Trzeba konkurować z Zieloną Górą nie tylko w żużlu - pisze Komarnicki

Czytaj dalej
Fot. Fot. MARIUSZ KAPAŁA
Władysław Komarnicki

Trzeba konkurować z Zieloną Górą nie tylko w żużlu - pisze Komarnicki

Władysław Komarnicki

- Chciałbym, abyśmy z drugą stolicą regionu mogli konkurować jak równy z równym nie tylko w żużlu - pisze w redakcyjnym cyklu "Gazety Lubuskiej" Władysław Komarnicki, senator PO i honorowy prezes Stali Gorzów.

Miasto to żywy organizm, podobnie jak firma lub przedsiębiorstwo. Gdy się nim dobrze zarządza, rozwija się, zwiększa się jego kapitał, nabiera znaczenia, mieszkańcom żyje się po prostu lepiej. Jednak gdy prowadzone jest nieudolnie, niszczeje i traci na znaczeniu. Różnica jest taka, że, gdy źle prowadzisz swoją firmę, bankrutujesz i ponosisz tego wszystkie konsekwencje. Gdy nieudolnie kierujesz miastem, tracą na tym przede wszystkim jego mieszkańcy. Tobie włos z głowy raczej nie spadnie.

Gorzów jaki jest każdy widzi. Przedłużające się nieustannie remonty dróg, brak komunikacji władz miasta z mieszkańcami. Chaos w urzędzie miasta. Brudne porastającymi chwastami ulice. Wreszcie niejasne awanse.

Nie wiemy, czego się mamy spodziewać
To wszystko powoduje, że ciężko jest określić, jakie są priorytety pana prezydenta w kwestii zarządzania miastem. Brak przede wszystkim konkretnego planu, który krok po kroku pokazywałby nam, mieszkańcom, czego możemy się spodziewać choćby w najbliższym czasie. Niestety nieustannie jesteśmy zaskakiwani nowymi koncepcjami, pomysłami, które często stoją w sprzeczności do tego, co jeszcze kilka dni temu było ogłaszane jako pewnik np. próba przeniesienia Pomnika Niepodległości z Placu Grunwaldzkiego i budowa nowego.

Pan prezydent zapomniał również, że od władz wymaga się aby termin realizacji inwestycji był rzeczą świętą. Oczywiście mogą się zdarzyć drobne korekty, poprawki, ale one nie mogą trwać bez końca. Co więcej: gdy władze miasta kilkakrotnie publicznie przekładają termin oddania do użytku ulic Warszawskiej i Walczaka, staje się to po prostu śmieszne. Mieszkańcy tracą w tym momencie resztki szacunku i wyrozumiałości do rządzących, organizują się na portalach społecznościowych i sami zaczynają patrzeć władzy na ręce.

Śmiem twierdzić, że nigdy by się tak nie stało, gdyby gospodarz Gorzowa mądrze kierował miastem. Zwłaszcza, że wszyscy pamiętamy, jak pan Wójcicki jeszcze w czasie kampanii wyborczej obiecywał transparentność i konsultacje z mieszkańcami w najważniejszych sprawach miasta. Jak się to ma do rzeczywistości (np. wycinka drzew na ul. Kostrzyńskiej), każdy sam może sobie odpowiedzieć.

Do dzisiaj również nie mogę zrozumieć, dlaczego w taki sposób pożegnano się z panią dyrygent Moniką Wolińską, która była żywym symbolem naszej filharmonii. Osoba ceniona za swój dorobek artystyczny na całym świecie według władz miasta okazała się jednak zbędna. Czy faktycznie Gorzów może sobie na to pozwolić? Forma i styl, w jaki sposób pożegnano się z uznaną dyrygent, odbiła się głośnym echem w całym kraju.

Na plus dla pana prezydenta należy uznać dobre relacje z gorzowskimi klubami sportowymi, również ze Stalą Gorzów, a także realizacja programu taniej działki budowlanej.

Teraz kilka słów o tym, jak moim zdaniem można zmienić oblicze naszego miasta. Każdy, kto mnie zna, wie, że jestem przede wszystkim przedsiębiorcą. Dlatego na co dzień też staram się kierować zasadami biznesu. Gorzów zasługuje na dobrego menadżera, który powinien połączyć praktyczny wymiar zarządzania z samorządowym.

Dobry menadżer wie, że sam nie da rady
Wzorem innych miast widziałbym u nas utworzenie Rady Gospodarczej przy prezydencie miasta. Rada złożona z lokalnych przedsiębiorców, ludzi kultury, nauki i samorządowców mogłaby stać się ciałem doradczym dla gospodarza miasta, który razem z nią wytyczałby kierunki rozwoju Gorzowa na najbliższe lata. Dobry menadżer wie, że musi się otaczać ludźmi doświadczonymi i fachowcami w swoich dziedzinach. Inaczej sam nie da rady.

Ponadto postawienie na praktyczną edukację od najmłodszych lat. Praktyczną - czyli postawienie na kierunki techniczne - determinowane zapotrzebowaniem rynku pracy tak, abyśmy nie uczyli przyszłych magistrów, którzy albo będą wyjeżdżać za granicę lub do większych miast za chlebem, albo będą zmuszeni szukać wiecznie pracy. Mamy świetny Gorzowski Ośrodek Technologiczny w Stanowicach gdzie już najmłodsi są zachęcani do nauki i technologii.

Centrum Edukacji i Biznesu, które ma powstać widzę właśnie w formie kształcenia praktycznego uczniów dla firm, które m.in. mają swoje siedziby na terenie Kostrzyńsko - Słubickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Są to połączone mechanizmy. Firmy się rozwijają na naszym terenie, tutaj zostawiają pieniądze w zamian mają świetnie wyszkolonych pracowników.

W dalszej perspektywie marzy mi się wyższa szkoła edukująca inżynierów, informatyków. Uważam, że to zadanie dla Akademii Gorzowskiej - dobre kierunki gwarantujące sukces w znalezieniu pracy będą najlepszym wabikiem dla przyszłych studentów. Gorzowski AWF postawił na rehabilitację i dzisiaj nie ma żadnego problemu z przyciągnięciem do siebie nowych studentów.

Na zakończenie życzę panu prezydentowi, aby budował swój kapitał polityczny na niezależności w podejmowaniu decyzji. Współpraca z partiami, liderami politycznymi jest wskazana, wręcz potrzebna, ale zawsze trzeba pamiętać, że najważniejsi są mieszkańcy. To oni wybierają prezydenta i to wobec nich zaciąga się kredyt zaufania w czasie kampanii wyborczej. Inaczej pozycja naszego Gorzowa będzie maleć systematycznie, z roku na rok. Popatrzmy na Zieloną Górę - uniwersytet, takie kierunki jak prawo, nowy wydział medyczny, a gdzie my? No właśnie.

Chciałbym, abyśmy z drugą stolicą naszego województwa mogli jak równy z równym konkurować nie tylko w żużlu. Czego panu prezydentowi, jak i przede wszystkim mieszkańcom Gorzowa, życzę!

Od redakcji: opinia senatora Komarnickiego jest kolejną w naszym cyklu „Gdybym był prezydentem”.

Władysław Komarnicki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.