Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tutaj powstają srebrne sztućce wg XIX-wiecznych wzorów (zdjęcia, wideo)

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
A oto... Toskania. Nam natychmiast kiście winogron i liście winnej latorośli na nożach trzymanych Grzegorza Antoniewicza kojarzą się z Winobraniem
A oto... Toskania. Nam natychmiast kiście winogron i liście winnej latorośli na nożach trzymanych Grzegorza Antoniewicza kojarzą się z Winobraniem Mariusz Kapała
Powiedzieć „fabryka”, to stanowczo zbyt wiele. Raczej manufaktura i tutaj nikt za takie porównanie się nie obraża. Ba, to raczej powód do dumy. W legnickiej Hefrze tradycja nie jest marketingowym chwytem, ale... zobowiązaniem.

- Mamy dwa skarby, naszych pracowników i prawie dwa wieki tradycji - nie bez dumy mówi prezes Paweł Malik. - To nie jest automatyczna tłocznia jakich w świecie wiele, tutaj wszystko robione jest ręcznie, a nasi ludzie mają niesamowite wyczucie i smak. Mogliby być jubilerami. Do tego znają nasze maszyny jak nikt inny.

- Wykorzystujemy także tradycyjne wzory fabryki Frageta i braci Henneberg - dodaje Dorota Ziemlewicz, wiceprezes Hefry - Aleksandra, Romański, Księstwo Warszawskie... Już same nazwy wiele obiecują, a my te obietnice staramy się spełniać. Do dziś ludzie posiadający komplety wyprodukowane dziesiątki lat temu przychodzą i dokupują brakujące elementy. I jeszcze jedno. Nasze wyroby ze srebra i stali mają wieczystą gwarancję.

Fabryka Platerów Hefra jest jedynym polskim producentem sztućców oraz galanterii stołowej – wytwarzanych w całości ze srebra, platerowanych srebrem i wykonanych ze stali nierdzewnej. Z polskich produktów, ręcznie obrabianych i grawerowanych.

 

Francja, elegancja...

Wszystko zaczyna się w klimacie znanym nam tak dobrze z „Lalki” Bolesława Prusa. No, może w nieco wcześniejszym. W latach 20. XIX wieku do Warszawy przyjeżdża dwóch francuskich złotników i brązowników Alfons i Józef Fragetowie, którzy postanowili spróbować sił w Królestwie Polskim. Ówczesna klasa średnia tęskniła za paryską elegancją. Stąd bracia w 1824 roku otwierają w Warszawie przy ulicy Jasnej mały zakład. Już dwa lata później przenoszą produkcję na ulicę Królewską, do oficyny pałacu Łubieńskich. Prezentują „wyroby z miedzi i srebrem platerowane” na wystawach publicznych, za które w 1830 roku otrzymują srebrny medal za „przedmioty celujące dobrym gustem i wykończeniem. Ćwierć wieku później zakład przejmuje i rozbudowuje Józef, powstają kolejne sklepy, a w fabryce zostają wprowadzone nowe technologie. W 1857 roku sprowadził z Austrii nową i jedyną tego typu maszynę w Królestwie Polskim, która wyrabiała dziennie 150 tuzinów sztućców z tzw. nowego srebra. Prasa ówczesna pisała, że wyroby „odznaczały się przed wszystkiemi innemi dokładnym powleczeniem, trwałością, czystością roboty i pięknemi kształty”. Wyroby z fabryki J. Frageta były realizowane także na zamówienia indywidualne i trafiły na stoły: Prezydenta Rzeczypospolitej, ministerstw, statku m/s „Batory”, Towarzystwa Międzynarodowego Wagonów Sypialnych, hoteli „Polonia” i „Bristol”. W 1928 roku król Afganistanu złożył osobiście prestiżowe zamówienie na zastawy stołowe i galanterię artystyczną dla swojego dworu. Dziś najpiękniejsze kolekcje wyrobów J. Frageta i „Braci Henneberg” można podziwiać w muzeach Moskwy i Petersburga, a w Polsce w zbiorach Zamku Królewskiego i Muzeum Narodowego a także u indywidualnych kolekcjonerów.

