- Liczył pan na zwycięstwo w Zielonej Górze z wicemistrzem Polski?
- Liga jest tak wyrównana, że trudno było wskazać faworyta. W Gorzowie lepszy był ZKS, więc tym bardziej cieszę się z sukcesu. W obu wpływ na wynik miał Martin Olejnik. Czech zawiódł u nas, ulegając Danielowi Bąkowi, za to w rewanżu znów odegrał główną, ale tym razem pozytywną rolę.
- W którym momencie uwierzył pan w sukces?
- Gdy w pierwszym singlu Martin pokonał "Lucka" (Lucjana Błaszczyka - dop. red.), wiedziałem, że będzie dobrze. Liczyłem jednak, że to ja postawię kropkę nad "i", ale Mateusz Gołębiowski ma niewygodny styl. Na szczęście Olejnik był w poniedziałek nie do pokonania.
- Czołowa czwórka coraz realniejsza.
- Każdy punkt nas cieszy, bo zakładaliśmy tylko utrzymanie. I zdania nie zmieniam! Jeśli wejdziemy do play offu, uznam to za wielki wyczyn. Tak naprawdę nie myślimy o walce o medale, bo wiele może się jeszcze wydarzyć. Niektóre zespoły czasami nie wystawiają lidera i dochodzi do niespodzianek. Liga jest nieprzewidywalna jak loteria. Dlatego na razie zastanawiamy się jedynie, jak wygrać kolejny mecz.
- Jak ocenia pan Zhao Wei Jinga?
- W jedynym meczu spisał się dobrze. Gdyby nie protest rywali, po którym Chińczyk nie mógł skorzystać ze swojego najlepszego serwisu, jego występ mógł być bardziej okazały. Na pewno jeszcze u nas zagra. Liczę, że będzie zaskoczeniem dla rywali. Olejnik i Radek Mrkvicka są już w Polsce znani, on nie. To taka tajna broń.
- A pan?
- Do tej pory wygrałem raz na 11 gier. Liczyliśmy się z tym i dlatego skład został oparty na dwóch mocnych zawodnikach. Za te same pieniądze mogliśmy mieć jednego super i dwóch średnich, ale nie zawsze gwarantujących sukces. Brakuje mi ogrania na wysokim poziomie, a przecież w tym sezonie polska liga jest najsilniejszą w historii. Nie trenuję tak intensywnie, jak powinienem, bo nie pozwalają mi na to prywatne obowiązki. I stąd przyczyny porażek.
- Jak to robicie, że w klubie się nie przelewa, a atmosfera wciąż jest świetna?
- Kontraktując naszych Czechów nie tylko wiedziałem, jakimi są tenisistami, ale również ludźmi. Owszem, mamy wobec nich pewne zaległości, ale chłopaki przyjmują to ze zrozumieniem. Nie stroją fochów, tylko walczą z całych sił.
- Kibice martwią się jednak o kolejny sezon.
- Obecne rozgrywki na pewno dokończymy. Nie wiem jednak, co dalej, bo bez wsparcia miasta i innych darczyńców będzie ciężko. Nasz sponsor sam dalej tego nie pociągnie. Może zdarzyć się, że za rok spadniemy do pierwszej ligi i zmarnujemy to, na co pracowaliśmy tyle lat.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?