- Nie poczujesz tego, póki sam nie wsiądziesz - tłumaczą przyjemność jazdy tym samochodem jego właściciele. - Trzeba posłuchać pracy silnika.
Co w nim jest takiego, że ludzie w jego remont bez wahania wkładają mnóstwo pieniędzy, że nazywają go prawdziwym przyjacielem
- Garbus wyglądem nawiązuje do wspaniałych czasów motoryzacji. Jest jak wino. Z tą różnicą, że nie ma złych roczników - odpowiadają miłośnicy auta.
Właściciele garbusów zawsze sobie pomogą. Gdy na trasie samochód stanie, można być pewnym, że zatrzyma się inny, aby pomóc.
Jedyna wada - za dużo pije. Paliwa oczywiście.
- Garbusem nie jeździ się jak zwykłym samochodem - dodaje Mariusz Niedobecki. - Trzeba z nim rozmawiać, nie wolno na niego krzyczeć, powinno się go czasami pogłaskać.
Pierwszego volkswagena garbusa stworzył w 1936 roku Ferdynand Porsche. Z założenia miało to być auto dla ludu, które miało kosztować 1 tys. marek. Produkowano nawet specjalne szkatułki w kształcie samochodu, do której zbierano na niego pieniądze. Z taśmy zeszło ok. 21 mln garbusów. Od czasów powojennych do 1978 roku produkowane były w Niemczech. Teraz wytwarza się je w Meksyku i Brazylii. A co właściciele staruszkw sądzą o młodszym bracie volkswagenie garbusie beatle
- Jest bez duszy. Zamiast deski rozdzielczej ma stół do ping-pon-ga - odpowiadają bez chwili zastanowienia.
Garbus został uznany za samochód stulecia przez jedną z gazet motoryzacyjnych.
Na nasze spotkanie przyjechało sześć aut. Właściciele pochodzą z różnych miejscowości, m.in. z Zielonej Góry, Nowej Soli, Czerwieńska, Mirocina Dolnego, łączy ich pasja - garbusy. Klub Miłośników Volkswagena Garbusa w Zielonej Górze działał już w 1991 roku. Opiekę nad nim sprawował wtedy Polski Związek Motorowy, a założył go M. Niedobecki.
- Spotkaliśmy się w Palmiarni, ustaliliśmy skład i tak się zaczęło
- opowiada. - Dziesięć lat temu wielbiciele garbusa organizowali wspólne zloty. Tradycją stało się odwiedzanie autodromu w Starym Kisielinie podczas Dnia Wiosny. Systematycznie spotykali się w barze Jankiel. Jednak wszystko odbywało się na zasadzie towarzyskiej.
- Później zebraliśmy się jeszcze kilkakrotnie, ale bez większych rezultatów - dodaje Mariusz.
- PZMot zaproponował składki, nikogo nie było na nie stać i wszystko się rozsypało.
Teraz klub powoli się reaktyw
uje, a jego organizację na swoje barki wziął Krzysiek Bieniek.
- O wszystkim dowiedziałem się, jak było spotkanie przed
hipermarketem Auchan - mówi właściciel turkusowego Skarabeusza. - Wrocław i Poznań mają swoje kluby, pomyślałem, że my także powinniśmy coś takiego stworzyć.
Krzysztof chce na razie stworzyć grupę nieformalną. - Najpierw musimy się zżyć, zaprzyjaźnić - tłumaczy. - Później przyjdzie czas na składki i rejestrację.
Chęć uczestnictwa deklarują właściciele pięciu aut, ale w samej Zielonej Górze jest ich ponad 20. Krzysztof ma nadzieję, że niedługo dołączą inni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?