Przedłużenie ul. Zamoyskiego, osiedle domków jednorodzinnych za os. Kasztelańskim, nad samym brzegiem Obry. Można powiedzieć - za miastem. Albo... pod obwodnicą.
Szumi, ale nie las
Od ruchliwej drogi domki oddziela tylko kilkusetmetrowe pole. - Hałas jest cały czas, a najgorzej jest gdy wieje zachodni wiatr, wtedy jest dosłownie nie do zniesienia - mówi Bartek Plewa, jeden z mieszkańców.
Tego samego zdania są jego sąsiedzi, m. in. Artur Tulatycki. - Szum słyszymy bez przerwy, a w nocy najbardziej. Chciałoby się posiedzieć na podwórku, przy grillu, ale się nie da - mówi i dodaje, że mieszkańcy Zamoyskiego spodziewają się, że już niedługo sytuacja dramatycznie się pogorszy. A to dlatego, że w połowie przyszłego roku zakończy się rozbudowa obwodnicy o tzw. drugą nitkę.
Co się zmieni? - Zniesione zostanie ograniczenie i samochody będą pędzić z prędkością dozwoloną na drogach ekspresowych. W teorii to 120 km/h, ale każdy wie ile jeździ się „eską”. Im większa prędkość, tym większy hałas - mówi pan Artur.
Mieszkańcy Zamoyskiego nie są jedynymi, którzy odczuwają skutki biegnącej pod domem „eski”. - U nas jest nawet gorzej, bo jesteśmy bliżej drogi. Hałas potrafi dać się we znaki. Cały czas liczymy jednak, że będą te ekrany. W końcu teraz rozbudowują drogę, więc muszą to zrobić - mówi mieszkanka tzw. „wojskowych” bloków przy ul. Malczewskiego.
Ekrany niepotrzebne?
Prawda jest jednak taka że zarządca drogi ekranów montować wcale nie musi. - Przepisy prawa jasno określają warunki uzasadniające budowę ekranów. Nie można ich budować tylko i wyłącznie na prośbę np. mieszkańców. Głównym kryterium jest poziom hałasu - mówi Anna Jakubowska z zielonogórskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i dodaje, że prognozowany poziom hałasu generowany przez ruch pojazdów na obwodnicy, nie został przekroczony. - Nie mieliśmy podstaw do tego, aby ekrany akustyczne zostały ujęte w projekcie budowlanym - mówi.
Hałas będzie badany
Mieszkańcy liczą jednak na to, że ekrany zostaną zamontowane. - Przecież to normalne w europejskich krajach. Widać nawet jak wygląda to w większych miastach. Zrobić drogę bez ekranów, to jak wyremontować chodnik i nie zrobić podjazdów dla wózków - mówi Bartek Plewa i dodaje, że nie zależy im na wielkich szpecących ścianach, ale choćby metrowych osłonach redukujących hałas.
- 12 miesięcy po oddaniu drogi wykonana zostanie analiza, która zbada rzeczywisty (już nie prognozowany) poziom hałasu i wtedy będzie wiadomo czy trzeba podjąć działania w kierunku ich likwidacji nadmiernego hałasu, czy też nie - zapowiada Anna Jakubowska.
Mieszkańcy są wręcz pewni, że taka potrzeba będzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?