownictwo GKP, wieszcząc zmiany w klubie. - Dziś rano zebrał się zarząd klubu i jednogłośnie podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu umowy z trenerem Jakołcewiczem i zatrudnieniu nowego szkoleniowca - zakomunikował prezes GKP Sylwester Komisarek. - I nie przesądził o tym brakujący punkt z założonego wcześniej planu, tylko sześć porażek poniesionych w mizernym stylu. Nie mamy więc gwarancji, że trener Jakołcewicz zapewni nam wiosną utrzymanie. Kto będzie jego następcą, ogłosimy do końca listopada. Jednym z kandydatów jest Mieczysław Broniszewski, z którym będę rozmawiał w środę lub w czwartek.

Zagadnięty o zmiany w drużynie, prezes dodał: - Z sześcioma zawodnikami rozwiążemy kontrakty. I mamy już listę z nazwiskami ośmiu nowych, którzy wkrótce przyjadą na testy. Gorzów potrzebuje piłki, a gdybyśmy grali tylko troszeczkę lepiej, na trybunach byłoby tylu widzów, co na pierwszym meczu z Flotą Świnoujście.

Już w piątek o 12.00 pierwszy sparing GKP z Polonią Słubice, gdzie pojawi się kilku nowych piłkarzy. - Będą wśród nich czterej z Bośni i Hercegowiny, mający bardzo fajne życiorysy. I tacy, których nie trzeba sprawdzać, bo ich wszyscy znamy i zagwarantują nam wzrost poziomu gry - sprecyzował menedżer GKP Mariusz Niewiadomski.

TRZY PYTANIA DO CZESŁAWA JAKOŁCEWICZA, BYŁEGO TRENERA GKP

CZESŁAW JAKOŁCEWICZ

47 lat. Żonaty z Anną, mają dwoje dzieci. Były piłkarz m.in. Lecha Poznań (zdobył z nim trzy tytuły mistrza Polski, dwukrotnie Puchar Polski i raz Superpuchar). 17-krotny reprezentant kraju. Jako trener prowadził Lecha Poznań, Kujawiaka Włocławek, Unię Janikowo, ŁKS Łomża i Wisłę Płock. W GKP był od września br.

1. Czuje pan żal do zarządu GKP za nagłą dymisję?- Czuję, i to duży. Dowiaduję się o tym od pana, a uważam, że prezes lub któryś z członków zarządu powinien znaleźć w sobie tyle odwagi, by zakomunikować mi o tym osobiście, a nie za pośrednictwem mediów. To smutne, bo na tym poziomie nie powinno to się zdarzyć. Ale cóż, będę teraz czekał z ciekawością na warunki rozwiązania kontraktu.

2. Czy dziś dostrzega pan jakieś swoje błędy w prowadzeniu gorzowskiego zespołu?- Nie, a wręcz przeciwnie. Zastanawiam się nawet, czy to nie dzięki mojej osobie GKP jest dziś tak wysoko. Bo być może, gdybym tu nie przyszedł, GKP miałby dziś na koncie osiem punktów... Zrobiłem co w mojej mocy, bo przecież to nie ja odpowiadam za transfery i ściągniętych zawodników.

3. Ma pan pretensje pod adresem któregoś z piłkarzy bądź całego zespołu o postawę w końcowej części sezonu?- Nie, ja nigdy nie krytykowałem zawodników, bo grali, na ile ich stać. Przypomnę, że w ciągu 35 dni rozegraliśmy aż dziewięć spotkań, a więc co trzy, cztery dni! Były choroby, kontuzje, na skutek których wypadli ci, którzy ciągnęli grę. A kadra była bardzo skromna.

- Dziękuję.
Janusz Dobrzyński
0 95 722 69 37
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska