Od prawie dwóch lat tli się idea utworzenia spółki prawa handlowego - o roboczej nazwie Parowozownia Wolsztyn - z udziałem samorządów: wojewódzkiego, powiatowego i gminnego oraz PKP Cargo z Poznania.
Idzie o ratowanie unikatowej w skali Europy, a nawet świata, 104-letniej parowozowni. Ewenement polega na tym, że parowozownia jest wciąż czynna! Z Wolsztyna do Poznania kursują na regularnych liniach kolejowych pociągi prowadzone przez parowozy! Dzięki temu miasto jest odwiedzane przez "parowozowych wariatów" od Japonii po Anglię, a miejscowi kupcy i hotelarze mogą liczyć na ich kasę. Wydarzeniem jest coroczna Parada Parowozów.
Wreszcie w marcu br. doszło do konstruktywnego - wydawało się wtedy - spotkania czterech zainteresowanych stron. "GL" też była obecna. Pod przewodnictwem wicemarszałka woj. wielkopolskiego, Wojciecha Jankowiaka, ustalono, że spółka powstanie. Trzy samorządy powinny dysponować w niej 51 proc. udziałów, zaś 49 proc. dla PKP Cargo. - Zarząd spółki oczywiście w Wolsztynie - zapowiadał Wojciech Marszałkiewicz, pełnomocnik PKP Cargo ds. utworzenia spółki.
Wyliczono, iż kapitał zakładowy (w tym nieruchomości wniesione aportem przez kolej wartości 4,02 mln zł) powinien wynieść ponad 9,6 mln zł. PKP dałoby też trzy czynne parowozy, cztery wagony przejazdowe i sześć wagonów retro oraz budynki i tory.
- 11 grudnia spółka powinna rozpocząć działalność - zadeklarował wicemarszałek. Właśnie minęła ta data.
Przyszłość parowozowni jest niewiadoma
- Nie udało się powołać spółki - wskazuje starosta Ryszard Kurp. Relacjonuje, iż upoważniony przez zaniepokojoną radę powiatu prosił Lecha Dymarskiego, przewodniczącego Sejmiku Wielkopolskiego, o możliwość wystąpienia na tym forum i przedstawienia sytuacji. Uzyskał odpowiedź odmowną. Także zarząd województwa nie chciał wysłuchać reprezentantów powiatu.
- My od tamtej pory zrobiliśmy wszystko, żeby spółka ruszyła i nadal jesteśmy gotowi do działania - deklaruje W. Marszałkiewicz, pełnomocnik Cargo. - Nasze warunki udziału nie zmieniły się. W tej chwili piłka jest po stronie urzędu marszałkowskiego.
- Tu trzeba postępować ostrożnie i dyplomatycznie - uważa wicemarszałek Jankowiak. I dyplomatycznie tłumaczy, że część radnych sejmiku jest "za" spółką, ale są też we władzach poznańskich przeciwnicy parowozowni. - Poza tym zastrajkowali kolejarze przewozów regionalnych i te złotówki, które mieliśmy na parowozownię poszły na ich podwyżki. W sumie 8,5 mln zł. - Ale nie zrezygnujemy z powołania spółki, choć może będzie w innej, nieco okrojonej formie.
Miasto i powiat w tym roku były gotowe do udziału w spółce, trzymały po 400 tys. zł na udziały. Czy wysupłają je w 2012 r.? W Wolsztynie rośnie niepokój.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, co się dzieje, bo rozmowy toczą się wysoko na szczycie - przekazuje Wojciech Lis, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Wolsztyńskiej Parowozowni. Martwi się jednak, bo stare ciuchcie są wyeksploatowane, brakuje maszynistów, którzy chcą i potrafią je prowadzić, w kiepskim stanie jest cała infrastruktura parowozowni. Słowem - potrzeba dużo pieniędzy i w miarę szybko. A spółka samorządowo-kolejowa wydaje się rozwiązaniem problemów.
- Nie zrezygnujemy z walki o parowozownię, jeśli nie wpuszczą nas drzwiami, wejdziemy oknem - zapowiada W. Lis.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?