Tym Davem jest Bruno, czyli trzecie wcielenie - obok Alego G i Borata - brytyjskiego aktora i komika Sachy Barona Cohena. Ten 37-letni absolwent Cambridge urodził się, by wkurzać, prowokować i "wkręcać niewinnych".
W "Bruno" gra austriackiego geja, który chce zrobić światową karierę. Nie odróżniając humusu od Hamasu chce godzić Żydów i Palestyńczyków, "działającą na rzecz ludzi" Paulę Abdul sadza na grzbiecie Meksykanina, wzorem Angeliny Jolie "kupuje" sobie w Afryce dziecko (za "najnowszy model iPoda") i tryumfalnie rozpakowuje malca z kartonu na lotnisku. Próbującemu go zawrócić ze "ścieżki gejostwa" pastorowi mówi, że ten ma zmysłowe usta, które pewnie się marnują...
Bruno w każdej scenie przekracza kolejne bariery dobrego smaku, wulgarności, uparcie pracując na kategorię "film od lat 18". Wraz z każdym wyrywanym włosem z okolic odbytu, z każdym zaprawionym niemieckością angielskim słowem, wkręca nas w spektakl, który jednych może odrzucić, innych wysadzi ze śmiechu w fotelu. Mówiący po polsku Kazach Borat był przy Bruno szczytem subtelności.
Teraz Sacha Baron Cohen, uderzający w zaściankowość świata, w stereotypowe postrzeganie geja, używa kubłów. Czyż można mu jednak tego zabronić? Dlaczego jego Bruno w lateksie jest "be", a swingerzy, czyli wymieniający się partnerami małżonkowie mają być O.K.? A co myśleć o rodzicach, którzy tak bardzo chcą, by ich pociechy zostały gwiazdami, że bez namysłu zgadzają się, by wcieliły się podczas sesji fotograficznej a to w ukrzyżowanego Jezusa, a to w hitlerowca, wpychającego do pieca żydowskie dziecko?
- Gej - O.K. - rapuje Snoop Dogg w finałowej podniosłej piosence "Gołąb pokoju", śpiewanej przez Bono z U2, Stinga, Eltona Johna, ze Slashem na gitarze.
Po huraganie fallicznego humoru rodzi się pytanie: kolejny wkręt czy na poważnie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?