To nie jest automatyczna tłocznia jakich w świecie wiele, tutaj wszystko robione jest ręcznie

Po kolei firmą zarządzał syn Józefa Julian, a później córka Maria i wnuk Julian. Zniszczona, rozgrabiona, reaktywowana po wojnie przez garstkę byłych robotników zostaje upaństwowiona. 1 stycznia 1965 roku połączona z dawnymi zakładami Henneberga przyjmuje nazwę Hefra.

Wcześniej wyroby Henneberga były sprzedawane pod marką „Nikora” i cieszyły się dużym powodzeniem ze względu na jakość i precyzję wykonania.

250 ton na chochlę

Jak powstają sztućce warte od 15 do 47 tysięcy złotych za komplet? W Hefrze nie są potrzebni projektanci, gdyż za nich całą robotę „odwalili” ich poprzednicy z XIX i początków XX wieku. Teraz najważniejsze na starcie jest stworzenie narzędzi, specjalnego oprzyrządowania do maszyn tłoczących. Ich w sklepie z narzędziami kupić nie można. Narzędzia wędrują na wydział tłoczni, gdzie czeka już pocięta na odpowiednie pasy blacha. Srebrna lub stalowa. Łup, łup i na naszych oczach tłoczone są łyżeczki. Znacznie bardziej donośne „łup” słychać, gdy wielka maszyna tłoczy chochle i większe elementy. Nic dziwnego na metal spada wówczas 250 ton.

- Gdy jeszcze mieściliśmy się w Warszawie, tuż obok banku, w chwili włączania tego urządzenia ulegała awarii ich cała sieć - mówi nasz przewodnik Wojciech Łatanowski.

Później pojawia się ornament. Mamy jeszcze walcowanie, utwardzanie, nadanie właściwego kształtu, znakowanie... Łatanowski pokazuje nam piec. I to nie do końca dlatego, aby udowodnić, że jednak Hefra pasuje do KGHM. Służy on do zmiękczenia materiału, który łatwiej poddaje się tłoczeniu.

- Wykonanie dobrych i estetycznych sztućców to naprawdę nie jest wcale prosty proces - dodaje Łatanowski. - Weźmy nóż. Jego ostrze ma być trwałe i dlatego wykorzystujemy stal szlachetną, wielokrotnie hartowaną, przygotowywaną, czyli kutą na gorąco w kuźni, specjalnie dla nas. Jednak ze stali trudno wydobyć bardziej skomplikowany ornament, który zdobić powinien rączkę. Mosiądz i srebro pozwalają nam na dużo więcej. Część z nich jest później platerowana. Te, które pozostaną mniej szlachetnymi trafią od razu na szlifiernię i polernię. Tutaj nie ma miejsca na najdrobniejszą skazę. Nasza kontrola jakości sprawdza 49 kryteriów.

Elementy zastawy z wyższej półki powlekane są warstwą srebra próby 999

Z reguły nikt nie bawi się już w łączenie metali, noże produkowane są monoblokowo, czyli z jednego rodzaju materiału. Wtedy albo rękojeść jest toporna, albo ostrze miękkie.

W Hefrze „bawią” się w łaczenie detali. Czyli te noże, które oglądamy są idealne? Nie, do ideału jest im jeszcze daleko. Teraz czeka je szlifowanie, polerowanie, czyszczenie... Tutaj specjalne pistolety wtryskują pastę polerską, później do gry wchodzą maszyny do polerowania. Specjalne tarcze sprowadzane są z dalekich krain . Komplet kosztuje 10 tys. zł. I zanim założy się je w maszynie muszą jak wino leżakować sześć tygodni, aby dopasowały się do klimatu.

Elementy zastawy z wyższej półki powlekane są warstwą srebra próby 999. Nawiasem mówiąc operacja ta, przeprowadzana jest w firmie zewnętrznej w jej w wannach galwanicznych. Tutaj znów do lekcji historii sztuki właczają się chemia i fizyka. Do wanny trafiają dwie anody, płynie prąd. Dzięki różnicy potencjałów srebro osiada na mosiądzu lub stali. Na sztućcach ta cenna warstwa ma 20 mikronów, na galanterii 10 mikronów. Dla każdego klienta, a raczej dla każdego portfela coś miłego. 60 procent produkcji Hefry stanowi plater, 25 procent srebro, 15 procent stal.

