Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko jeden krok do raju

Robert Gorbat
Stal była w niedzielę monolitem. Na wjeżdżającego do parkingu Magnusa Zetterstroema czeka z gratulacjami Niklas Klingberg.
Stal była w niedzielę monolitem. Na wjeżdżającego do parkingu Magnusa Zetterstroema czeka z gratulacjami Niklas Klingberg. fot. Kazimierz Ligocki
Było trudno, ale skończyło się szczęśliwie. Gorzowianie wygrali z ostrowianami drugi mecz finału i powoli oswajają się z myślą o awansie do ekstraligi.

O wszystkim rozstrzygnie trzecie spotkanie Stali z Intarem Lazurem, które rozpocznie się 30 września o godz. 15.00 na gorzowskim stadionie przy ul. Śląskiej. Zwycięzcy awansują do elity, a pokonani staną do barażu z zielonogórzanami.

Szał na trybunach

Gorzowscy kibice przeszli w niedzielę samych siebie. Stadion wypełnił się nadkompletem publiczności już godzinę przed planowaną porą rozpoczęcia pojedynku, wszędzie królowały żółto-niebieskie barwy. Jakby mało było kolorowych ubiorów fanów, organizatorzy rozdali publiczności odblaskowe folie w klubowych barwach. W połączeniu z racami, dymami i dziesiątkami kilogramów serpentyn wyglądało to imponująco.

Podczas prezentacji na bandzie pierwszego wirażu pojawił się olbrzymi transparent: "Od 60 lat wiara przekazywana z ojca na syna. KS Stal Gorzów miłość jedyna". Oznak miłości było znacznie więcej. Fani "Staleczki" co chwilę sięgali po wydane przez klub śpiewniki (między innymi z tekstem: "Stal Gorzów Pany, żółto-niebieskie szatany!"), nie żałowali też grosza podczas kwesty na leczenie Krzysztofa Hołyńskiego.

- Dziś przyszedł tu cały Gorzów. Ludzie udowodnili, że zasługują na ekstraligę - ocenił postawę sympatyków prezes Stali Władysław Komarnicki.

Spóźnieni liderzy

Przez ponad pół meczu zagadką była bardzo słaba dyspozycja trzech niezawodnych wcześniej: Mateja Ferjana, Magnusa Zetterstroema i Jespera Jensena. Po ostatnim wyścigu Słoweniec wytłumaczył swoją postawę nadzwyczaj dosadnie: - Wszystko przez nerwy. Presja była straszna, baliśmy się porażki. Z przełożeniami nic nie kombinowaliśmy, bo motocykle były dobrze przygotowane. W końcu po prostu wk...łem się na siebie. Jak czuję adrenalinę, to od razu idzie mi lepiej.

Do IX biegu przyzwoity wynik trzymali dla Stali dwaj juniorzy - Paweł Hlib i Thomas Jonasson - oraz powstały niczym Feniks z popiołów Niklas Klingberg. Rewelacyjna postawa niechcianego w pierwszej części sezonu Szweda była zaskoczeniem nawet dla niego samego.

- Od kilku tygodni idzie mi coraz lepiej. Zmieniłem tunera, trafiłem z zakupem nowych silników - wyjaśnił. - Nikt nie oczekiwał, że będę liderem drużyny w tak ważnym meczu. Ja również. Za dwa tygodnie powalczę o komplet punktów.

Załamani ostrowianie

Goście z Ostrowa Wlkp. opuszczali parking ze zwieszonymi głowami. Wiedzieli, że przy początkowej niedyspozycji liderów Stali mieli ogromną, być może niepowtarzalną szansę wygrania drugiego spotkania. Stracili ją w bojach z zapleczem gorzowian.

- Dla kibiców mecz był fantastycznym widowiskiem. Daliśmy z siebie wszystko, ale końcowy wynik mocno nas frustruje - przyznał Mariusz Węgrzyk. - W VI biegu upadłem z winy Łukasza Jankowskiego, który nie widział mnie za sobą i zajechał mi drogę. Wynik trzeciego meczu wciąż pozostaje otwarty.

- Człowiek zawsze czuje złość i rozczarowanie, kiedy przegrywa ważny mecz - dodał Charlie Gjedde. - Koncentracji i mocy silników starczyło nam tylko na pierwszą część pojedynku. Potem rywale pokazali, dlaczego wygrali zasadniczą fazę sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska