Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu nie ma złych roczników

PAWEŁ KOZŁOWSKI
Kawalkada sześciu aut jedzie przez miasto. Ludzie zatrzymują się, uśmiechają, pokazują palcem. Prowadzi Samochód dla Barbie, za nim jedzie Adolf, później Skarabeusz, Hitler, Żłop i ten pomarańczowy. Właściciele garbusów mówią, że ich auta mają duszę, więc muszą też mieć imiona.

- Nie poczujesz tego, póki sam nie wsiądziesz - tłumaczą przyjemność jazdy tym samochodem jego właściciele. - Trzeba posłuchać pracy silnika.
Co w nim jest takiego, że ludzie w jego remont bez wahania wkładają mnóstwo pieniędzy, że nazywają go prawdziwym przyjacielem
- Garbus wyglądem nawiązuje do wspaniałych czasów motoryzacji. Jest jak wino. Z tą różnicą, że nie ma złych roczników - odpowiadają miłośnicy auta.
Właściciele garbusów zawsze sobie pomogą. Gdy na trasie samochód stanie, można być pewnym, że zatrzyma się inny, aby pomóc.
Jedyna wada - za dużo pije. Paliwa oczywiście.
- Garbusem nie jeździ się jak zwykłym samochodem - dodaje Mariusz Niedobecki. - Trzeba z nim rozmawiać, nie wolno na niego krzyczeć, powinno się go czasami pogłaskać.

Samochód dla ludu

Pierwszego volkswagena garbusa stworzył w 1936 roku Ferdynand Porsche. Z założenia miało to być auto dla ludu, które miało kosztować 1 tys. marek. Produkowano nawet specjalne szkatułki w kształcie samochodu, do której zbierano na niego pieniądze. Z taśmy zeszło ok. 21 mln garbusów. Od czasów powojennych do 1978 roku produkowane były w Niemczech. Teraz wytwarza się je w Meksyku i Brazylii. A co właściciele staruszkw sądzą o młodszym bracie volkswagenie garbusie beatle
- Jest bez duszy. Zamiast deski rozdzielczej ma stół do ping-pon-ga - odpowiadają bez chwili zastanowienia.
Garbus został uznany za samochód stulecia przez jedną z gazet motoryzacyjnych.

Klub po raz drugi

Na nasze spotkanie przyjechało sześć aut. Właściciele pochodzą z różnych miejscowości, m.in. z Zielonej Góry, Nowej Soli, Czerwieńska, Mirocina Dolnego, łączy ich pasja - garbusy. Klub Miłośników Volkswagena Garbusa w Zielonej Górze działał już w 1991 roku. Opiekę nad nim sprawował wtedy Polski Związek Motorowy, a założył go M. Niedobecki.
- Spotkaliśmy się w Palmiarni, ustaliliśmy skład i tak się zaczęło
- opowiada. - Dziesięć lat temu wielbiciele garbusa organizowali wspólne zloty. Tradycją stało się odwiedzanie autodromu w Starym Kisielinie podczas Dnia Wiosny. Systematycznie spotykali się w barze Jankiel. Jednak wszystko odbywało się na zasadzie towarzyskiej.
- Później zebraliśmy się jeszcze kilkakrotnie, ale bez większych rezultatów - dodaje Mariusz.
- PZMot zaproponował składki, nikogo nie było na nie stać i wszystko się rozsypało.
Teraz klub powoli się reaktyw
uje, a jego organizację na swoje barki wziął Krzysiek Bieniek.

Na początek pięć

- O wszystkim dowiedziałem się, jak było spotkanie przed
hipermarketem Auchan - mówi właściciel turkusowego Skarabeusza. - Wrocław i Poznań mają swoje kluby, pomyślałem, że my także powinniśmy coś takiego stworzyć.
Krzysztof chce na razie stworzyć grupę nieformalną. - Najpierw musimy się zżyć, zaprzyjaźnić - tłumaczy. - Później przyjdzie czas na składki i rejestrację.
Chęć uczestnictwa deklarują właściciele pięciu aut, ale w samej Zielonej Górze jest ich ponad 20. Krzysztof ma nadzieję, że niedługo dołączą inni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska