Trzeba zmazać plamę z Węgier i wygrać. To nie będzie mecz bez stawki

Szanse na awans utopiliśmy sobie sami. Wcześniej głównie porażkami z Partizanem Belgrad, zostawieniem punktów w Charleroi i Sassari. Potem jeszcze mieliśmy jednak cień nadziei. Niestety, po fatalnym meczu i porażce z outsiderem grupy węgierskim Szolnoki Olaj wiadomo, że do drugiej rundy Ligi Mistrzów nie awansujemy, choć przed kilkoma miesiącami wydawało się, że ten zespół stać chociaż na piąte miejsce. Naszej ekipie pozostaje gra w drugiej rundzie Pucharu Europy FIBA, czyli rozgrywkach znacznie mniejszej rangi. W nim wystąpią szóste ekipy z grup i cztery z siódmych miejsc, z najlepszym bilansem. W tabelach wszystkich grup ścisk na pozycjach sześć - siedem jest bardzo duży. Jeśli Stelmet chce nadal grać w europejskich pucharach musi teraz patrzeć żeby nie dać się wypchnąć także z tych rozgrywek. Wydaje się, że do tego nie dojdzie. Oczywiście pod warunkiem, że pokażemy coś innego niż przed tygodniem. Nasi rywale mają tyle samo punktów i taką samą liczbę, czterech zwycięstw. Stelmet na razie jest szósty tylko dlatego, że bezpośrednie mecze liczą się dopiero w końcowej tabeli. W Charleroi, w listopadzie, po słabym spotkaniu pozwoliliśmy sobie na przegraną różnicą aż 17 punktów 69:86 (punkty dla naszych: Zamojski i Vaughn po 13, Florence 10, Moore 9, Dragicević i Gruszecki po 7, Djurisić 4, Zajcew i Koszarek po 3, Hrycaniuk 0). Wysokość tej porażki może, niestety, mieć znaczenie dla układu tabeli. Trzeba wiec bezwzględnie zdobyć dwa punkty.

Pewne jest jednak, że Belgowie przyjadą do Zielonej Góry po zwycięstwo. Ono da im, niezależnie od wyniku ostatniej kolejki, szóste miejsce i grę w Pucharze Europy FIBA. Miejmy nadzieję, że zielonogórzanie też myślą żeby chociaż powalczyć w tym pucharze pocieszenia. Chcąc utrzymać szóste miejsce muszą dziś wygrać, oczywiście najlepiej różnicą większą niż 17 punktów, co biorąc pod uwagę fatalną serię (trzy kolejne porażki) wydaje się jednak mało realne. Tak więc w naszym przypadku jakakolwiek wygrana jest koniecznością. Belgowie są absolutnie zespołem w naszym zasięgu. Tyle, że zapowiadając kolejne mecze LM uznawaliśmy większość zespołów za ekipy z którymi możemy wygrać. Jak wiele razy było wiemy wszyscy...

Proximus Spirou zajął w poprzednim sezonie drugie miejsce po rundzie zasadniczej, w liczącej 11 zespołów ekstraklasie belgijskiej. W play offie w ćwierćfinale przegrał niespodziewanie z siódmą ekipą Basic Fit Bruksela 0:2. Mistrzem kraju został Telenet Ostenda. W obecnym sezonie Proximus Spirou idzie bardzo kiepsko. W gronie 11 zespołów ekipa z Charleroi jest dopiero siódma mając w czternastu meczach siedem zwycięstw i tyle samo porażek (lideruje Telelenet 11- 3). Belgowie więc pewnie zrobią wszystko by przedłużyć grę w pucharach. To solidna ekipa. Najlepszymi snajperami w LM są: Amerykanin Brandon Bowman, mierzący 206 cm silny skrzydłowy mogący też grać jako center i rzucający obrońca z Kanady mierzący 196 cm, Jevohn Shepherd. Obaj średnio zdobywali po 12,9 pkt. Najlepiej zbiera Belg Kevin Tumba (25 lat, 206 cm) - średnio 6,2. Najbardziej skutecznym asystentem jest jego rodak, 29 letni obrońca Niels Marnegrave - 4,2.

Ten zespół jednak można i trzeba pokonać, choćby po to żeby kibice zapomnieli co nasz zespół wyrabiał na Węgrzech. Mecz w środę o godz. 18.30. Transmisja na platformie Cyfra Plus. U nas tradycyjnie live: www.gazetalubuska.pl.
Wyniki ostatnich meczów i tabela grupy E: AEK Ateny - MHP Riesen Ludwigsburg 82:72, Besiktas Sompo Japan Stambuł - Dinamo Sassari 100:70, Proximus Spirou Charleroi - Partizan Belgrad 63:65, Szolnoki Olaj - Stelmet BC Zielona Góra 86:75.

1. Besiktas1222994:874
2. MHP Riesen1220990:892
3. Partizan1220888:878
4. AEK1219967:863
5. Dinamo1217922:948
6. Stelmet BC1216873:927
7. Proximus Spirou1216862:943
8. Szolnoki Olaj1214842:1013