Ale śledźmy dalej drogę naszych sztućców na stół. Po kąpieli platerowane już stołowe akcesoria ponownie są polerowane lub oksydowane, czyli postarzane. Specjalna kąpiel to nic, ale później ręczne szorowanie szmatką, jak za króla Ćwieczka i jak przyznają pracownicy to mordercza robota. Potwornie bolą palce.

Myjka? Tak, ale ultradźwiękowa

Zresztą właśnie na wydziale szlifierni i podczas polerowania wykorzystywanych jest wiele kruczków, które są sekretem „kuchni” zakładu. Jak chociażby część szczotek, które robione są na miejscu ze specjalnie sprowadzanej z Meksyku trawy morskiej. Później zresztą spotykamy Jerzego Jaśniewicza, który te szczotki wyrabia. Potrzebna jest krzepa, ale cóż to dla niego, był kowalem. W pomieszczeniu obok myjka ultradźwiękowa Okazuje się, że tutaj zwykłe szorowanie nie zawsze się sprawdza, gdyż pasta polerska często jest zapieczona. Tego nie zrobi woda i detergenty, ale załatwią ultradźwięki. Później już wszystko załatwia się w rękawiczkach.

Magazyn blach. Aż dziw, że tak niewielki jest zapas materiału, ale jak mówią nasi przewodnicy wszystko jest tutaj robione pod konkretne zamówienie. A srebro? Oczywiście jest i srebro, nawet kilkadziesiąt kilogramów. Ale w sejfie. I ono trafia do Hefry w postaci specjalnej blachy gotowej do cięcia na potrzebne paski.

Wreszcie wchodzimy do pomieszczenia, gdzie przekonujemy się, że to rzeczywiście działalność na poły artystyczna. Tutaj cukiernica zyskuje nóżki, a kasetka na precjoza zawiasy. To zegarmistrzowska robota i każdy detal przypisany jest do jednego, konkretnego egzemplarza. Dlatego mają swoje numery.

Sklep firmowy przypomina zakład jubilerski. Towar podawany jest w rękawiczkach

- Dobre restauracje, hotele, ale znaleźliśmy stare tłoczniki i wiemy, że nasze sztućce trafiały także do LOT-u, do sieci luksusowych hoteli - wymienia klientów Dorota Ziemlewicz i nie ukrywa, że tęsknią za potężnymi zamówieniami, gdy przez miesiąc, dwa firma pracowała na jedno tylko zamówienie. Ale całkiem świeżym dużym zleceniem jest „odświeżenie” zastawy z serii Księstwo Warszawskie, która znajduje się w polskiej ambasadzie w Rzymie. Nawiasem mówiąc Hefra zajmuje się również właśnie przywracaniem blasku srebrnym i platerowanym przedmiotom.

Rozmawiamy już w firmowym sklepie Hefry. Przypomina raczej zakład jubilerski niż sklep z artykułami gospodarstwa domowego. Towar podawany jest w rękawiczkach, nie może przecież pozostać najdrobniejszy ślad. Nie po to tak pracowicie te „zabawki” polerowano. Naszą uwagę przykuwa cukiernica fragetka. Platerowana kosztuje 900 zł, srebrna 5.700. Cudeńko. Co sprzedaje się najlepiej? Oto łyżeczki tzw. bocianki. Rzeczywiście na rączce mają wytłoczonego tego ptaka. To popularny zwłaszcza w krajach anglosaskich podarunek mający upamiętnić przyjście na świat dziecka. I przynieść mu szczęście i pomyślność w życiu. I jeszcze jedno. Okazuje się, że najlepiej wyroby Hefry sprzedają się w stolicy. Bo tam sztućce i stołowa galanteria z jej znakiem jest czymś więcej niż tylko ozdobą stołu. To tradycja.

A naszą uwagę zwracają drobiazgi z serii Toskania z dorodną kiścią winogron jako ornamentem. To byłby idealny gadżet winobraniowy Lubuskiego zamiast tych wszystkich potworków. W końcu zaczynamy się porównywać z największymi regionami winiarskimi. Dlaczego zatem nie Toskania?

ZOBACZ ZDJĘCIA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska