Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu zginął mój wnuczek!

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Tragiczna śmierć Dawida wstrząsnęła Nietoperkiem i odbiła się echem w całym kraju. Chłopiec zginął 17 maja, potrącony przez radiowóz.
Tragiczna śmierć Dawida wstrząsnęła Nietoperkiem i odbiła się echem w całym kraju. Chłopiec zginął 17 maja, potrącony przez radiowóz. Dariusz Brożek
W maju 15-letni Dawid zginął w Nietoperku, potrącony przez policyjną furgonetkę. Kilka dni temu prokuratura umorzyła śledztwo. Ojciec i dziadek chłopca nie zgadzają się z tą decyzją. Zapowiadają, że złożą zażalenie.

Tragedia nastolatka i jego rodziny odbiła się głośnym echem w całym kraju. Niespełna cztery miesiące temu informowały o niej media regionalne i ogólnopolskie. Przed kilkoma dniami znów zrobiło się głośno o śmierci Dawida. Tym razem za sprawą Prokuratury Rejonowej w Gorzowie, która umorzyła śledztwo w tej sprawie.

Ojciec chłopca Krzysztof Kowalski zapowiada, że złoży zażalenie na decyzję prokuratury. - W zawiadomieniu o zamknięciu postępowania napisano, że do wypadku doszło z winy mojego syna. Nie zgadzam się z tym. Przecież został potrącony. Przez policjanta na służbie - mówił nam w środę wieczorem.

Przypomnijmy. Dawid spieszył się na szkolny autobus, który czekał na przystanku po drugiej stronie drogi krajowej nr 3, przecinającej Nietoperek z północy na południe. Został potrącony przez radiowóz jadący w kierunku Zielonej Góry. Zginął na miejscu. W uzasadnieniu decyzji o umorzeniu śledztwa czytamy, że wbiegł na jezdnię 9 m przed nadjeżdżającym fiatem ducato. Według biegłego, samochód miał na liczniku 40-50 km/h. - Przy tej prędkości droga hamowania pojazdu o takiej masie wynosi ponad 26 metrów. Tymczasem fiat zatrzymał się po 17 metrach - zaznacza Dariusz Domarecki, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie.

Zdaniem śledczych, Dawid wbiegł na drogę około metr za przejściem dla pieszych. Kwestionuje to dziadek chłopca Tadeusz Kowalski. Już kilka dni po zdarzeniu mówił nam, że 70 cm za pasami na jezdni zaczynał się wyciek płynu z chłodnicy samochodu. I podtrzymuje swoją wersję, że do tragedii doszło na przejściu. - Chłodnica została uszkodzona w czasie uderzenia, kiedy wnuczek był na pasach. Samochód jechał, dlatego strumień płynu pojawił się na drodze dopiero za przejściem - opowiada, ocierając łzy.

Ojciec zwraca uwagę na inne uszkodzenia radiowozu. Po potrąceniu chłopca auto miało wgniecenie na masce i pękniętą szybę z lewej strony, na wysokości kierowcy. A Dawid wszedł lub wbiegł na jezdnię od strony pasażera. - W chwili uderzenia był już prawie na środku drogi. Tymczasem biegły napisał, że do potrącenia doszło metr i 90 centymetrów od krawężnika. Wiem, co mówię, bo miałem wgląd w akta - przekonuje.

Prokuratura przywołuje zeznania świadków, którzy mówili, że przed wbiegnięciem na jezdnię gimnazjalista popatrzył tylko w prawą stronę, nie sprawdził zaś lewej, skąd akurat nadjeżdżał radiowóz. Tymczasem T. Kowalski podkreśla, że najkrótsza droga z gospodarstwa na przystanek prowadzi akurat przez przejście. I przecina je pod takim kątem, że pieszy jest zwrócony w lewą stronę. - Dawid, idąc lub nawet biegnąc w kierunku autobusu, musiał widzieć zbliżający się samochód. Widocznie liczył na to, że pojazd zatrzyma się przed pasami. I zapłacił za to życiem - stwierdza łamiącym się głosem.

Zdaniem dziadka, po potrąceniu przez radiowóz chłopiec spadł na przyczepę samochodu jadącego drugim pasem, w przeciwnym kierunku. Odbił się i wpadł pod maskę kolejnego auta. Uderzenie było na tyle silne, że urwało przednią tablicę rejestracyjną wiśniowego hyundaia. - Dlaczego w piśmie prokuratury to przemilczano? - pyta.

Z tragedią nie mogą się pogodzić także mieszkańcy wsi. Wciąż palą znicze na poboczu drogi i wspominają Dawida. - Był jedynakiem. Wysoki, wesoły i zawsze skory do pomocy. Dobrze się uczył, grał w piłkę w Orle Międzyrzecz - opowiada sąsiadka.

Po wypadku postulowaliśmy na łamach "GL" przeniesienie przystanku dla szkolnych autobusów na wewnętrzną drogę w centrum wsi. Burmistrz Tadeusz Dubicki przychylił się do pomysłu i obecnie gimbusy zatrzymują się w znacznie bardziej bezpiecznym dla dzieci miejscu.

Decyzja prokuratury rozpaliła emocje Internautów. Na naszym forum aż się zagotowało. W środę pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Większość autorów krytykuje śledczych i policjantów. Ale są i tacy, którzy ich bronią. "Może tak słowo przepraszam w stronę policjanta, którego opluwaliście i dobijaliście w tej trudnej sytuacji" - napisał Gość. Słowa przepraszam nie doczekali się też dziadkowie i rodzice Dawida. - Policjanci nie pojawili się także na pogrzebie. Potem przywieźli zakrwawione ubrania i plecak - wspomina ojciec.

Rodzina chłopca chce złożyć zażalenie na decyzję śledczych. Jeśli to zrobi, sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Międzyrzeczu. - Będę się domagał powołania innego biegłego i wyłączenia ze sprawy miejscowego sądu - zapowiada K. Kowalski.

- Dawid zginął na tym przejściu. Zdaniem prokuratury, to on ponosi winę za wypadek. Nie zgadzam się z tym - mówi dziadek gimnazjalisty Tadeusz Kowalski.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska