Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tropiąc historię przodków, poznaję siebie

Dorota Lipnicka
Dorota Lipnicka
Od ponad dziewięciu lat wielką pasją Marcina Marynicza jest genealogia. Podróżuje i wciąż odkrywa losy swojej rodziny.

-Moja fascynacja genealogią narodziła się przeszło dziewięć lat temu, kiedy to umarła moja babcia Irena Marynicz. Zrozumiałem wtedy, że bezpowrotnie odeszła od nas skarbnica wiedzy o tamtych czasach. Postanowiłem dowiedzieć się jak najwięcej o moich przodkach i ochronić ich przed zapomnieniem - opowiada Marcin Marynicz z Międzyrzecza.

W genealogicznych poszukiwaniach wpierała go także ciocia Danuta Kubiszewska, która przekazała mu opracowane drzewo genealogiczne.

Nauka cierpliwości

Pasjonat przyznaje, że tropienie losów swoich przodków wymaga ogromnej cierpliwości i ciężkiej pracy.

- Swoje poszukiwania zacząłem od rozmów ze starszymi członkami rodziny. Starałam się wyciągnąć od nich jak najwięcej informacji. Analizowałem domowe archiwa i albumy. Odwiedziłem parafie, urzędy, archiwa. Głównie szukałem aktów urodzeń, zgonów, ślubów - opowiada M.Marynicz.

Ponieważ część jego rodziny pochodzi z Kresów Wschodnich, które to tereny obecnie należą do Ukrainy, genealog musiał zmierzyć się z niełatwym rozszyfrowaniem dokumentów w języku rosyjskim i łacińskim. - Zajęło mi to sporo czasu. Mama czasem żartuje, że przez to szperanie w historii całkiem zapominam o sprawach codziennych - dodaje pasjonat.

Drzewo genealogiczne Marcina Marynicza zawiera obecnie około ośmiu tys. osób, a jego korzenie sięgają XVII w.

- To z pewnością nie koniec. Ciągle dokładam kolejne cegiełki, szukam nowych tropów - dodaje M. Marynicz.

Podróż ku korzeniom

Pasjonat podróżuje także do miejsc ważnych dla swoich przodków.

- Odwiedziłem niewielką wioskę Borki Prusinowskie, gdzie urodziła się moja prababcia Anna z Kubiaków. To było dla mnie niesamowite przeżycie. Udało mi się także odnaleźć nie znanych mi dotąd członków mojej rodziny i nawiązać z nimi kontakt. Wymieniliśmy się informacja-mi, zaprzyjaźniliśmy. To by-ły piękne i wzruszające chwile. Szczególnie ważna była dla mnie także podróż na Ukrainę, długo się do niej przygotowywałem. Udało mi się dotrzeć do miejscowości Sławuta, gdzie po zatrzymaniu, trzymano przez jakiś czas mojego pradziadka Witolda Sadzewicza i być może to właśnie tam zakończył swoje życie. Na pewno chciałabym jeszcze wrócić w tamte miejsca- opowiada M. Marynicz.

Niesamowite odkrycia

Podczas swoich poszukiwań pasjonat odkrył zaskakujące rzeczy o swoich przodkach.

- Poznałem między inny-mi historię najmłodszej wdowy w mojej rodzinie. Kuzynka mojej prababci Marianny Zofia Boruniowa w wieku 15 lat wyszła za o 19 lat starszego Stanisława. Jej mąż umarł po 12 dniach od ślubu - opowiada pasjonat.

Szczególny dział swoich poszukiwań M. Marynicz poświecił swojemu dziadkowi Witoldowi Sadzewiczowi.

- W rodzinie krążyły plotki i legendy na jego temat. Mówiono, że nagle opuścił rodzinę, zniknął bez śladu. Postanowiłem bliżej przyjrzeć się jego historii. Dziadek w latach swej młodości otrzymał krzyż waleczny, potem został policjantem. Z materiałów, które udało mi się zgromadzić, wynikało, że w lipcu 1932 ro-ku został zatrzymany na granicy za szpiegostwo, nielegalne posiadanie broni oraz próba nielegalnego przekroczenia granicy. Ze zdobytych przeze mnie dokumentów wynika, że mój pradziadek został w styczniu następnego roku rozstrzelany - mówi genealog.

Inspiruje innych

Międzyrzeczanin przyznaje, że chciałby kiedyś zdobytą wiedzę zawrzeć w książce. - Wstępnie planuję pierwszą część , poświęcić swoim prapradziadkom Pawle i Antoninie Kubiakom, ich przodkom i potomkom, którą chciałbym wydać drukiem w nakładzie rodzinnym jeszcze w tym roku - zdradza.

Pasjonat od 2011 r. prowadzi bloga o swoich poszukiwaniach (www.przodkowieztamtychlat.blogspot.com), a w 2013 r. został współautorem pierwszego polskiego periodyku genealogicznego online (www.moremaiorum.pl).

Swoją pasją M. Marynicz chce zarażać innych. Ja k przyznaje, udało mu się, do genalogicznych poszukiwań nakłonić część rodziny a także osoby spoza niej. Prowadzi również dyskusje na forach interentowych.

- Wymieniamy się doświadczeniami i informacjami. Pomagamy, doradzamy. Organizujemy spotkania genealogiczne. W tym roku podczas Ogólnopolskiej Konferencji Genealogicznej w Brzegu będę miał swój wykład na temat aktów notarialnych - opowiada M. Marycznicz.

Dlaczego według niego warto odkrywać historię swojej rodziny? - To są nasze korzenie. Poznając swoich przodków, tak naprawdę poznajemy siebie - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska