Było niedzielne popołudnie (11 lipca), kiedy policja w Międzyrzeczu została zaalarmowana, że w bunkrach Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego zaginęła trójka mieszkańców województwa kujawsko-pomorskiego. Mieszkanka Brodnicy zgłosiła, iż jej mąż wraz z kolegami wybrali się w podziemia bunkrów MRU. Na odchodnym mężczyzna powiedział jednak małżonce, że jeżeli nie odezwie się do określonej godziny, to znaczy, że najprawdopodobniej wpadł do studni w poniemieckich bunkrach. Kiedy wyznaczony przez Pomorzanina termin minął, a on nie dawał znaku życia, kobieta zaalarmowała policję.
Wpadli do szybu?!
- Jak wynikało ze zgłoszenia, mężczyźni wpadli do jednego z licznych i niebezpiecznych szybów - informuje sierżant sztabowy Mateusz Maksimczyk z międzyrzeckiej komendy policji. - Zadanie było trudne, bo MRU to system licznych, mrocznych i niebezpiecznych korytarzy o długości blisko 35 kilometrów.
Nie było wiadomo którym wejściem przybysze wdarli się do podziemi. Momentem przełomowym akcji było znalezienie samochodu pozostawionego przy jednym z wejść. To pozwoliło znacznie zawęzić obszar podziemnych poszukiwań. - Liczyła się każda minuta, bowiem nie było wiadomo czy nie doszło do tragedii – mówi M. Maksimczyk. – W końcu odnaleziono zaginionych mężczyzn, którzy błąkali się korytarzami, szukając wyjścia.
Na szczęście nie doszło do dramatu. Ale nie zawsze kończyło się tak szczęśliwie…
Niebezpieczne sztolnie
Przez ostatnie lata w podziemiach zginęły 4 osoby. Pierwszą była Agnieszka, 15-letnia harcerka, która w 1987 r. zwiedzała Pętlę Boruszyńską. W jednym z obiektów pośliznęła się i spadła kilkanaście metrów w dół szybu. Obiekt ten został nazwany imieniem „Agnieszka”, dla ocalenia od zapomnienia.
W listopadzie 1993r. Zginął w podobny sposób 14-letni Mateusz, harcerz z Gorzowa. Jego drużyna harcerska przyjechała na grupę warownej York niedaleko Nietoperka. Wymyślili zabawę – każdy z nich miał zejść i zostawić kartkę na dole w koszarach. Pierwszy schodził Mateusz. Nie miał przy sobie latarki! Po ciemku zszedł na dolną kondygnację, poruszając się wzdłuż ścian. Pamięta tamte wydarzenia wybitny znawca bunkrów pan Janusz Klupsch. – Teren jest w zasadzie zabezpieczony, ale jest też kwadratowy otwór o rozmiarach metr na metr, a w nim sztolnia o głębokości 30 metrów – mówi J. Klupsch. – Harcerz właśnie tam wpadł.
Śmierć w Sylwestra
Wstrząsające są wydarzenia z nocy sylwestrowej 1989-90. W koszarach grupy warownej Jahn między Boryszynem a Kaławą Sylwester spędzał chłopak o pseudonimie Gonzo. – Niestety, nie pamiętam nawet faktycznego imienia tego chłopaka – wspomina J. Klupsch. - Zasnął, ale pozostawił palącą się świeczkę, od której zajęła się słoma, na której spał. Łatwo sobie wyobrazić co się stało.
W 1991 r. do szybu wpadł inny młody człowiek o pseudonimie Duduś. Zginął na miejscu.
Doprawdy, trudno konkretnie ustalić liczbę ofiar, ponieważ ,,ewidencję’’ zaczęto prowadzić dopiero od drugiej połowy lat 80. Po prostu od tego okresu głośno zaczęto mówić o wypadkach w podziemiach MRU. Wcześniej był to temat tabu.
WIDEO: Nieznane pomieszczenie ukryte w niemieckim bunkrze. To może być Bursztynowa Komnata
źródło: TVN24/x-news
Wysadzili kraty
- Najczęstsze przyczyny wypadków to złe oświetlenie, nieprzygotowanie do zejścia w bunkry, na przykład nieodpowiednie, zbyt lekkie ubranie, obuwie, no i alkohol – wylicza dyrektor Muzeum Nietoperzy i Fortyfikacji w Pniewie Leszek Lisiecki. – Pamiętajmy, że nielegalne wejście w bunkry niesie za sobą wiele niebezpieczeństw.
A miłośnicy tych właśnie ,,dzikich’’ wejść potrafią zrobić naprawdę wiele, żeby tylko się do podziemi wedrzeć. – Solidnie zakratowaliśmy wejście do bunkra w Kęszycy, to taki bardzo niebezpieczny, wysadzony po wojnie obiekt – mówi J. Klupsch. – No i przybysze te kraty wysadzili, żeby tylko dostać się do podziemi. Innym razem przytargali z mojego pola ważące około dwustu kilogramów baloty złomy, żeby przy bunkrze urządzić sobie takie żniwne ognisko.
Parking w rzepaku
Jak podkreśla posiadający w okolicach Pniewa pola o łącznym areale 500 ha J. Klupsch, generalnie miłośnicy penetracji podziemi MRU uciążliwi nie są, choć zdarzają się i takie sytuacje, kiedy np. na polu pod pobliskim bunkrem parkuje nawet 30 samochodów, a przyjezdni bawią się. – Ostatnio wjechali mi taką masą aut w uprawę rzepaku - twierdzi nasz rozmówca. – Wezwałem policję.
Innym razem po tym jak gospodarz zwrócił uwagę śpiącym w stogach młodym ludziom, to stogi spłonęły. Podobnie, jak stodoła którą nieproszeni goście zagospodarowali na legowisko. - Musieli zasnąć i wtedy wybuchł pożar, ale podpalenie to nie było, bowiem na górze pozostały buty tych śpiochów - wspomina rolnik. - W takim pośpiechu uciekali. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Za to wdzierając się do podziemi, trzeba liczyć się z każdą ewentualnością.
Przeczytaj też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
Polecane oferty
kup teraz

Garmin Venu Sq 2 Music Brzoskwiniowy (100270011)
NADGARSTKOWY CZUJNIK TĘTNA Zegarek stale mierzy tę…
kup teraz

Huawei Watch GT3 Pro Elite 46mm Srebrny
Wysokowydajny inteligentny zegarek z tytanowym kor…
kup teraz

Apple Watch 8 Cellular 41mm Grafitowy z opaską sportową w kolorze...
apple watch series 8 olśniewa dużym niegasnącym wy…
kup teraz

Huawei Watch GT 3 46 mm Active Czarny
Zachwyca designem i klasyczną estetyką, zapewniają…
kup teraz

Amazfit GTS 4 mini Czarny
Amazfit GTS 4 Mini Kompaktowy i pełen mocy Ultra p…
kup teraz

Withings ScanWatch (HWA09-model 1-All-Int)
Withings ScanwatchPierwszy hybrydowy smartwatch z …